Andrij Parubij: wojska rosyjskie na Krymie starają się ukryć przed OBWE
Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy (RBNiO) Andrij Parubij oświadczył, że Rosja próbuje przemieścić swe wojska na Krymie w taki sposób, by misja Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) nie zauważyła ich obecności.
Misja 35 obserwatorów wojskowych OBWE z 18 państw, w tym z Polski, jest nieuzbrojona, a jej celem jest monitorowanie aktywności militarnej Rosji. - Wojskowi obserwatorzy Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie nie zostali wpuszczeni na Krym - poinformował minister spraw zagranicznych Litwy. Rano dziennikarze telewizji UkrStream próbowali porozmawiać z żołnierzami w nieoznakowanych mundurach na Krymie. Jeden z nich przyznał, że są Rosjanami.
Tymczasem przedstawiciel biura koordynatora projektów OBWE na Ukrainie powiedział portalowi Ukrainska Prawda, że misja OBWE już rozpoczęła pracę mimo informacji o tym, że jej członkowie nie są wpuszczani na teren Autonomicznej Republiki Krymu.
Misja OBWE przybyła na Ukrainę jeszcze we wtorek. Teraz jej członkowie spotykają się z przedstawicielami miejscowych społeczności Krymu. Przeprowadzili m.in. rozmowę z członkami krymskiego parlamentu.
- (Od) kiedy tej nocy powiadomiono, że na Krym jedzie misja OWBE, (rosyjscy żołnierze) starają się przemieścić, tak żeby siły należące do Floty Czarnomorskiej Federacji Rosyjskiej zostały, a te, które przerzucono z Rosji, przekierować do baz, by OBWE nie mogło zauważyć ich obecności - poinformował Parubij.
Zaznaczył, że "tak zwane oddziały samoobrony" pełniły na Krymie tylko funkcję "przykrywki". - Większość aktywnych działań wykonywały siły specjalne i żołnierze rosyjscy. Nawet tego nie kryli w rozmowach z naszymi żołnierzami - powiedział sekretarz RBNiO.
Rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow powiedział, że Moskwa nie może nakazać prorosyjskim oddziałom zbrojnym na Krymie powrotu do baz, bo to są oddziały "samoobrony" i nie podlegają one władzom Rosji. Ławrow powtórzył wcześniejsze rosyjskie zapewnienia, że personel wojskowy rosyjskich baz znajduje się w swych zwykłych miejscach.
Dziennikarze telewizji UkrStream próbowali porozmawiać z żołnierzami w nieoznakowanych mundurach na Krymie. Chcieli dowiedzieć się skąd są i w jakim celu przebywają na półwyspie.
Jeden z żołnierzy, który podszedł do dziennikarzy powiedział, że jest dowódcą, ale nie chciał się przedstawić, mówiąc, że im nie wolno. Przyznał, choć z pewnymi oporami, że są Rosjanami.
"Wojska rosyjskie na Krymie? To absolutna bzdura i prowokacja"
Ludzie w nieoznakowanych mundurach blokujący na Krymie ukraińskie obiekty nie mają żadnego związku z rosyjskimi siłami zbrojnymi - zapewnił minister obrony Federacji Rosyjskiej Siergiej Szojgu. Doniesienia tego rodzaju nazwał on "absolutną bzdurą".
Na pytanie, jak skomentuje materiały w internecie pokazujące - jak pisze agencja Interfax - materiały z wypowiedziami żołnierzy - Szojgu odpowiedział: "To oczywiście prowokacja". Dopytywany, czy na Krymie są wojska rosyjskie, minister odparł: "Absolutnie nie".
Mówił też, że nie wie, skąd ludzie, którzy na Krymie blokują ukraińskie obiekty wojskowe mają nowoczesny sprzęt, taki jak pojazd opancerzony "Tigr". Wypowiadając się na ten temat, minister cytowany przez rosyjską agencję ITAR-TASS oświadczył, że "nie ma pojęcia", skąd się tam wzięły.
Administracja Krymu powiedziała agencji Interfax, że dwa punkty kontrolne na Krymie są obsadzone przez ponad tysiąc ochotników z sił samoobrony Krymu i oddziałów milicji specjalnej Berkut. - W ciągu trzech dni liczebność oddziałów samoobrony wzrosła dwukrotnie i obecnie wynosi prawie 12 tys. ludzi - dodał przedstawiciel administracji.