Amerykanie wspomagają irańską cenzurę?
"Nieislamskie" i "niemoralne" strony internetowe cenzurowane są w Iranie, Arabii Saudyjskiej oraz Tunezji przy użyciu amerykańskiej technologii – informuje Spiegel-Online.
Według doniesień organizacji pozarządowych amerykańska firma Secure Computing wyprodukowała filtr pozwalający na walkę z wolnością słowa w sieci. Produkt używany jest przez rząd w Teheranie, który może decydować o tym, co mogą czytać obywatele kraju. Autorzy raportu, do których należą m.in. naukowcy z Harvardu ujawnili, że Teheran przesyła do USA "niepożądanych" listę stron, a amerykańska firma blokuje do nich dostęp dla irańskich użytkowników. Firma stanowczo zdementowała doniesienia o współpracy z Teheranem i twierdzi, że jej oprogramowanie dotarło do Iranu bez jej zgody.
Około pięć milionów Irańczyków korzysta z Internetu, co przez islamską teokrację nie jest mile widziane. Międzynarodowe organizacje humanitarne regularnie donoszą o aresztowaniach Internautów, których oskarża się o obrażanie islamu.
W czerwcu br. irańskie włądze aresztowały 25-letniego Mojtaba Saminejada za obrażanie przywódcy religijnego. Mężczyzna skrytykował w swoim blogu aresztowanie dwóch bloggerów. Mojtaba może jednak mówić o szczęściu: nie został skazany na śmierć, tylko na dwa lata pozbawienia wolności.