Amerykański ekspert: porozumienie Janukowycza z opozycją to przegrana Putina
Osiągnięte między prezydentem Wiktorem Janukowyczem a opozycją porozumienie to przegrana prezydenta Rosji Władimira Putina, który otwarcie popierał użycie siły przeciwko protestantom w Kijowie - powiedział w piątek b. amerykański dyplomata wysokiej rangi Stephen Sestanovitch. Dodał, że teraz najważniejsze jest jak pomóc Ukrainie uniknąć bankructwa.
21.02.2014 | aktual.: 22.02.2014 03:33
Zastrzegł jednak, że wciąż trzeba poczekać na reakcję Putina. Nie wiadomo dlaczego jego wysłannik na czwartkowe mediacje nie podpisał porozumienia. - Putin tak szybko nie odpuści. Będzie się teraz zastanawiać. Zapewne dowiemy się za jakieś sześć miesięcy jaka jest jego odpowiedź - przewiduje Sestanovitch.
- Szokujący zwrot w rozwoju wydarzeń na Ukrainie. To co działo się na Ukrainie przez ostatnie trzy miesiące, taka skala protestów i przemocy... Nie widzieliśmy nic takiego w całym byłym ZSRR od ponad 20 lat - powiedział podczas briefingu zorganizowanego przez Radę Stosunków Zagranicznych (CFR) Sestanovitch, który obecnie jest ekspertem tego ośrodka, a wcześniej był amerykańskim dyplomatą, m.in. specjalnym ambasadorem ds. specjalnych poruczeń ds. nowych państw powstałych po rozpadzie byłego ZSRR.
Sestanovitch ocenia, że nowy rząd ukraiński - jaki ma powstać w myśl osiągniętego w piątek porozumienia w Kijowie - będzie miał bardzo trudne zadanie uspokojenia sytuacji w kraju, w którym ma miejsce "ekstremalna narodowa, a często nacjonalistyczna mobilizacja", a wielu polityków boi się o "zachowanie skóry".
Amerykański ekspert ocenił, że Europejczycy odegrali ważną rolę w osiągnięciu porozumienia, ale nie należy też z tym przesadzać. - Ministrowie przyjechali do Kijowa w momencie, gdy odwracały się już losy Janukowycza. Odegrali pomocna rolę, aby przekonać go do podjęcia słusznych decyzji, które były już wtedy dla niego nieuniknione. Myślę, że tę sytuację stworzyli sami protestujący oraz błędy Janukowycza - powiedział były dyplomata.
Podkreślił, że Polska od lat odgrywa "bardzo konstruktywną rolę w sprawie Ukrainy", czemu dała wyraz już w 2004 roku, gdy mediatorami w podczas "pomarańczowej rewolucji" byli b. prezydent Aleksander Kwaśniewski oraz b. szef dyplomacji UE Javier Solana.
Niemniej ekspert zauważył, że wschodnioeuropejscy członkowie UE, będący sąsiadami Ukrainy, którzy najlepiej rozumieją ten kraj i najbardziej angażują się w jego sprawy, "nie mają zasobów" ani też tak znacznych wpływów jak kraje zachodniej Europy by pomóc nowemu rządowi Ukrainy w uniknięciu bankructwa.
- Ukraińska gospodarka już na koniec ubiegłego roku była w bardzo złym stanie i trzy miesiące rewolucji nie poprawiły jej perspektyw" - powiedział Sestanovitch. Zauważył, że jak dotąd ani UE ani Międzynarodowy Fundusz Walutowy nie przedstawiły nowych pomysłów. "Teraz rodzą się pytania do Europejczyków i USA, a zwłaszcza ministrów finansów, co mogą zrobić, by pomóc Ukrainie - powiedział. W jego ocenie w grę mógłby wchodzić pakiet podobny do tego, jaki UE przygotowała dla Grecji.
Ale zdaniem amerykańskiego eksperta kwestią otwartą pozostaje, czy UE jako całość utrzyma zaangażowanie na Ukrainie, biorąc pod uwagę, że ma wciąż wiele innych problemów w obrębie swych własnych granic.