PolitykaAndrzej Duda był na nartach "tylko 7 razy". Sprawdzamy jak wypoczywają inni prezydenci

Andrzej Duda był na nartach "tylko 7 razy". Sprawdzamy jak wypoczywają inni prezydenci

Andrzej Duda był na nartach "tylko 7 razy". Sprawdzamy jak wypoczywają inni prezydenci
Źródło zdjęć: © KPRP | G.Jakubowski
16.03.2017 13:14, aktualizacja: 16.03.2017 13:29

Prezydent Andrzej Duda to zapalony narciarz i gdy tylko może rusza na stok. Ale w tym roku - zdaniem jego ministra - miał mało czasu, bo na nartach był zaledwie 7 razy. Jak prezydenckie urlopy wypadają na tle innych prezydentów państw? Sprawdziliśmy.

- W całym sezonie 7 razy prezydent był na nartach - ujawnił minister Andrzej Dera. Dodał, że jego szefowi brakuje ruchu i okazji do fizycznego zmęczenia. Przypływ szczerości ministra nie spotkał się ze zrozumieniem komentatorów. Podobnie zresztą jak dramat głowy państwa, bo 7 wyjazdów na narty w ciągu trzech czy czterech miesięcy to jednak wynik powyżej średniej.

Trump vs Obama

Nie ma wątpliwości, że Andrzej Duda wyjeżdża na stok częściej niż jego wyborcy. A jak wypada na tle kolegów po fachu, czyli innych prezydentów? Wakacje głowy państwa są głośnym tematem nie tylko w Polsce - opinię publiczną elektryzują weekendowe i wakacyjne wyjazdy prezydentów USA.

Głównie z powodu wysokich kosztów, jakie wiążą się z ochroną lokatora Białego Domu. Kiedy Donald Trump wyjeżdża do swojego ośrodka na Florydzie, zamykana jest przestrzeń powietrzna nad częścią stanu. Choć zajmuje urząd dopiero od dwóch miesięcy, na jego wyjazdy już wydano ok. 13 milionów dolarów.

Jeśli wydatki będą rosnąć w takim tempie, szybko przegoni Baracka Obamę i jego rodzinę, która wydała 90 milionów dolarów. Ale przez osiem lat. Za horrendalne wydatki krytykował go zresztą sam Trump. Nie zostawiał też na Obamie suchej nitki za jego zamiłowanie do gry w golfa. Sam pierwszą prezydencką partię rozegrał dwa tygodnie po zaprzysiężeniu (Obama cztery miesiące, George W. Bush pięć i pół miesiąca).

Czescy narciarze

O prezydenckich wakacjach mówi się też u naszych południowych sąsiadów. Ale Czesi dyskutują o tym raczej nie z powodu częstotliwości wyjazdów swoich przywódców, tylko z powodu tego, co się na takich wyjazdach dzieje. - Nikt nie liczył wyjazdów ani Havlowi, ani Klausowi, który bardzo lubił narty. Może dlatego, że nie było ich aż tyle - zauważa Piotrek Gawliński, Polak mieszkający w Pradze, przewodnik po tym mieście.

- Prezydent Klaus często sprawdzał nowe trasy, które były odnawiane z funduszy UE. Dziennikarze zauważali, że z jednej strony ostro krytykuje UE, a korzysta z unijnych pieniędzy. Kiedyś przyłapano go jak jeździł w niemieckim czy austriackim stroju, a kilka miesięcy wcześniej namawiał do kupowania czeskich produktów - relacjonuje nasz rozmówca.

Prezydent-mem

Obecny prezydent Milosz Zeman z racji wieku i choroby (porusza się o lasce) nie jeździ na nartach, co dla kochających ten sport Czechów jest słabością. Może dlatego doradcy Zemana uznali, że prezydent musi mieć zdjęcie na nartach. Wywieźli go więc za miasto, ubrali w strój czeskiej reprezentacji olimpijskiej i postawili na nartach.

Zdjęcie na kilometr trącące tzw. ustawką stało się źródłem lawiny memów, która zasypała Zemana. Żartuje się też z jego letniej tradycji - Zeman uwielbia pływać niewielkim pontonem po stawie. - Ośmiesza się tym, ale zupełnie się tym nie przejmuje - mówi Piotrek Gawliński.

Skryty jak Niemiec

Zupełnie przeciwne podejście mają Niemcy, ale to w dużej mierze efekt skrytości tamtejszych polityków. - Angela Merkel jeździ na urlop dwa razy do roku: w czasie Wielkanocy (prawie zawsze Włochy), i w sierpniu, kiedy parlamenty: Bundestag i Europejski nie pracują - relacjonuje Marcin Antosiewicz z Telewizji WP, wieloletni korespondent Niemczech.

- Prezydenci też bardzo uważają i właściwie nie pokazują się w czasie urlopu. I to jest także zazwyczaj dwa razy do roku: przełom lipca/sierpnia i zazwyczaj także Wielkanoc. Mało kto wie, kiedy dokładnie na nich są, a dziennikarze choć wiedzą, to tego nie eksponują. Politycy dbają o prywatność - dodaje Marcin Antosiewicz.

Tajemnica

Nudne są także ich weekendy. O tym, jak spędza je 77-letni Joachim Gauck niewiele wiadomo. - Kanclerz Merkel spędza je w domu, w Berlinie albo jedzie do matki, do Templina. Czasem z mężem odwiedza jego wnuki u syna w Lipsku - opisuje dziennikarz Telewizji WP.

Ale to nie znaczy, że prezydenckie wyjazdy nie były przedmiotem kontrowersji. Wszak to m.in. z powody wakacji ustąpił prezydent Christian Wulff. Okazało się, że jeszcze przed objęciem urzędu polityk miał niejasne związki z biznesmenami, którzy mieli płacić także za jego wakacje. Jeszcze wcześniej, w 2009 roku, wybuchła afera z ówczesną minister Ullą Schmidt, która pojechała do hiszpańskiego Alicante służbowym samochodem z kierowcą. Afera wyszła na jaw, bo limuzynę skradziono.

Andrzej Duda mieści się więc w średniej. Krytyka, która na niego spada wynika nie z tego, że pracuje mniej, niż inni prezydenci, ale dlatego, że pracuje mniej, niż obiecał on i jego obóz polityczny.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (424)
Zobacz także