Aktorów starość się nie ima
Czaruje od lat, jakby czas się go nie imał. Każdy znał odzywkę Gustlika do kierowcy Wichury: „pyrkosz, pyrkosz, a nie jedziesz”. Dzisiaj jest głową rodu Mostowiaków w „M jak miłość”.
Jedni mówią – lepsze późne ojcostwo niż wczesne dziadostwo. Inni przypominają powiedzenie – stary ogier, młoda klacz. A wszystko to, bo latka lecą... Mężczyzn też nie oszczędzają. Jak sobie radzą z upływem czasu? Jan Machulski – aktor, ma ciekawy sposób na starość. Jego żona obowiązkowo wita go codziennie słowami – wstawaj, dziś twój wielki dzień. Ja też czasami tak do niej mówię – przyznaje. Nie musimy pić kawy ani używać jakiejś marihuany. I jest jeszcze ta radość, że z naszego ogniska teatralnego, które wspólnie prowadzimy, wyszli i wychodzą tacy fantastyczni ludzie. Aktor, który ma 75 lat i jest tak nieprzyzwoicie zadowolony z życia, powiada: – Kocham ludzi, lubię pracę. Nie gorzknieję. Ale najważniejsze, że powtarzam sobie – chłopie, masz dopiero 53 lata i... vat – kończy ze śmiechem Machulski.
Ciekawsi z wiekiem
Kiedyś o Adamie Hanuszkiewiczu Bożena Dykiel powiedziała: to jest facet, który się nigdy nie starzeje. Hanuszkiewicz zapytany przeze mnie, jak to się dzieje, że tak mu się udaje, odpowiada skromnie: – Jakoś tak Pan Bóg dał. A jak mnie pytają o receptę, to odpowiadam – piętnaście albo szesnaście godzin pracy na dobę. I to od pięćdziesięciu lat. Wtedy nie ma czasu myśleć o starzeniu się. Mnie to naprawdę nie obchodzi. Jan Nowicki z kolei lubi włożyć kij w mrowisko. Tym razem też mu się udaje. Bo twierdzi, że dla mężczyzn czas jest łagodniejszy niż dla kobiet. Na stwierdzenie, że to męski punkt widzenia, odparowuje, że to obiektywny punkt widzenia. – Jak pani widzi Johna Wayne’a z piękną, dwudziestoletnią kobietą, to się pani nie dziwi. A jeżeli obok starszej damy pojawia się młodzieniec, to pytamy – czy to jest syn? W najlepszym razie. Poza tym mężczyzna z wiekiem staje się ciekawszy. Lepiej się na nim układa światło. Ten sam Nowicki jednak po chwili mówi, że nie sztuką jest kochać młodą i ładną kobietę, tylko
starą i brzydką. I powtarza swój żart: – Moja Marta (Meszaros – reżyserka i towarzyszka życia aktora – dop. aut.) jest jak Sukiennice. Im starsza, tym cenniejsza dla mnie. A mój upływ czasu? Na niego nie ma wpływu. Mój największy lęk przed śmiercią przeżyłem w wieku dwudziestu sześciu lat. Pamiętam, że on mnie sparaliżował na dobry rok. Do tego stopnia, że nie mogłem pracować. Natomiast teraz zaczynam się przyzwyczajać do faktu, że odejdę.
Żadnej henny
Grzegorz Markowski, wokalista zespołu Perfect, mimo pięćdziesiątki na karku nie obcina włosów i prezentuje goły tors oraz bicepsy. Nie kryje, że ciężko nad tym pracuje. Ale nie drażni go, kiedy słyszy o sobie dinozaur rocka. Bo jak mówi, nie wygląda, jakby szedł do pierwszej komunii. I nie rozumie, co to znaczy dinozaur. To kopalne zwierzę, które przestało istnieć milion lat temu. – Więc chyba nie ja – dopowiada ze śmiechem. Krzysztof Daukszewicz na rzecz patrzy satyrycznie. – Moja rodzina należy do długowiecznych. Więc myślę, że swoje też wyciągnę – odpowiada. I dodaje: – A na dowód, że smugi cienia nie obchodzą mnie wcale, to proszę spojrzeć: siwieję, a henny nie używam. Emilian Kamiński znalazł inny sposób na zatrzymanie czasu. – Stary ogier, młoda klacz, czyli... dużo młodsza żona jest jak eliksir młodości – przyznaje ze śmiechem. I on ten model z powodzeniem zastosował. To go odmłodziło. – Nie na darmo w dziewiętnastym wieku to był wzór. Takie zestawienie dodawało ognia do życia. Często obserwuję, jak
małżonkowie dochowują się dzieci. I kiedy one dorosną, facet wyskakuje z tego związku i zakłada drugą rodzinę. Teorię Kamińskiego powielają Jan Englert, który przyznaje, że dziecko w pewnym wieku odmładza, i Krzysztof Kowalewski.
Ucieczka przed tsunami
– Czy ja wyglądam na tyle, na ile wyglądam? – pyta Witold Pyrkosz, mrugając porozumiewawczo. – Oczywiście, że... –... i zostańmy przy tym „oczywiście” – nie wdając się w szczegóły – tak czy nie. Obie odpowiedzi są prawidłowe. Świat trzeba traktować z przymrużeniem oka. Wtedy mniej stresuje. Jestem temu wierny zawsze, ale czasem przyczepiam do tej zasady jakieś podzasadki (małe zasady) twórczo rozwijające ideę. Chcąc być szczery... Nie wiem, czy to dziś wypada? – Wypada. – Chcąc być szczery, dopiero niedawno, po gimnastyce przestałem deklamować z precyzyjną dykcją „Odę do młodości” wieszcza, akcentując zwłaszcza dwuwiersz: „Razem, młodzi przyjaciele! W szczęściu wszystkiego są wszystkich cele”. Tylko czy to na papierze zabrzmi odpowiednio głośno? – Możemy dać półgrubym, to znaczy wytłuścić litery. – Niektórzy uważają, że tłuszcz nie jest zdrowy, ale kiedy dożywamy wieku wybitnych myślicieli i mędrców, naprawdę nieważne są diety, kotlety ani omlety, ale ważne jest otoczenie, w którym żyjemy. Ono nas karmi
dobrymi albo złymi emocjami. Po pierwsze dom, od którego spokój nasz najbardziej zależy. Ale zależy też od ciebie i ode mnie. Nie wchodzę w żadne spory i trzymam się zasady byłego prezydenta Wałęsy i systematycznie „cofam się do tyłu”. To jest moja polityczna postawa wobec kobiecego tsunami. Po słowie „tsunami” głowa rodziny Pyrkoszów i Mostowiaków obróciła się zgrabnym piruetem w stronę kominka i siadła na bujanym fotelu, otulając się pledem. No cóż, jak się ma tylko 78 lat i taką formę, można sobie na to pozwolić. Starość nie zając, nie ucieknie.
Krzysztof Kucharski, Ryszarda Wojciechowska