ŚwiatAmbasador Białorusi polemizuje z "Corriere della Sera".

Ambasador Białorusi polemizuje z "Corriere della Sera".

25.03.2006 16:55, aktual.: 25.03.2006 17:11

Na Białorusi wydawane są 533 niepaństwowe
dzienniki, działają 52 - krytyczne wobec rządu - stacje
telewizyjne i radiowe, a zarzuty sfałszowania wyników wyborów
prezydenckich są bezpodstawne i nieudokumentowane - takie są
główne tezy zamieszczonego w "Corriere della Sera" listu
przedstawiciela ambasady białoruskiej we Włoszech.

List polemizuje z krytycznym artykułem na temat rządów Aleksandra Łukaszenki, jaki ukazał się przed trzema dniami na łamach tej gazety.

Dyplomata Aleksiej Skripko podkreślił, że "poziom życia i standardy społeczne na Białorusi są obecnie wyższe niż w wielu państwach obszaru poradzieckiego, włącznie z tymi, które Zachód przedstawia jako przykłady demokracji".

Zapewniając o tym, że na Białorusi nie doszło do żadnych oszustw wyborczych, Skripko zauważył, że ci, którzy wyrażają takie opinie, lekceważą ocenę 467 międzynarodowych obserwatorów ze Wspólnoty Niepodległych Państw, reprezentujących Rosję oraz siedem innych krajów postsowieckich.

Skripko napisał, że Białoruś jest przedmiotem oszczerstw, o czym świadczy nadanie jej etykietki "ostatniej dyktatury", uznawanie za "chłopca do bicia" i "negatywny przykład", który "jest na rękę Zachodowi".

Białoruski dyplomata przedstawił swój kraj jako państwo "niezależne, które odmawia wysłuchiwania lekcji politycznej poprawności, jakich nieustannie udzielają mu przemożni wychowawcy".

"Mimo bezprecedensowych zagranicznych nacisków naród białoruski wybrał Łukaszenkę, ponieważ w ciągu ostatnich dziesięciu lat państwo to zanotowało znaczny rozwój gospodarczy" - oświadczył Skripko.

Dodał, że "Białoruś jest młodym krajem, nie pozbawionym problemów na swej drodze do pluralistycznego społeczeństwa obywatelskiego". "Jesteśmy gotowi przyjąć pozytywne doświadczenia kolebki demokracji" - podkreślił białoruski dyplomata, odnosząc się do Włoch.

W ten sposób odpowiedział on na krytyczny artykuł wybitnego włoskiego eksperta spraw międzynarodowych Franco Venturiniego, który wyraził zaniepokojenie obojętnością władz Włoch wobec sytuacji na Białorusi. Venturini zauważył ze zdziwieniem, że w toku gorącej kampanii wyborczej we Włoszech o "prawie stalinowskim reżimie Łukaszenki" nie mówi ani zawsze ostrzegający przed komunistami premier Silvio Berlusconi, ani centrolewicowa opozycja.

W komentarzu zatytułowanym "Obojętność wobec ostatniej dyktatury w Europie" Venturini stwierdził, że "ponieważ włoska klasa polityczna bez przerwy mówi o demokracji, należało spodziewać się jakiejś reakcji na farsę w Mińsku".

Sylwia Wysocka

Źródło artykułu:PAP
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także