Analityk PISM: Rosja może odstąpić od traktatu rakietowego
Rosja narusza traktat antyrakietowy INF i może wykorzystać lokowanie w Europie amerykańskich baz obrony balistycznej jako powód do odstąpienia od traktatu - ocenia Jacek Durkalec z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM).
31.10.2015 | aktual.: 31.10.2015 12:01
W najnowszym biuletynie PISM Durkalec rozważa scenariusze wydarzeń, które - jak zaznaczył - mogą, ale nie muszą się ziścić. Według Durkalca Rosja może czekać z wystąpieniem z traktatu aż pierwsze zrobią to Stany Zjednoczone albo czekać, aż operacyjnie będą bazy w Rumunii i w Redzikowie.
- Już od lipca 2014 Amerykanie twierdzą, że ustalili, iż Rosjanie łamią ten traktat, a by tak twierdzić, muszą mieć mocne dowody. Amerykanie utrzymują oskarżenia, próbują rozmawiać z Rosjanami i na nich naciskać, ale nie ma odpowiedzi, wszystko jest w zawieszeniu. Powstaje pytanie, co się dzieje naprawdę - powiedział autor opracowania.
Według niego "wszystko wskazuje na to, że Rosjanie testują pociski manewrujące, co jest naruszeniem traktatu, to jest oficjalny powód amerykańskich zarzutów". - Traktat dotyczy posiadania, produkcji i testowania takich systemów, nie muszą być operacyjnie rozmieszczone - podkreślił analityk. Chodzi o pociski manewrujące ziemia-ziemia o zasięgu 500-1500 km, zwiększające rosyjski potencjał uderzenia konwencjonalnego i nuklearnego w Europie i Azji i na Alasce.
Rosja zaprzecza oskarżeniom, utrzymuje, że zakazana rakieta nie istnieje, domaga się od USA dodatkowych danych, będących podstawą zarzutu - co oznaczałoby uzyskanie informacji o sposobie zdobywania danych wywiadowczych - twierdzi też, że to USA naruszają traktat.
Durkalec przypomniał, że stwierdzenie, iż Rosja powinna powrócić do przestrzegania traktatu, znalazło się m. in. w komunikacie końcowym szczytu NATO w Walii, było też stanowisko Unii Europejskiej wskazujące na wagę traktatu INF.
"Rosja może pozostawać stroną traktatu, czerpiąc korzyści z jego łamania"
- Poza wspólnymi komunikatami państwa europejskie niewiele robią, żeby pokazać, że traktat jest ważny i Rosja nie powinna łamać jego postanowień. Można spekulować, czy nie wynika to po części stąd, że Stany Zjednoczone nie udostępniły Europejczykom wystarczających danych wywiadowczych, by dać sojusznikom pewność, ze Rosja łamie traktat. Może wiąże się to z obawą, by nie powtórzyła się sytuacja z Iraku, gdzie według Amerykanów miała być broń masowego rażenia, a okazało się, że jej nie było - powiedział Durkalec.
- Z punktu widzenia Rosji korzystne jest rozmieszczanie nowych systemów rakietowych przy jednoczesnym zaprzeczaniu, że łamie się traktat. Rosja może pozostawać stroną traktatu, czerpiąc zarazem korzyści z jego łamania - powiedział.
Wskazał także na opcję powiązania formalnego wystąpienia z implementacją amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej w Europie (European Phased Adaptive Approach - EPPA), którego elementami mają być bazy w Rumunii i polskim Redzikowie. - Taka okazją do wypowiedzenia traktatu może się stać operacyjna gotowość bazy w Rumunii planowana na bieżący rok - ocenił. Prace nad umieszczeniem instalacji w Polsce mają się rozpocząć w przyszłym roku.
- Rosjanie mogą to uzasadniać konsekwentnie powtarzana tezą, że instalacje w Rumunii i Polsce łamią traktat INF, ponieważ wyrzutnie MK-41 są zdolne wystrzeliwać nie tylko antybalistyczne pociski przechwytujące SM-3, ale i rakiety Tomahawk - broń o charakterze ofensywnym. Nie ma jednak planów, by pociski Tomahawk rozmieszczać jako rakiety ziemia-ziemia w tych bazach, również oprogramowanie tych baz nie jest do tego przystosowane - podkreślił Durkalec.
- Drugi rosyjski argument jest taki, że instalacje przeciwrakietowe nie są potrzebne po porozumieniu z Iranem w sprawie programu nuklearnego; Rosjanie uważają ich budowę za militaryzację europejskiego bezpieczeństwa, argumentując, że system w istocie jest wymierzony w Rosję - dodał.
Durkalec podkreślił, że bazy w Rumunii i Polsce są rozmieszczone optymalnie, by przechwytywać pociski wystrzelone z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, a nie ze wschodu. - By efektywnie zwalczać pociski z Rosji, system trzeba by znacząco przekonfigurować - geograficznie i technicznie, nie są bowiem przewidziane do zwalczania pocisków manewrujących, lecz przechwytywania rakiet balistycznych ponad atmosferą - przypomniał Durkalec.
Zarysował też możliwe sposoby reakcji na łamanie przez Rosję traktatu lub wystąpienie z niego: Amerykanie mówią o środkach wojskowych i ekonomicznych. Z ekonomicznymi problem jest taki, że trudno wynaleźć nowy rodzaj sankcji czy innych środków nacisku, który może być powiązany z tym traktatem, i - podobnie jak ze środkami wojskowymi - powstaje pytanie, na ile inni, czyli Europejczycy, będą gotowi się do nich przyłączyć.
Możliwe rozwiązania
- Jeżeli opcją odpowiedzi byłoby rozmieszczenie nowych rakiet w Europie, państwa europejskie musiałyby się na to zgodzić. Pytanie, czy jest polityczna wola w NATO, ja jej w tej chwili nie widzę, co nie znaczy, że nie może być takiej odpowiedzi w przyszłości - zaznaczył Durkalec.
Inne możliwości, jakie wymienił, to rozbudowa przez USA lub cały Zachód ofensywnych systemów rakietowych wystrzeliwanych z powietrza lub z morza, jak wybrany przez Polskę pocisk JASSM, czy włączenie zdolności zwalczania rakiet manewrujących do systemu obrony powietrznej NATO.
Jego zdaniem w kontekście budowy bazy w Redzikowie i przyszłorocznego szczytu NATO w Warszawie Polska powinna także zwracać uwagę sojuszników na użycie przez Rosję w Syrii rakiet Kalibr-NK o zasięgu ponad 1500 km, które mogą być wystrzeliwane z okrętów podwodnych i nawodnych. - To dla sojuszu porównywalne wyzwanie jak rakiety łamiące traktat INF - ocenił Durkalec.
Oprócz wypracowania możliwych odpowiedzi - także wojskowych - sojusz powinien zdaniem Durkalca zintensyfikować komunikację strategiczną, by udaremnić rosyjskie wysiłki zmierzające do obarczenia zachodu odpowiedzialnością za obalenie traktatu.
Traktat INF (Treaty on Intermediate-range Nuclear Forces) o likwidacji wystrzeliwanych z lądu pocisków rakietowych krótkiego i średniego zasięgu został zawarty w 1987 r. między Stanami Zjednoczonymi i Związkiem Radzieckim. Podpisali go Ronald Reagan i Michaił Gorbaczow.