ŚwiatAlbum o Polce zabitej przez terrorystów w Londynie

Album o Polce zabitej przez terrorystów w Londynie

"Karolina is still missing..." ("Nadal nie ma
Karoliny...") - to zdanie i zdjęcie krótko ostrzyżonej, ładnej
blondynki z dziesiątków plakatów rozklejonych w Londynie pamięta
większość świadków lipcowych zamachów i tego, co działo się przez
kolejne dni.

14.11.2005 | aktual.: 14.11.2005 12:05

Karolina Glueck z Chorzowa, która pod koniec listopada skończyłaby 30 lat, była jedną z 52 ofiar zamachowców samobójców, którzy zdetonowali bomby w trzech pociągach londyńskiego metra i piętrowym autobusie nr 30.

Kilka miesięcy po londyńskich zamachach chłopak Karoliny, 28- letni Richard Deer, postanowił, że przygotuje książkę-album o swej dziewczynie.

Robię to dla mamy Asi - tak Richard nazywa matkę Karoliny Glueck, Joannę, którą poznał po śmierci swej dziewczyny. Karolina uczyniła mnie silnym, a jej siłę dała mama Asia - mówi.

Pokazuje około 200 dużych fotografii - kolorowych i czarno-białych. Na niektórych jest sama Karolina, na innych są razem. Wiele Richard zrobił podczas wspólnych podróży. Karolina uwielbiała podróżować i planować, gdzie pojedziemy... - opowiada Richard. Pokazuje zdjęcie swej dziewczyny pochylonej nad mapą Anglii.

Są też fotografie z dni po zamachach. Zaraz po atakach szukaliśmy jej przez całą noc. Do 4. nad ranem objeżdżaliśmy wszystkie szpitale, do których zawieziono rannych. Tak było przez kolejne dni, przez tydzień. Ciągle myśleliśmy, że Karolina jest w którymś szpitalu nieprzytomna, albo jest w szoku, i dlatego nie daje znać - mówi Richard.

Dokładnie tydzień po atakach, po kolejnym bezskutecznym obchodzie szpitali, Richard zrobił coś wyjątkowego. W jednym z ogrodów w Londynie - nawet nie pamięta jego nazwy - powstała na kilka godzin "galeria" fotografii Karoliny.

Richard, razem z siostrą dziewczyny, Magdą, oraz wspólnymi przyjaciółmi, ustawił w ogrodzie krąg 13 krzeseł, o które oparł białe, kartonowe plansze. Do nich przymocował duże zdjęcia swej dziewczyny, które drukował przez całą poprzednią noc. Do jednej z plansz przytwierdził powiększone zdjęcia z gazet dwóch innych Polek - ofiar terrorystów, wówczas jeszcze zaginionych po zamachach - Moniki Suchockiej i Anny Brandt.

Tego dnia do ogrodu przyszli nasi przyjaciele, moja mama, szefowa Karoliny - Greczynka Anna, a nawet mieszkańcy pobliskich domów i pracownicy biur, którzy widzieli, że coś się tam dzieje - opowiada Richard. Chciałem, żeby ludzie przyjrzeli się Karolinie. Cały czas miałem nadzieję... Ci, którzy przyszli do ogrodu, dwiema minutami ciszy uczcili pamięć ofiar zamachów.

Tego samego dnia wieczorem policja powiedziała nam, że mają niemal całkowitą pewność, że Karolina zginęła - dodaje.

Karolina została skremowana w Londynie. Potem odbył się pogrzeb w Chorzowie, na który Richard pojechał razem ze swoją mamą. Poznał tam rodzinę i przyjaciół swej dziewczyny. Postanowił też poznać jej kraj - "Polskę Karoliny". Żeby naprawdę znać dziewczynę, trzeba poznać jej kraj - mówi Richard.

Cztery dni żeglował z jej przyjaciółmi po Mazurach, potem pojechał do Warszawy, stamtąd do Zakopanego, Wadowic i Krakowa. To było niesamowite. Gdziekolwiek przyjeżdżałem, świeciło słońce. Gdy wyjeżdżałem - zawsze padało. Dla mnie słońcem była Karolina. Bardzo ciepła, wydawało się, że lśniła przez cały czas - mówi Richard.

Pokazuje też zdjęcia z Wenecji, dokąd w sierpniu mieli jechać razem. Pojechał sam. Na zdjęciach nie ma jednak postaci, a jedynie ich cienie. To również ma swe znaczenie - gdy jest cień, jest też słońce.

Pracując nad książką Richard chce skontaktować się z osobami, które przeżyły zamachy. Może ktoś z nich widział Karolinę, zanim zginęła, może ktoś opowie mi, jak naprawdę tam było? - mówi.

W książce znajdą się zeskanowane wpisy z księgi kondolencyjnej oraz nazwiska osób, które w jakikolwiek sposób wspierały rodzinę Karoliny.

Mama Karoliny dostanie książkę 7 lipca przyszłego roku, w rocznicę śmierci swej córki. Richard przygotuje też kopie dla rodziny i przyjaciół Karoliny. Jeżeli mama Asia się zgodzi, postaram się opublikować tę książkę. Uzyskane pieniądze przeznaczyłbym na cel charytatywny, na przykład na pomoc polskim studentom w Wielkiej Brytanii - mówi Richard.

Wciąż nie rozumie, dlaczego terroryści zabili tylu niewinnych ludzi pochodzących z różnych kultur i krajów. Zamachowiec, który wysadził pociąg Karoliny, pochodził z Jamajki. Ja urodziłem się w Wielkiej Brytanii, ale moi rodzice też przyjechali z Jamajki - podkreśla. W Londynie, w całej Wielkiej Brytanii, ludzie różnych kultur żyją obok siebie, tak jak ja i Karolina - czarny chłopak i biała dziewczyna, Brytyjczyk i Polka. Dlaczego tamci czterej tego nie potrafili? - pyta Richard.

Anna Widzyk

Źródło artykułu:PAP
wielka brytaniaterroryzmzamach
Zobacz także
Komentarze (0)