Kontrolerzy naziemni w Rosji i Stanach Zjednoczonych, nadzorujący lot i prace Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, zostali postawieni w stan alarmu z powodu wyłączenia się głównego generatora na stacji.
Załoga stacji - trzej Rosjanie i Amerykanin - musiała skorzystać z awaryjnych rezerw tlenu - poinformował Walerij Lindin z podmoskiewskiego centrum kosmicznego. Podkreślił on, że nie ma zagrożenia dla załogi, która obecnie usiłuje ponownie włączyć generator.(ck)