Al‑Kaida podejrzana o zamach na żołnierzy ISAF
Za zamachem na niemieckich żołnierzy sił międzynarodowych w Afganistanie, jaki miał miejsce w Kabulu, stała prawdopodobnie organizacja terrorystyczna Al-Kaida - powiedział w sobotę minister obrony Niemiec Peter Struck.
08.06.2003 | aktual.: 08.06.2003 09:25
Struck wystąpił w programie niemieckiej telewizji publicznej ZDF. Przekazał w nim, że informacje o przygotowaniu sobotniego zamachu przez Al-Kaidę uzyskał od swego afgańskiego odpowiednika Mohammeda Fahima.
"Mój afgański kolega powiedział mi w rozmowie telefonicznej, że są podejrzenia, że stała za tym Al-Kaida" - powiedział Struck. "Musimy sprawdzić te doniesienia. Chcemy jak najszybciej ustalić, kto stał za tym potwornym zabójstwem" - dodał minister.
Struck zaznaczył przy okazji, że Niemcy nie zamierzają wycofywać z ISAF swego liczącego 2.400 żołnierzy kontyngentu. "Będziemy kontynuować naszą misję, przyczyniając się do stabilizowania regionu" - zadeklarował Struck.
Wcześniej w sobotę czterech niemieckich żołnierzy zginęło, a 29 zostało rannych w zamachu bombowym w Kabulu. Według świadków, samochód-pułapka eksplodował obok autobusu, wiozącego żołnierzy Międzynarodowych Sił Wspierania Bezpieczeństwa (ISAF) na lotnisko w stolicy Afganistanu. Wracali oni do Niemiec po zakończeniu wyznaczonego okresu służby.
ISAF liczą łącznie 5 tysięcy żołnierzy, obecnie pod dowództwem niemiecko-holenderskim.
Sobotni zamach był pierwszym bezpośrednim atakiem na żołnierzy ISAF, który pociągnął za sobą ofiary śmiertelne. We wcześniejszych incydentach w Afganistanie śmierć poniosło łącznie 18 żołnierzy sił stabilizacyjnych, ale były to przeważnie wypadki.
29 maja jeden żołnierz niemiecki zginął, a drugi został ranny, gdy ich samochód najechał na minę w pobliżu Kabulu. Dowództwo ISAF uznało, że mina była najprawdopodobniej pozostałością z wcześniejszych konfliktów.
Trzy dni wcześniej, 26 maja, przy międzylądowaniu w tureckim Trapezuncie (Trabzon), rozbił się ukraiński samolot czarterowy, którym powracało do ojczyzny 62 hiszpańskich żołnierzy sił ISAF. Nie ocalał nikt z żołnierzy i 13 członków załogi Jaka-42.
Sobotni zamach nastąpił zaledwie kilka godzin po powrocie do Afganistanu prezydenta Hamida Karzaja, który przebywał z wizytą w Wielkiej Brytanii. W piątek Karzaj oświadczył na uniwersytecie oksfordzkim, że w razie wycofania ISAF jego kraj "stałby się piekłem".