Ameryka nieprzygotowana na terrorystyczny atak nuklearny?
Mimo doświadczenia 11 września 2001 roku,
rząd USA wciąż nie jest dostatecznie przygotowany na ewentualny
atak atomowy przeprowadzony przez terrorystów - twierdzą eksperci
cytowani przez wtorkowy "Washington Post".
03.05.2005 | aktual.: 03.05.2005 20:02
Ich zdaniem, nie przygotowano właściwie tzw. "first responders", czyli służb i instytucji, które musiałyby wziąć na siebie ciężar ratowania i ewakuacji ludności cywilnej oraz usuwania skutków ataku, jak policja, straż pożarna, transport i służba zdrowia.
Jak powiedział były doradca Ministerstwa Bezpieczeństwa Kraju, a obecnie ekspert Brookings Institution Richard Falkenrath, rząd "nie jest w tej chwili przygotowany na odpowiednio szybką ewakuację ludności" na wypadek ataku atomowego.
Opóźnia się planowanie łączności z zaatakowanymi miastami, a wydane dotychczas instrukcje dla ludności zawierają błędy. Specjaliści zauważyli na przykład, że w opublikowanym w internecie informatorze nie podaje się wskazówek jak można realnie zwiększyć szanse przeżycia wybuchu atomowego.
Według przedstawicieli Ministerstwa Bezpieczeństwa Kraju, przeszkolono dotychczas pod kątem akcji ratunkowej po ataku nuklearnym 2200 "first responders". Eksperci zwracają uwagę, że stanowi to zaledwie ułamek 2-milionowej armii policjantów, strażaków i personelu medycznego w USA.
Specjaliści uważają terrorystyczny atak nuklearny na USA za bardzo mało prawdopodobny, ale nie wykluczają takiego czarnego scenariusza. Przemawia za nim m.in. fakt, że materiały rozszczepialne są słabo chronione w Rosji, a w takich krajach jak Pakistan naukowcy potrafią konstruować bomby atomowe.
Szacuje się, że eksplozja bomby o sile 10 kiloton w Waszyngtonie zniszczyłaby wszystko w promieniu około 800 metrów i spowodowałaby rozległe spustoszenia na znacznie większym obszarze.
Tomasz Zalewski