Aleksander Kwaśniewski: jestem za wcześniejszymi wyborami
Przyznam, że z niechęcią czytam, iż głównym motywem, żeby nie było wcześniejszych wyborów jest to, że posłowie stracą swoje diety. Bo to jest już coś tak banalnego, że nie wypada o tym publicznie wręcz mówić - powiedział prezydent Aleksander Kwaśniewski w "Salonie Politycznym Trójki".
08.04.2003 12:18
Jolanta Pieńkowska:Panie prezydencie, kilka dni temu razem z premierem zaproponowali panowie termin wcześniejszych wyborów - 13 czerwca 2004 . Wygląda na to, że ten pomysł wcale się nie podoba politykom SLD, a bez ich głosów sejmu się nie da rozwiązać?
Aleksander Kwaśniewski:To jest propozycja złożona zarówno do środowisk opozycyjnych, jak i SLD. I spodziewaliśmy się z panem premierem, że wywoła żywą i kontrowersyjna dyskusję. I bardzo dobrze.
Jolanta Pieńkowska:Ale spodziewał się pan, że być może będzie aż tak, że tego pomysłu nie da się przeprowadzić?
Aleksander Kwaśniewski:Zobaczymy. Mamy trochę czasu. Mamy liczne wydarzenia. Jaki był sens tego pomysłu? Jeden, żeby ustabilizować nieco sytuację i pokazać kalendarz, który będzie nas wiązał. Z moich rozmów z opozycją, które od wczoraj odbywam wynika, że dla tego kalendarza jest zrozumienie. Oczywiście, oni dodają jeszcze te argumenty personalne, ale to zostawmy w tej chwili na boku. Natomiast moim zdaniem jest to pokazanie dobrego kalendarza, który jednak jest kalendarzem trudnym nie dlatego, że "wcześniejsze wybory". I przyznam, że ja z taką niechęcią czytam, że głównym motywem, żeby nie było wcześniejszych wyborów jest to, że posłowie stracą swoje diety. Bo to jest już coś tak banalnego, że nie wypada o tym publicznie wręcz mówić.
Jolanta Pieńkowska:Ale tak mówią.
Aleksander Kwaśniewski:Ale wie pani, to też wystawia sobie świadectwo. Jeżeli rzeczywiście głównym motywem pracy posła jest dieta, to przepraszam. Tam jest właśnie ten warunek, o którym nie chcą mówić głośno i zasadniczo. To jest przyjęcie pakietu reformy finansów publicznych i przyjęcie budżetu na rok 2004.
Jolanta Pieńkowska:Ale w tej sprawie nie chce współpracować opozycja?
Aleksander Kwaśniewski:Chce współpracować przynajmniej część opozycji. Moim zdaniem ten warunek, przyjęcie budżetu, jest warunkiem, aby ten kalendarz się powiódł. Dlatego, że nieprzyjęcie budżetu, co jest też możliwe, to byłby najgorszy dla Polski scenariusz. Pamiętajmy, że mamy rząd mniejszościowy. Nieprzyjęcie trudnego na pewno budżetu na rok 2004, powoduje, że parlament musiałby zostać rozwiązany, że wybory mielibyśmy w krótkim czasie, najpierw w Polsce, a potem do Parlamentu Europejskiego, że prawdopodobnie wchodzilibyśmy do Unii Europejskiej w stanie prowizorium budżetowego, z rządem kończącym kadencję, z gorącą kampanią wyborczą. Przyznam szczerze, żeby tak zmarnować historyczną okazję, jaką jest wejście do Unii. Pewien przełom. Pokazanie Polski, jako istotnego gracza i partnera w układzie europejskim, to myslę, że tak nie możemy tego zrobić.
Jolanta Pieńkowska:Ale powiedział pan, że rozpoczął pan rozmowy z opozycją i wśród opozycji opór jest duży zwłaszcza w stosunku do premiera Millera. Czy jest możliwy taki scenariusz, że będzie mniejszościowy rząd SLD, ale bez Leszka Millera?
Aleksander Kwaśniewski:Pani zmusza mnie do spekulacji, które nie mają większego sensu w tym momencie. Myśmy uznali, że zmiany w rządzie są zamkniete. Że ten rząd też potrzebuje stabilności. To oznacza również i osobę premiera. Że to rozdanie, któremu podlega również premier miałoby miejsce w połowie przyszłego, czyli 2004 roku. I oczywiście klucz też jest w SLD. Natomiast sądzę, że postulaty opozycji, niech SLD zmieni sobie premiera, są jeszcze, że tak powiem bardziej nie do przyjęcia niż nawet to, co mówią o przyspieszonych wyborach. (Polskie Radio/mdz)