Aktywista przypomina inne zdarzenie z "Jaokiem". Jest nagranie
- Z Mikołajem "Jaokiem" Januszem miałem osobistą konfrontację. To wyglądało bardzo podobnie do sobotniej prowokacji przed TVP. Najpierw atak słowny, potem naruszenie nietykalności - mówi WP aktywista Maks Wudecki. Pokazuje nagranie z 2017 roku.
07.02.2019 | aktual.: 07.02.2019 11:11
Dziennikarz TVP Mikołaj "Jaok" Janusz, bardziej znany z działalności w satyrycznym kanale pyta.pl, pojawił się na sobotniej demonstracji przed siedzibą TVP. W sieci opublikował nagranie, na którym ma perukę i długą brodę. Tłumaczy, że musiał się przebrać, bo z powodu manifestacji ma problemy z dotarciem do siedziby TVP.
Janusz przekonywał, że sam został uderzony. W sieci pokazał zdjęcia zadrapań. W rozmowie z WP twierdził, że nic nie mówił do protestujących, a później tylko się bronił. Na nagraniach widać jednak, że zaczepia demonstrantów.
Inna demonstracja
Odezwał się do nas Maks Wudecki, aktywista opozycyjny. Przypomina zdarzenie z 12 grudnia 2017 roku. Wudecki oraz Janusz uczestniczyli tego dnia w demonstracji w obronie Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa. - Spotkałem go na proteście i towarzyszyłem mu podczas jego relacji. Sam prowadziłem swoją i uniemożliwiałem mu wyśmiewanie ludzi - mówi nam Wudecki.
- "Jaok" cały czas obrażał mnie, co wyśmiewałem. Zaprowadził mnie w miejsce, gdzie jedynym świadkiem był jego operator, wszystko uwieczniał w nagraniu na żywo. W pewnym momencie zrzucił mi czapkę, ja także zrzuciłem jego czapkę i w tym momencie on uderzył mnie w twarz - twierdzi Wudecki.
I dodaje, że Janusz usunął relację na żywo z sieci i zmontował inny film. Z nagrania opublikowanego na kanale pyta.pl wynika, że Maks towarzyszył "Jaokowi" przez dużą część demonstracji.
- Dostaliśmy od widza nagranie tego fragmentu, w którym "Jaok" mnie uderza i umieściliśmy to w sieci - mówi Wudecki.
- Bardzo podobnie wyglądała prowokacja przed TVP, najpierw atak słowny, potem naruszenie nietykalności - komentuje Wudecki. - Potem na grupie jego fanów wyeksponowano kontakt do mojej pracy, telefony się urywały, spotkałem się z pogróżkami. Jego zwolennicy chcieli mi zaszkodzić, jak się tylko da - dodaje.
Nie chciał komentować
Z prośbą o odniesienie się do tej sprawy zwróciliśmy się do Mikołaja "Jaoka" Janusza. Początkowo rozmawiał z nami, po czym stwierdził, że "nie chce z tym panem wchodzić w jakąkolwiek debatę publiczną". Przekonywał nas również, że sprawa nie jest warta uwagi.
- Wtedy nie poszedłem z tym do sądu, ale po ostatnich wydarzeniach zmieniłem zdanie. Jeśli TVP go nie zwolni, wejdę na drogę prawną - mówi Wudecki.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl