Amerykanie zastrzelili w Tikricie dwóch irackich policjantów
Amerykańscy żołnierze zastrzelili w piątek dwóch irackich policjantów w mieście Tikrit, biorąc ich próbę uśmierzenia rodzinnej kłótni za zbrojny napad - poinformowały w sobotę amerykańskie władze wojskowe.
Według nich, żołnierze 173. Brygady Powietrznodesantowej zostali wysłani dla sprawdzenia doniesień, że dwie rodziny walczą ze sobą. Po dotarciu na miejsce zobaczyli dwóch uzbrojonych mężczyzn w długich płaszczach, którzy ostrzeliwali dom. "Gdy żołnierze przybyli, ludzie ci próbowali zbiec" - powiedziała wojskowa rzeczniczka, major Josslyn Aberle z 4. Dywizji Piechoty.
"Żołnierze ścigali ich, wykrzykując ostrzeżenia i oddając strzały ostrzegawcze, ale ludzie ci nie reagowali. Jednego zabili na miejscu, a drugi zmarł przed dostarczeniem go do szpitala" - dodała Aberle, zaznaczając, że trzeci uczestniczący w incydencie Irakijczyk nie odniósł żadnych obrażeń. "Potem okazało się, że wszyscy trzej byli policjantami" - poinformowała rzeczniczka.
Położony na północ od Bagdadu Tirkit jest rodzinną miejscowością Saddama Husajna. W grudniu ubiegłego roku w Kirkuku na północy Iraku Amerykanie wzięli irackich policjantów za bandytów, zabijając trzech z nich, a dwóch raniąc. Natomiast we wrześniu w Faludży na zachód od Bagdadu żołnierze USA pomyłkowo zastrzelili dziesięciu irackich funkcjonariuszy lokalnej policji i innych formacji porządkowych.
Szkolone i finansowane przez Amerykanów irackie siły policyjne liczą około 75 tysięcy ludzi. Około 150 policjantów zginęło dotąd w zamachach, dokonywanych przez ruch oporu, który uważa ich za kolaborantów.