Trwa ładowanie...
dfdraq2
04-02-2005 06:58

Aktorzy z rynsztoka

Zbieracze makulatury, bezrobotni i bezdomni z noclegowni grają w sztuce Witkacego wystawianej na scenie wałbrzyskiego Teatru Dramatycznego im. Szaniawskiego.

dfdraq2
dfdraq2

"Dzikie chłopy w kożuchach i czapach. Brody ich długie, wąsione kręciska, włos długi i pluga sukniawa, a w rękach buły ogromniawe i siekiery" – tak Stanisław Ignacy Witkiewicz w sztuce „Janulka, córka Fizdejki" opisuje dwunastu bojarów litewskich. Bojarzy wałbrzyscy w jednym są do nich podobni. Też są prawdziwi, a na scenę teatru weszli prosto z ulicy.

Stoją jeden za drugim, jak ściana złożona z szarych osób. Albo leżą nieruchomo. Każdy z reklamówką w ręku. Jakby przed chwilą przeszukiwali śmietnik lub wyszli z noclegowni dla bezdomnych. Niektórzy rzeczywiście w niej spali. – Trzy i pół roku tam trzeźwiałem – zwierza się 48-letni Darek Iwanicki.

Dopiero kilka tygodni temu dostał mieszkanie socjalne. Tren w podzięce Darek jest szczupły, zarośnięty, nosi szarobury paltocik. Trudno odróżnić, czy to jego własny, czy sceniczny kostium. W mieszkaniu nie ma mebli, do końca miesiąca musi przeżyć za pożyczone 20 złotych.

Na spotkanie przynosi plik kartek zapisanych równym, starannym pismem. – Piszę wiersze. Z jednego nałogu wpadłem w drugi – śmieje się. Po premierze dedykował wiersz reżyserowi spektaklu, Janowi Klacie. Gdy czytał, głos mu się załamywał ze wzruszenia, a koledzy bojarzy mieli prawdziwe łzy w oczach.

dfdraq2

Wiersz był o tym, jak dano im drugą szansę. Dostrzeżono w nich ludzi. Potraktowano z szacunkiem. – Oddał to, co każdy z nas czuł – mówią "aktorzy" o trenie Darka. Kończy się zdaniem „My jesteśmy ludzie chorzy, sami sobie doktorzy". – Każdy powinien wziąć te słowa do siebie – mówi Klata. Wiersz oprawił i powiesił na ścianie w warszawskim mieszkaniu.

To jedyny rodzaj dyplomu, jaki wisi u niego. Dla Darka Iwańskiego dzień spektaklu jest świętem. Podgląda kulisy, chłonie szczegóły, śledzi, jak grają aktorzy zawodowi. I marzy, by jego dorosły syn przyszedł na spektakl. – To, że moje nazwisko jest w programie teatralnym, że gram w prawdziwej sztuce, to także zadośćuczynienie dla niego, znak, że jego stary radzi sobie w życiu – wzrusza się Darek.

Trudne sceny zbiorowe – Ekwiwalentem średniowiecznych bojarów są ludzie, których spotykałem na ulicach Wałbrzycha. Było oczywiste, że to oni powinni znaleźć się na scenie – wyjaśnia reżyser. Są nie tylko bojarami, ale i elementem scenografii. Bardzo ważną częścią dramaturgii sztuki. – Zdyscyplinowani, pełni poświęcenia fizycznego i psychicznego – chwali Klata nieprofesjonalnych aktorów.

Do tych ról nie było castingu. Kolega polecał kolegę. Liczył się wygląd, ale także to, co w duszy gra. No i solidność. By nie opuścili ani jednej próby, ani jednego spektaklu. Zbyszek Sowiński, 59-letni siwowłosy, niewysoki mężczyzna, w dużych niemodnych okularach, odkąd gra w „Janulce...„ obejrzał także inne sztuki wystawiane przez wałbrzyski teatr.

dfdraq2

Obejrzeli je także jego synowie, 12 – i 17- latkowie. – I teraz chcą chodzić do teatru. A ja nie mam pieniędzy na bilety – martwi się Zbyszek. Utrzymuje się ze zbierania makulatury. Zbyszkowi najtrudniej gra się sceny gazowania. Już nie bojarzy, a więźniowie idą w pasiakach na rzeź. Przejmujące, i dla widza, i dla nich.

