Aleksander Kwaśniewski: sondaż to nie badanie temperatury ciała
Tu chodzi po prostu o zwyczajną batalię, w którejś ktoś ma zginąć, ktoś ma zwyciężyć, ktoś ma przeżyć albo nie - powiedział prezydent Aleksander Kwaśniewski w "Sygnałach Dnia".
Sygnały Dnia: Żadnych wątpliwości od poniedziałku po decyzji nie stanięcia przed komisją?
Aleksander Kwaśniewski: Wie pan, to jest decyzja, gdzie, oczywiście, są koszty, gdzie liczyć się trzeba z krytyką, czasami słuszną, czasami niesłuszną, ale kiedy ważę wszystkie za i przeciw, a szczególnie kiedy widzę twarze niektórych członków komisji, to myślę, że miałem rację, że nie wolno narażać autorytetu Urzędu Prezydenta na po prostu spektakl polityczny, który niewiele by przyniósł, natomiast mógłby być niewłaściwy i w sumie dla państwa polskiego niepotrzebny.
Sygnały Dnia:A opinia publiczna?
Aleksander Kwaśniewski: Wie pan, opinia publiczna ma dziesiątki możliwości dochodzenia do informacji, do prawdy, a nie chcę niczego zatrzymywać dla siebie. Jestem gotów do odpowiedzi zarówno kiedy pan pyta, czy pytają dziennikarze gazet. Nie sądzę zresztą, żeby polska opinia publiczna żyła wyłącznie sprawozdaniami czy transmisjami...
Sygnały Dnia: Ale pytana na bieżąco wyraża swoje stanowisko wobec pana decyzji...
Aleksander Kwaśniewski: No właśnie...
Sygnały Dnia: I przeważnie negatywne.
Aleksander Kwaśniewski: No właśnie niekoniecznie, bo ja wczoraj byłem zdumiony...
Sygnały Dnia: No to pozwoli pan prezydent, że na chwilę przerwę, cytując dzisiejszego Pentora...
Aleksander Kwaśniewski: Proszę.
Sygnały Dnia: ...na zamówienie mojej firmy, Polskiego Radia: 63% — że pan źle zrobił, ponad 25% — że dobrze.
Aleksander Kwaśniewski: No dobrze, no to jest Pentor. Z drugiej strony byłem zdumiony, kiedy widziałem wczoraj reakcje w czasie debaty telewizyjnej, gdzie 70% mówi, że słusznie zrobiłem. Na pytanie w TVN 68% powiedziało, że słusznie, 32% że niesłusznie. Tylko, wie pan, to nie jest tak jak badanie temperatury ciała, to nie o to chodzi. Chodzi o to, że ja byłem bardzo długo przekonany, że warto udzielić informacji komisji, i to właściwie prawie do samego końca. To bardziej moi doradcy wskazywali na zarówno niewłaściwości konstytucyjne tego postanowienia. Pan marszałek Cimoszewicz — chyba słusznie — powiedział, że popełniłem błąd kiedyś, wiele miesięcy temu, we wrześniu, tak zgadzając się blankietowo, bez żadnych właśnie warunków na to spotkanie. Natomiast to, co stało się między sobotą a poniedziałkiem mnie przekonuje, że mam rację, że nie można, że tak powiem, wkraczać w spektakl polityczny, bo tu nie o prawdę chodzi, nie chodzi o wyjaśnienie czegokolwiek. Tu chodzi po prostu o zwyczajną batalię, w
którejś ktoś ma zginąć, ktoś ma zwyciężyć, ktoś ma przeżyć albo nie. I taką decyzję podjąłem ze wszystkimi konsekwencjami i odpowiedzialność biorę na siebie.
Przeczytaj cały wywiad