Polska"Amerykanie wydają rozkazy polskim żołnierzom"

"Amerykanie wydają rozkazy polskim żołnierzom"

Minister obrony przyznał, że amerykańscy dowódcy mogą wydawać rozkazy polskim żołnierzom w Afganistanie. Bogdan Klich skomentował w ten sposób w programie "Kropka nad i" w telewizji TVN 24 wczorajsze wypowiedzi żon żołnierzy, podejrzanych o ostrzelanie afgańskiej wioski.

"Amerykanie wydają rozkazy polskim żołnierzom"
Źródło zdjęć: © PAP

18.12.2007 | aktual.: 18.12.2007 21:39

Polskim kontyngentem w Afganistanie dowodzi dowódca wielonarodowych sił zbrojnych w tym kraju. Jest możliwe, że to on wydał rozkaz ostrzelania jednej z afgańskich wiosek, dlatego powinien być przesłuchany - uważa szef MON Bogdan Klich.

Klich był gościem programu "Kropka nad i" w TVN24. Odtworzono mu fragment poniedziałkowego programu TVN "Teraz MY", w którym żony aresztowanych żołnierzy pytały b. szefa MON Aleksandra Szczygłę, kto wydał ich mężom rozkaz ostrzelania afgańskiej wioski.

Barbara Ligocka-Staszczyk i Joanna Borysiewicz twierdzą, że ich mężowie mówili im przez telefon po akcji, że rozkaz wyszedł od szefa grupy bojowej, w której służyli. A był nim amerykański pułkownik - mówiły w TVN.

Szczygło odparł, że nie może mówić na ten temat, ponieważ są to informacje tajne.

Polskim kontyngentem wojskowym w Afganistanie, podobnie, jak w każdej innej operacji międzynarodowej, dowodzi operacyjny szef danej misji. W tym wypadku dowódca wielonarodowych sił w Afganistanie, w związku z tym operacyjnie polski dowódca jest podporządkowany dowódcy sił międzynarodowych - powiedział Klich.

Zapytany, czy mógł on wydać rozkaz ostrzelania wioski, Klich powiedział, że jest to możliwe, aby ten dowódca wydał polskim żołnierzom rozkaz ostrzelania afgańskiej wioski. Pytany, czy w związku z tym powinien być przesłuchany przez prokuraturę wojskową, odparł, że może to nastąpić, jeśli sam się do niej zgłosi. Jego przesłuchanie jest pewnym problemem międzynarodowym, ponieważ musiałyby być spełnione wszelkie warunki przewidywane przez prawo, aby go zachęcić do tego, iż by mógł złożyć zeznania. W zawiązku z tym, wydaje mi się osobiście, że powinno się skorzystać z tej deklaracji, którą złożył ów dowódca i dla wyjaśnienia całej sprawy jak najszybciej go przesłuchać, bez względu na to, jakie są okoliczności prawne - powiedział szef MON.

Pytany, czy jest możliwe, aby Szczygło dowiedział się o wydarzeniach w Afganistanie dopiero po jakimś czasie, Klich odpowiedział: Z tego, co wiem, minister czwartego dnia po tych wydarzeniach miał precyzyjny meldunek w tej sprawie informujący o tym, jaki był charakter tych wydarzeń.

Klich zapewnił także, iż polska misja wojskowa w Afganistanie jest odpowiednio zabezpieczona pod względem wywiadowczym i kontrwywiadowczym.

Siedmiu żołnierzy pierwszej zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie zatrzymano w połowie listopada w związku z akcją, w której zginęli afgańscy cywile. Sześciu żołnierzom prokuratura zarzuciła zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi od 12 lat więzienia do dożywocia. Siódmemu postawiono zarzut ataku na niebroniony obiekt cywilny - grozi mu do 25 lat więzienia.

W wyniku ich działań w sierpniu sześcioro Afgańczyków zostało zabitych, dwie kolejne osoby zmarły w wyniku odniesionych ran. Wśród poszkodowanych były dzieci i kobiety - trzy z nich zostały trwale okaleczone. Do tragicznego zdarzenia doszło 16 sierpnia. Według prokuratury, żołnierze ostrzelali wioskę kilka godzin po ataku na polski patrol, a w osadzie nie było bojowników.

Bogdan Klich powiedział też, że nie chce mu się wierzyć, aby polscy żołnierze w Afganistanie musieli sami sobie kupować amunicję. Tak twierdzą żony żołnierzy, podejrzanych o ostrzelanie wioski. Minister Klich dodał, że gdyby okazało się to prawdą, to potwierdziłoby to, iż nasza misja była źle przygotowana.

polacywojskoafganistan
Zobacz także
Komentarze (0)