Albańscy imigranci zalewają Belgię
Po zniesieniu w grudniu obowiązku wiz Schengen dla obywateli kilku krajów bałkańskich, do Belgii w ciągu dwóch miesięcy przyjechało ok. tysiąca Albańczyków z ubogich wiosek Macedonii i Serbii. Uwierzyli oni, że łatwo dostaną azyl, a nawet mieszkanie za darmo.
Ten nagły wzrost imigrantów proszących o azyl zaniepokoił samego premiera Belgii Yves Leterme'a, który poprosił o reakcje Komisję Europejską. Wzrost liczby imigrantów nastąpił bowiem po wejściu w życie unijnej decyzji, znoszącej od 19 grudnia ub. roku obowiązek wizowy Schengen dla Serbii, Macedonii i Czarnogóry.
Dla przykładu, w całym 2009 roku o azyl wystąpiło 201 Macedończyków, a tylko w styczniu i lutym 2010 roku 460. Drugie tyle przyjechało w tym roku autokarami z Serbii. W lutym jednego dnia do urzędu azylowego zgłosiło się 265 Albańczyków!
Wszyscy ci nowi imigranci to Albańczycy pochodzący z bardzo ubogich wiosek na południu Serbii i z graniczącej z tym regionem Macedonii, gdzie nie było żadnych inwestycji od czasu zakończenia wojny na Bałkanach. - Uwierzyli przekazywanej z ust do ust plotce, że w Belgii można łatwo dostać azyl, a rząd płaci za mieszkanie - tłumaczy dziennikarz albański Ernest Bunguri. - Tymczasem ich szanse na azyl są praktycznie zerowe, bo oba kraje - Macedonia i Serbia - nie znajdują się na liście krajów niebezpiecznych czy objętych wojną, a więc trudno mówić o uchodźcach politycznych. W ubiegłym roku tylko dwóch Albańczyków z Macedonii otrzymało azyl w Belgii - powiedział.
We wtorek rzecznik KE ds. imigracji Michele Cercone przypomniał, zwracając się do rządów trzech krajów bałkańskich, że zniesienie obowiązku wizy Schengen "oznacza nie tylko prawa ale i odpowiedzialność". Dlatego powinny wyjaśnić obywatelom, że mają prawo do pobytu na terenie UE tylko przez trzy miesiące, bez prawa do pracy. A więc z nowo wprowadzonego przywileju powinni korzystać przede wszystkim turyści.
Tymczasem na exodusie Albańczyków do Belgii skorzystały głównie agencje turystyczne, które autokarami dowiozły ich do Brukseli. Początkowo prasa belgijska spekulowała, że stoi za tym mafia, co jednak wykluczono, skoro wraz ze zniesieniem obowiązku wizowego każdy może przekroczyć granicę i przemyt zorganizowany nie jest potrzebny.
Zdaniem Bunguriego Albańczyków do wyjazdu do Belgii skłoniła przede wszystkim naiwność i bardzo zła sytuacja ekonomiczna, gdyż pochodzą oni z regionów, gdzie nie było żadnych inwestycji od czasu zakończenia wojny. Wraz z otwarciem granic do UE, masowo wsiedli w autokary i - relacjonuje Bunguri - udali się do Belgii, "bo słyszeli, że w Belgii najłatwiej o azyl, a ponadto dostaną mieszkanie". Ta plotka to oczywiście nieporozumienie. Belgijskie prawo nakazuje umieszczać uchodźców w specjalnych obozach. Ale ponieważ są one przepełnione, ostatnio uchodźcy trafiali do hoteli (opłacanych przez państwo), a w kilku przepadkach belgijska administracja zwróciła uchodźcom koszty wynajmu samodzielnie znalezionych kwater. - To myślenie krótkowzroczne, bo po zakończeniu procedury oceniania wniosku azylowego (od trzech do maksymalnie sześciu miesięcy), zdecydowana większość otrzyma nakaz wyjazdu z Belgii - uważa Bunguri.
8 marca Yves Leterme udaje z wizytą do Skopje, by poruszyć problem w rozmowach z władzami Macedonii.
Tymczasem w Komisji Europejskiej pragnące zachować anonimowość źródła przyznają, że konsekwencje exodusu macedońskich i serbskich Albańczyków mogą być dotkliwe dla innych krajów Bałkanów Zachodnich (jak Bośnia i Hercegowina oraz sama Albania), a także Ukrainy, czyli krajów, które wciąż czekają na liberalizację ruchu wizowego, jaką od grudnia cieszą się Czarnogóra, Serbia i Macedonia.