Amerykanie przyznali się do nalotu "w pobliżu" szpitala w Kunduzie
Atak lotnictwa USA, w rezultacie którego mógł zostać trafiony szpital prowadzony przez Lekarzy bez Granic (MSF) w miejscowości Kunduz, w Afganistanie, był wymierzony przeciwko talibom - oświadczył rzecznik Pentagonu. Dodał, że ataku dokonano "w pobliżu" szpitala. Barack Obama złożył kondolencje bliskim ofiar.
Rzecznik podkreślił, że rozpoczęto dochodzenie w celu wyjaśnienia wszystkich okoliczności incydentu. W rezultacie ataku zginęło - według MSF - co najmniej 19 osób, w tym troje dzieci oraz 12 pracowników organizacji i 4 dorosłych pacjentów.
Z oświadczenia MSF wynika, że naloty na szpital miały miejsce w sobotę między godz. 2 i 3 nad ranem w 15-minutowych odstępach. W czasie ataków w szpitalu przebywało ponad 100 pacjentów.
Organizacja MSF "zażądała pełnego i transparentnego sprawozdania ze strony koalicji międzynarodowej". Zaapelowała też o niezależne śledztwo w tej sprawie.
- To tragiczne, niewybaczalne zdarzenie - oświadczył Wysoki Komisarz ONZ do spraw Praw Człowieka Zeid Ra'ad Al-Husajn. Wezwał do pełnego, przejrzystego śledztwa, które wykaże, czy bombardowanie nie ma znamion zbrodni wojennej.
Natomiast afgańskie ministerstwo obrony utrzymywało, że do szpitala wtargnęli terroryści uzbrojeni w ciężką broń i użyli "budynków i ludzi wewnątrz jako tarcz", strzelając w kierunku afgańskich sił bezpieczeństwa.
W ciągu ostatnich dni o Kunduz toczyły się zacięte walki. Zajęcie miasta przez talibów było uważane za jedno z ich największych zwycięstw w czasie trwającego prawie 14 lat konfliktu.