Albo chory traci wzrok, albo szpital kontrakt
Emerytka z Gdańska może zgłosić się do Kliniki Okulistyki AMG, by tam podano jej bezpośrednio do oka zakupiony przez nią lek, ratujący wzrok - pisze "Dziennik Bałtycki".
Po przeczytaniu artykułu w "Dzienniku Bałtyckim”, w którym opisaliśmy dramat pani Janiny, interwencji podjęła się posłanka PiS, Jolanta Szczypińska. Andrzej Sośnierz, prezes NFZ osobiście wydał zgodę na zabieg w klinice. Prezes Sośnierz zadzwonił do mnie i poprosił, byśmy wykonali zastrzyk w klinice- mówi prof. Krystyna Raczyńska, kierownik Kliniki Chorób Oczu AMG. Stwierdził, że w w takim przypadku trzeba być elastycznym, gdyż liczy się dobro pacjenta. Usłyszałam też, że nie grozi nam cofnięcie kontraktu z funduszem. W takiej sytuacji zapraszamy pacjentkę do Akademii.
Przepis nie pozwalający na współpłacenie przez pacjenta w szpitalu teoretycznie miał chronić chorych przed wyciąganiem z kieszeni pieniędzy. W praktyce - zablokował niektórym dostęp do leczenia. Pani Janina, bohaterka artykułu w "Dzienniku Bałtyckim” od kilku lat cierpi na AMD - chorobę oczu, która grozi utratą wzroku.
Nadzieję na ocalenie wzroku przywróciła mi wiadomość, że lekarze odkryli lek na moją chorobę - mówiła nam pacjentka. To preparat Macugen, zarejestrowany w UE i już dostępny w Polsce. Lek kosztuje ponad 3 tys. zł za ampułkę, więc gdańszczanka zbierała nań pieniądze wśród przyjaciół. Trzeba go podawać w formie zastrzyków bezpośrednio do oka, na sali operacyjnej. Jednak ustawa zdrowotna nie pozwala na współpłacenie za leki przez ubezpieczonego pacjenta przyjętego do szpitala. Jeśli publiczny świadczeniodawca nie kupi leku, to nie może go podać. AMG nie kupuje Macugenu, bo nie ma na to pieniędzy. I lekarze - pod groźbą utraty kontaktu - odmówili zabiegu.
Zbulwersował mnie ten artykuł - twierdzi posłanka Jolanta Szczypińska. Bezduszna interpretacja przepisów przez urzędników nie może być ważniejsza od życia i zdrowia pacjenta. Każdy przypadek trzeba rozpatrywać oddzielnie. Pokazałam prezesowi Sośnierzowi waszą gazetę, stąd jego natychmiastowa interwencja. Prof. Krystyna Raczyńska z Kliniki Chorób Oczu AMG już zaprosiła panią Janinę na zabieg. To może być precedens- mówi. Co najmniej 20 chorych z Pomorza znajduje się w identycznej sytuacji.
Za to się siedzi
Rozmowa z Henrykiem Wojciechowskim, dyrektorem P.O. NFZ.
"Dziennik Bałtycki": Jest pan urzędnikiem bezdusznie interpretującym przepisy?
Henryk Wojciechowski: Ustawa zdrowotna chroni pacjentów przed naciskiem ze strony szpitala na zakup leków. Zastanawiam się, czy lekarz, który przepisał pacjentce Macugen nie wiedział, że trzeba go podać na sali operacyjnej? Mam pełne przekonanie, że pani Janina zgłosi się do nas z roszczeniem o zwrot ceny leku. Wtedy my wystąpimy do kliniki, by przesłała nam fakturę dokumentującą zakup. Jeśli tej faktury nie będzie, klinika może mieć kłopot.
Ale przecież prezes Sośnierz wyraził zgodę na zabieg!
- Nie widziałem tej zgody. To jest precedens, będący w praktyce zerwaniem ustawy.
Niedługo przestanie pan być dyrektorem pomorskiego funduszu. Może pana następca bardziej elastycznie zacznie podchodzić do takich spraw?
- Elastycznie? Za to się siedzi!
Dorota Abramowicz