Tekstu nie mają prawie wcale, za to wiele scen zbiorowych. Witkacy napisał: (...) Fizdejko: A teraz nich każdy zabija toporem tego, którego ma przed sobą (pierwszy bojar wali swojego potylnika w głowę, drugi bojar pada)". Nasi walą się reklamówkami.

Mocno, z rozmachem. Padają i leżą, przez 80 minut. – Wcale nie jest łatwe tak nieruchomo leżeć. No i po ciemku grać. Trzeba powrócić na swoje miejsce. W tym Maćko nam pomagał – mówią ciepło bojarzy o Macieju Prusaku, który opracowywał ruch sceniczny. Wiesiek Sokołowski, 46 -letni bezrobotny gra w scenie walki. Bije się z 53-letnim terapeutą, prowadzącym zajęcia z wychodzącymi z uzależnienia.

dfdraq2

– Uczyłem się, jak uderzyć, by przekonać widza, a kolegi żeby nie bolało. To trudna scena – przyznaje Wiesiek. On ma największe doświadczenie w statystowaniu. Kiedyś pracował w warsztatach teatralnych. Piaskownica ze spektaklu „Piaskownica" to jego dzieło.

W „Rewizorze" także budował elementy scenografii. Jako statysta grał w sztuce „Czyż nie dobija się koni". i połknął bakcyla teatru. Siwy, dobrze zbudowany, wierzy, że znajdzie pracę. Teraz musi przeżyć tylko z grania w teatrze. Rozmawiając o sztuce Sztuka Witkacego nie jest łatwa. Na dodatek Jan Klata wprowadził wiele elementów i symboli współczesnych.

Trudno je rozpoznać i rozszyfrować. Dwaj bojarzy, Adam i Marek, rencista i bezrobotny na zasiłku, uczniowie liceum dla dorosłych przeczytali tekst sztuki. Jako jedyni w klasie, może i w szkole, bo „Janulki..." nie ma w spisie lektur. Nawet na polonistyce. – Reżyser opowiedział nam co chodzi. Sami także rozmawialiśmy o sztuce. To jest o historii Polski – tłumaczy Marek.

dfdraq2

Dla bezrobotnego 49- latka granie jest spełnieniem. Potwierdzeniem własnej wartości. – Jesteśmy z ulicy, ale tu nikt nigdy nie dał nam tego odczuć. – W kontaktach z aktorami nieprofesjonalnymi istnieje pokusa nadużycia, wykorzystania ich, jako rodzaju manipulacji. Tego bałem się najbardziej – mówi Jan Klata.

W jego ocenie tego niebezpieczeństwa udało się uniknąć i skorzystały na kontaktach obie strony. Kop przed premierą 38-letni rencista Adam, wysoki, niebrzydki brunet, ten który przeczytał sztukę, występ na scenie traktuje jako rodzaj terapii. Miał problemy ze sobą, z otwarciem się do ludzi, z kontaktami.

Teraz jest mu dużo łatwiej. W odzie stoi jako piąty bojar. – Tam jest taki tekst „Zrób idź, wybór należy do ciebie„. – Biorę go do siebie. Dla terapeuty z ośrodka w Czarnym Borze to także jest najważniejsze.

dfdraq2

– Sprawdź, co jesteś jeszcze w stanie zrobić. Każdy z nich wychodząc na scenę, udowadnia sobie, rodzinie, kolegom, że nie jest spisany na straty. Że może w życiu wiele osiągnąć. Nie marzyli o występowaniu w teatrze, a przecież grają. Kto wie, co będzie potem. Wszystko jest możliwe.

– Na pewno nie marzy się nam kariera aktorska – zastrzegają ze śmiechem. Ale podstawy mają już opanowane. Wiedzą, że na scenie nie wolno gwizdać, ani jeść, zaś przed premierowym przedstawieniem każdy każdemu daje kopa.

Alina Gierak

dfdraq2
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dfdraq2
Więcej tematów

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj