Aleksander Smolar: premier Belka zrobił to, co musiał
Lepszego komentarza niż to, co powiedział arcybiskup Życiński moim zdaniem nie ma, to nie jest poważne. Moim zdaniem premier Belka zrobił to, co musiał zrobić, co zresztą zrobiłby również, gdyby jeszcze był premierem, na szczęście ze swojego punktu widzenia nie jest, Leszek Miller. Przy całej swojej retoryce szalenie wojowniczej i konfrontacyjnej on by musiał zrobić dokładnie to samo, zresztą zapowiadał, że zrobi to samo – powiedział prezes Fundacji im. Batorego Aleksander Smolar w "Poranku w Radiu TOK FM".
Janina Paradowska: Panie Aleksandrze, w Paryżu brak ekscytacji, w Polsce być może nadmiar ekscytacji faktem przyjęcia traktatu konstytucyjnego, jak pan ocenia reakcje w Polsce na to co się stało w Brukseli?
Aleksander Smolar: Ja myślę, że tu parę czynników na ten nadmiar ekscytacji ma wpływ. Po pierwsze, przed rokiem już, cała klasa polityczna popełniła błąd, moim zdaniem wynika też, co tu dużo mówić, zwłaszcza jeśli chodzi o opozycję, z braku znajomości tego czym jest Europa, zasad jej funkcjonowania, często brak elementarnego kontaktu z powodów biograficznych, szlachetnych bardzo często. Jeżeli chodzi o obóz władzy to było przyjęcie konfrontacyjnej strategii, znaczy, że my wymusimy. To był wielki błąd, moim zdaniem. To był wielki błąd zarówno na zewnątrz, dlatego że została stworzona wobec Polski atmosfera jako wobec kraju, którego przywódcy nie są zdolni do kompromisu, jak i co gorsze została złamana dynamika oczekiwań pobudzona przez referendum, to znaczy była taka pogodna radość i nadzieja związana z Europą. Otóż pół roku mówienia wyłącznie właściwie o podziale głosów w Radzie Europy spowodowało, że narastały lęki społeczne, obawy, że ktoś chce z nami cos brzydkiego, złego zrobić i to było trudno
odkręcić w stosunkowo krótkim czasie. To są czynniki, można powiedzieć długookresowe. Jest też czynnik, niestety krótkookresowy i taktyczny, który wchodzi w grę, to znaczy wchodzimy, niezależnie od tego jak długo będzie trwał rząd pana Marka Belki, wchodzimy w okres wyborczy i sprawa europejska jest eksploatowana jako jeden z tematów.
Janina Paradowska: Pan mówi: wchodzimy, a ja mam wrażenie, że my od lat jesteśmy w nieustannym cyklu wyborczym.
Aleksander Smolar: Ma pani rację, ale są różne stadia.
Janina Paradowska: A czy pana zdaniem premier Belka dobrze się spisał w Brukseli, czy tak jak mówi LPR zasłużył na Trybunał Stanu, że już nie wspomnę o prokuratorze.
Aleksander Smolar: Lepszego komentarza niż to co powiedział arcybiskup Życiński moim zdaniem nie ma, to nie jest poważne. Moim zdaniem premier Belka zrobił to co musiał zrobić, co zresztą zrobiłby również, gdyby jeszcze był premierem, na szczęście ze swojego punktu widzenia nie jest, Leszek Miller. Przy całej swojej retoryce szalenie wojowniczej i konfrontacyjnej on by musiał zrobić dokładnie to samo, zresztą zapowiadał, że zrobi to samo. Najpoważniejsza zmiana dotyczyła przyjęcia zasady tak zwanej podwójnej większości, nie chcę wchodzić tu w szczegóły, ale w każdym razie to była zasada przyjęta właściwie przez wszystkie państwa europejskie, często bez entuzjazmu, ale jako jedyny sposób, który może zapewnić w miarę sprawne funkcjonowanie UE.
Janina Paradowska: Jaki jest jednak sens przyjmowania traktatu konstytucyjnego jeżeli właściwie z góry wiadomo, że być może w bardzo wielu państwach, w referendach nie zostanie on zaakceptowany. Mówi się już o tym, że może nie zostań zaakceptowany w Wielkiej Brytanii, nie wiadomo, przy tych nastrojach, w Polsce. Część krajów jest w jakiś sposób niezadowolona. Więc jaki jest sens tego co stało się w Brukseli?
Aleksander Smolar: To prawda, jest poważne niebezpieczeństwo można powiedzieć, że Europa padła ofiarą wojny w Iraku, to znaczy ta sytuacja Tony Blaira wynika w dużym stopniu z tego, że zdecydowana część społeczeństwa odrzuca tę wojnę i to się przejawia w tej chwili w reakcji na UE, projekt który Blair broni. I teraz jaki ma sens, ja nie wykluczam, że może w jednym i drugim referendum konstytucja paść i wtedy to oznacza, że nie będzie konstytucji. Moim zdaniem rzeczą bardzo ważną jest wielka debata, która nieuchronnie przetoczy się nad Europa, w Europie, we wszystkich państwach członkowskich na temat Europy. Dlaczego jesteśmy razem, po co jesteśmy razem. Żeby przełożyć suchy język zapisów konstytucyjnych na żywy język losów ludzkich i losu narodów. I moim zdaniem to jest rzecz bardzo ważna, to czego klasy polityczne nie potrafiły, bo często same się nie nauczyły, uczynić przedtem, będą musiały to teraz zrobić, żeby wyjaśnić społeczeństwu, często żeby sobie wyjaśnić, po co jesteśmy razem, co chcemy
osiągnąć ponad to co już jest osiągnięciem Unii, to znaczy wspólna przestrzeń bez granic, bez opłat celnych, ze swobodnym, nas to jeszcze czeka parę lat przejściowych, ale ze swobodnym poruszaniem się ludzi, kapitału, usług, czy są jeszcze powody dla których jesteśmy razem. Czy Europa ma cos do uczynienia, czy jedyną jej przyszłością jest przeszłość i walka o wartości, innymi słowy o dziedzictwo, czy Europa ma coś do powiedzenia jeśli chodzi o przyszłość, światu. To moim zdaniem są ważne tematy, bo jeśli nawet padnie ten projekt, będzie następny projekt konstytucji, to jest długi proces, integrowanie się Unii, wobec tego ja bym w ogóle nie martwił się taką perspektywą, jeżeli ten czas zostanie wykorzystany przez elity polityczne, ale również intelektualne, dziennikarskie.