Alarm nad Morzem Japońskim. Wtargnęli Chińczycy i Rosjanie, Koreańczycy zareagowali
Osiem chińskich i cztery rosyjskie samoloty wojskowe pojawiły się w środę nad Morzem Japońskim i w obszarze obrony powietrznej Korei Południowej. Koreańskie wojsko podjęło "środki taktyczne". Tokio natomiast poderwało myśliwce.
30.11.2022 | aktual.: 01.12.2022 08:27
Japońskie Ministerstwo Obrony poinformowało, że dwa chińskie bombowce H-6 i kilka prawdopodobnie rosyjskich samolotów przeleciało w środę nad Morzem Japońskim, w okolicach Cieśniny Cuszimskiej, nad obszarem południowo-zachodniej Japonii. Następnie maszyny skierowały się w kierunku Półwyspu Koreańskiego.
Jak podała w środę rano agencja informacyjna Yonhap, służby nerwowo starały się ustalić cel lotów.
Te przeloty nie były zapowiadane. Ich pojawienie się bez uprzedzenia w strefie identyfikacji obrony powietrznej Korei Południowej postawiło na dowódców w Seulu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Incydent, jak podkreśla południowokoreańska agencja, wydarzył się w czasie, gdy kraj naciska na wzmocnienie sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi w obliczu nasilającej się rywalizacji chińsko-amerykańskiej. Nie bez znaczenia ma tu być stanowisko Seulu wobec inwazji Rosji na Ukrainę. Południe potępia Moskwę, a to sprawia, że rosyjskie i chińskie jednostki militarne, pojawiające się w jej pobliżu budzą niepokój o eskalację.
Niespodziewany alarm nad Morzem Japońskim. Wtargnęli Chińczycy i Rosjanie, Koreańczycy zareagowali
Według pierwszych doniesień dyplomatycznych służb, samoloty, które zaalarmowały koreańską straż graniczną, nie naruszyły terytorium Korei Południowej. Dwa chińskie bombowce H-6 pojawiły się w odległości 126 kilometrów na północny zachód od Leo Islet, skały na południe od południowej wyspy Jeju. Następnie przemieściły się na północny wschód od południowokoreańskiego miasta portowego Pohang.
W ślad za nimi nadciągnęło sześć rosyjskich samolotów - cztery bombowce TU-95 i dwa myśliwce SU-35. Eskadra dotarła aż 200 km na północny wschód od wyspy Ulleung. Obserwatorzy twierdzą, że w grę wchodzić mogły wspólne chińsko-rosyjskie ćwiczenia.
Południowokoreańskie samoloty wojskowe, między innymi odrzutowce F-15K, zostały poderwane z wojskowych baz. Jednak, jak się okazuje, nie doszło do naruszenia strategicznej przestrzeni, nie będzie więc powodów do konfliktu i not dyplomatycznych, żądających wyjaśnień. To nie pierwszy podobny incydent.
Do tej pory zdarzały się już podobne przypadki na wodach u wybrzeży Japonii. W zeszłym roku w październiku 10 okrętów z Chin i Rosji przepłynęło przez wąską Cieśninę Tsugaru, oddzielającą japońskie wyspy Honsiu i Hokkaido w północnej Japonii. Wtedy też chińskie i rosyjskie jednostki militarne nie naruszyły międzynarodowych wód Japonii. Wody Cieśniny Tsugaru mają status wód międzynarodowych, co oznacza, że statki z całego świata, w tym okręty mają prawo do swobodnej żeglugi.
Według japońskiego ministerstwa podobny incydent z przelotem chińskich i rosyjskich samolotów bojowych miał miejsce 24 maja tego roku. Wówczas trwał w Tokio szczyt QUAD- debata z udziałem Japonii, Stanów Zjednoczonych, Australii i Indii.