Amerykański żołnierz zabity w polskiej strefie
Oficer amerykańskiej marynarki wojennej
zginął w czwartek wieczorem w Hilli w środkowo-południowej strefie
stabilizacyjnej w Iraku. Stał się pierwszym od czterech miesięcy
żołnierzem sił koalicyjnych zabitym w strefie, która na początku
września przejdzie pod polskie dowództwo.
22.08.2003 | aktual.: 22.08.2003 16:00
Amerykanina zastrzelono kilka kilometrów od sąsiadującego z Hillą Obozu Babilon. Kilku stacjonujących w obozie wojskowych jechało w cywilnych ubraniach cywilnym autem, a gdy na chwilę się zatrzymali, zabójca podbiegł, strzelił jednemu z nich w głowę, po czym uciekł na zatłoczone targowisko.
Dowódca wielonarodowej dywizji stabilizacyjnej, gen. dyw. Andrzej Tyszkiewicz, wezwał w piątek żołnierzy do zachowania czujności i ostrożności. Wyjaśnił, że zabity był oficerem marynarki wojennej USA, a nie żołnierzem piechoty morskiej, jak informowały agencje za rzecznikami w Bagdadzie.
Zdaniem generała, nie należy wiązać zamachu z operacją konfiskowania broni, trudno też powiedzieć, czy zabity był konkretnym celem, czy też ofiarą ataku terrorystów, chcących pokazać, że nikt nie jest bezpieczny.
Według nieoficjalnych informacji, był to oficer kontrwywiadu. Na krótko przed zamachem spotkał się z byłymi oficerami armii irackiej.
Obóz Babilon stanowi główną bazę dywizji wielonarodowej i jej polskiego dowództwa. 3 września dywizja przejmie odpowiedzialność za środkowo-południową strefę stabilizacji w Iraku.
Wcześniej w piątek amerykański rzecznik wojskowy w Bagdadzie poinformował, że zabitym był żołnierz 1. Korpusu Ekspedycyjnego Piechoty Morskiej (1st Marine Expeditionary Force) i że zginął w Hilli lub w bezpośredniej okolicy tego miasta. Rzecznik oświadczył, że nie ma żadnych dalszych informacji na temat incydentu.
Hilla, stolica prowincji Babil, leży 100 kilometrów na południe od Bagdadu.
Oficer marynarki wojennej zwiększył do 64 liczbę Amerykanów, zabitych przez Irakijczyków od 1 maja, kiedy to prezydent George Bush ogłosił zakończenie głównych działań bojowych w Iraku.
"Z tego typu przypadkami mieliśmy do czynienia już wcześniej; w naszej strefie jest ich stosunkowo mało, dowodzą jednak, że nie możemy się poruszać bez kamizelek, bez konwojów, broń musi być w gotowości. Sądzę, że ten przypadek zmobilizuje nas bardziej" - powiedział w piątek w Obozie Babilon gen. Tyszkiewicz.
"Nasza strefa jest relatywnie spokojna w porównaniu z rejonem Bagdadu, Faludży, Tikritu i Ramadi, nie oznacza to jednak, że nie ma w tej strefie incydentów" - powiedział doradca polityczny Tyszkiewicza, ambasador Ryszard Krystosik. Według niego, jedyny sposób zmniejszenia niebezpieczeństwa to świadomość ryzyka. Zwrócił też uwagę, że przedstawiciele polskiego dowództwa dbają o kontakty z miejscową ludnością. W piątek w Obozie Babilon wciągnięto na maszt czarną flagę.
Władze wojskowe USA poinformowały, że również w czwartek jeden żołnierz zginął, a sześciu odniosło obrażenia w pożarze na strzelnicy w Bagdadzie. Nie podano, jakie były przyczyny pożaru. (iza)