Amerykanie lustrują Polskę. Szukają broni dla Ukrainy
Stany Zjednoczone szukają broni dla Ukrainy. Głównie chodzi o posowiecki sprzęt. W polskich zasobach wciąż znajdują się czołgi T-72, oraz śmigłowce Mi-24. Na celowniku USA znalazły się również ostatnie dostawy z Korei Południowej.
Amerykanie szukają nowych sposobów na to, by dostarczyć pomoc zbrojną Ukrainie. Przeglądają możliwości, jakie są dostępne wśród członków NATO oraz państw spoza sojuszu, by dostarczyć broń dla Kijowa. W przypadku Polski USA zwraca uwagę nie tylko na wciąż zalegający sprzęt produkcji sowieckiej, ale i na realizowane obecnie oraz w 2023 r. zamówienia z Korei Południowej.
Dwa bataliony czołgów
Gdy w styczniu Donald Tusk przebywał w Ukrainie, prezydent Wołodymyr Zełenski dziękował mu za pakiet pomocy militarnej. Nie wiadomo, co dokładnie wchodzi w jego zakres. Według ustaleń "Dziennika Gazety Prawnej", Polska posiada w swoich zasobach jeszcze dwa bataliony, czyli ok. 100 sztuk, czołgów T-72, a także 12 posowieckich śmigłowców szturmowych Mi-24 oraz pociski ziemia-powietrze KUB. Jednak zarówno czołgi, jak i śmigłowce, znajdują się w bardzo złym stanie technicznym.
Jak się okazuje, stan techniczny nie musi być przeszkodą dla przekazania broni. Śmigłowce mogą posłużyć np. jako źródło części zamiennych. W minionym roku Polska przekazała Ukrainie 12 sztuk Mi-24. - Ukraińcy nie wybrzydzają, biorą wszystko - cytował jednego ze swoich informatorów "Dziennik Gazeta Prawna".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co z bronią koreańską?
Jeszcze w styczniu Stany Zjednoczone zwróciły się do Polski o przekazanie informacji na temat dostaw uzbrojenia z Korei Południowej realizowanych w latach 2023-2024. Z ogólnodostępnych danych wynika, że Polska otrzymała już 28 ze 180 zakontraktowanych czołgów K2 oraz 66 z 370 armatohaubic K9.
Bez zgody Korei Południowej Polska nie może przekazać powyższej broni Ukrainie, a taka zgoda do tej pory się nie pojawiła. Jednak nowe dostawy koreańskie mogą stać się pretekstem do mocniejszych nacisków USA na nasz kraj. Skoro dociera do nas nowa broń, możemy oddać Ukrainie taką, która dłużej znajduje się w naszych krajowych zasobach.
Jak wspomina "Dziennik Gazeta Prawna", takie rozwiązanie nie byłoby jednak korzystne dla Polski. Obecnie wojsko polskie posiada na stanie zaledwie kilkadziesiąt armatohaubic. Jeśli chodzi o czołgi, to także przekazaliśmy ich Ukrainie już ok. 350. Zanim te zapasy zostaną uzupełnione południowokoreańskimi K2 oraz amerykańskimi Abramsami, musi minąć ok. dwóch lat.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna