ŚwiatAnalitycy: ataki w Iraku mogą zapowiadać eskalację

Analitycy: ataki w Iraku mogą zapowiadać eskalację

Analitycy brytyjscy nie wykluczają, że dwa
ataki na siły brytyjskie dokonane we wtorek w południowym Iraku w
miejscowości Madżdżar al-Kabir w pobliżu Al-Amarah, mogą zapowiadać
eskalację przemocy przeciw siłom okupacyjnym.

25.06.2003 19:05

Sześciu Brytyjczyków z policji wojskowej zginęło, a ośmiu odniosło rany. Był to największy atak przeciwko nim od czasu ustania działań wojennych w Iraku. Brytyjskie dowództwo dało w środę mieszkańcom Madżdżar al-Kabir 48 godzin na wydanie osób odpowiedzialnych za napaść.

Według niektórych doniesień do ataku na Brytyjczyków sprowokowała mieszkańców brutalna rewizja, dokonana przez żołnierzy w trakcie poszukiwania broni.

Płk Charles Langton z Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych i Garth Whitty z ośrodka badawczego RUSI (Royal United Services Institute) w wypowiedzi dla agencji PA News zwrócili uwagę, że ataków dokonano na terenach zamieszkanych przez szyitów.

Dotychczas większość napaści następowała na terenach sunnickich na północ i północny zachód od Bagdadu, a także w samej irackiej stolicy. Na południu, gdzie szyici dużo wycierpieli w okresie rządów Saddama Husajna, panował względny spokój.

"Ataki (na Brytyjczyków) są prawdopodobnie dziełem byłych funkcjonariuszy Gwardii Republikańskiej lub dawnego irackiego aparatu bezpieczeństwa, a więc tych samych sił, które ponoszą odpowiedzialność za ataki na żołnierzy amerykańskich" - sądzi Langton. "Radykałowie odpowiedzialni za ataki chcieli zapewne wykazać, że ich wrogiem nie są sami tylko Amerykanie, tylko ogólnie obce siły, które dokonały inwazji Iraku" - dodał.

W przekonaniu, że atak mógł był być sunnickim wypadem na tereny zamieszkane przez szyitów, utrzymuje Langtona okoliczność, że Al- Amarah leży w pobliżu terenów sunnickich. Sądzi on też, że atak był z góry zaplanowany i miał na celu wciągnięcie Brytyjczyków w zasadzkę. Pod tym względem też przypomina ataki wymierzone w Amerykanów.

Innego zdania jest Garth Whitty: "Ataki mogą świadczyć, że rośnie frustracja wśród szyitów w południowym Iraku. (...) Miodowy miesiąc dla sił brytyjskich w Iraku ma się ku końcowi. Po ustaniu działań wojennych większość ludności irackiej postrzegała obecność obcych żołnierzy, zapewniających o swoich dobrych intencjach, jako pozytywne wydarzenie. Zmiana takiego nastawienia jest z czasem nieuchronna i sądzę, że brytyjscy dowódcy liczyli się z tym".

"Niespełnione aspiracje ludności, pogarszanie się warunków życia, aresztowania, dla miejscowych nieuzasadnione, obecność zwolenników partii Baas i obcych sił postrzegana jako afront dla muzułmanów - to wszystko składa się na wybuchową mieszankę" - podkreślił Whitty.

Langton sądzi, że Brytyjczycy nie zmienią taktyki patrolowania terenu bez bojowego rynsztunku, ale mogą zostać do tego zmuszeni i przejąć metody amerykańskie, na przykład gdyby gdyby do ataku doszło w Basrze, drugim największym mieście Iraku.

Źródło artykułu:PAP
wielka brytaniawojnairak
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)