Aleksander Kwaśniewski: nie wszyscy dziennikarze są ideałami
Wiedza, którą dysponuje ABW powinna być wiedzą dostępną dla szefów redakcji, bo to oni wiedzą, który dziennikarz o danej sprawie powinien napisać. Musimy o tym pamiętać, że nie wszyscy dziennikarze są ideałami. Prawda jest taka, że są różni ludzie – powiedział w „Sygnałach Dnia” prezydent Aleksander Kwaśniewski.
Krzysztof Grzesiowski: Panie prezydencie, czy wierzy pan w taki ciąg osób, instytucji, który prowadzi do takiego wydarzenia — mianowicie obcy wywiad, lobbyści, inspirowani dziennikarze przez te dwie poprzednie instytucje i na końcu atak na rząd w prasie, wykrywanie afer.
Aleksander Kwaśniewski: Tu jest za dużo nadinterpretacji. Natomiast zjawisko lobbingu występuje. Ono nie jest naganne tak długo, jak niestosowane są metody niedozwolone. Sądzę, że to, o czym mówił szef ABW, o czym informował w różnych dokumentach, zresztą wcześniejszych, różne struktury władze w Polsce, jest faktem. Mamy w naszym kraju działania różnych osób, różnych firm, które po prostu starają się przeprowadzić swoje, stosując zarówno metody dozwolone, jak i niedozwolone. I tu chodzi o to, żebyśmy wiedzieli, kto za jakimi sprawami chodzi, a z drugiej strony żeby nie pozwolić na stosowanie metod pozaprawnych, czyli wpływania na parlamentarzystów, przekupywania dziennikarzy. To wszystko, niestety, ma miejsce.
Krzysztof Grzesiowski: A czy warto mówić nawet na zamkniętym posiedzeniu Sejmu, jeżeli nie dysponuje się żadnymi porządnymi, z prawdziwego zdarzenia dowodami, mówienie o nazwiskach, mówienie o redakcjach? Czemu to ma służyć?
Aleksander Kwaśniewski: Tak, ja jestem bardzo sceptyczny gdy chodzi o mówienie w Sejmie, dlatego że w Sejmie każda sprawa natychmiast staje się polityczna i uzyskuje też moim zdaniem kontekst nie za bardzo przydatny dla rozwikłania problemu. Natomiast niewątpliwie Agencja powinna takie materiały przedstawić na przykład […] tym klubom parlamentarnym, gdzie takie zjawiska miały miejsce w oparciu o bardzo twarde fakty, twarde dowody. Jestem przekonany, że Agencja takimi dowodami dysponuje.
Krzysztof Grzesiowski: A czy to nie jest ruch taki, który można by określić takim mianem: No to my wam teraz pokażemy, wam dziennikarzom, bo już wam się w głowie przewraca?
Aleksander Kwaśniewski: Nie, wie pan, ja rozumiem, że rozmawiam z dziennikarzem i rozumiem, że pana wiąże solidarność dziennikarska, ale nie ma środowiska w Polsce, które jest tylko święte. Gdyby dziennikarze byli samymi ideałami, to prawdopodobnie i gazety, i media wyglądałyby inaczej, a wszyscy panowie i panie stalibyście w kolejce po, że tak powiem, beatyfikację. Natomiast prawda jest taka, że są różni ludzie. Są ludzie wypełniający swój zawód absolutnie zgodnie z etyką, natomiast są również ci, którzy są mniej etyczni. I chodzi tylko o to, żeby była pełna świadomość, kto kim jest. Moim zdaniem, ta wiedza, jeżeli jest, którą dysponuje Agencja, przede wszystkim powinna być wiedzą dostępną dla szefów redakcji, dlatego że oni powinni zdawać sobie sprawę, kto pisząc tekst, pisze ze swojego najgłębszego przekonania, a kto pisze, ponieważ takie dostał zlecenie czy taką uzyskał zachętę, nazywając rzecz bardzo oględnie.
Krzysztof Grzesiowski: Ale przyzna pan, panie prezydencie, że gdyby nie dziennikarze, to wiele afer nie ujrzałoby światła dziennego, choćby ze względu na solidarność polityków tym razem, którzy nie bardzo lubią przyznawać się do popełnionych wykroczeń.
Aleksander Kwaśniewski: Nie, no, wie pan, jedyne środowisko… Nie, chcę panu powiedzieć, bądźmy uczciwi, szczerzy w tym gronie. Jedyne środowisko, w którym nie występuje zjawisko solidarności, to jest środowisko polityczne.
Krzysztof Grzesiowski: Nawet w ramach jednej partii?
Aleksander Kwaśniewski: W ramach jednej partii może występować, ale jest wiele partii, jest opozycja, i gdybym miał powiedzieć, które środowisko w sposób najbardziej niechętny występuje wobec siebie, to są na pewno politycy. Natomiast lekarze, dziennikarze, adwokaci (nikogo tutaj nie chcę urazić w najmniejszym stopniu) są grupami o dużym poczuciu więzi środowiskowej. Pan się przecież z tym zgodzi, z tego trzeba być dumnym. Natomiast więź środowiskowa nie może zaślepiać, nie może być argumentem, że nie widzimy zjawisk negatywnych, które się dzieją także w tych gronach. Jeżeli coś jest złe, jeżeli coś jest błędne, jeżeli coś jest poza sztuką, jaką wypełniacie, to trzeba to nazwać też po imieniu. I proponuję, żeby dziennikarze do tych informacji nie podchodzili właśnie jako zamachu na wolność dziennikarską, bo nie jest to zamach na wolność dziennikarską.