PolskaAkta polskich śledztw przeciwko hitlerowcom trafiały do niemieckich archiwów

Akta polskich śledztw przeciwko hitlerowcom trafiały do niemieckich archiwów

Prokuratura Okręgowa w Warszawie sprawdza, czy powinna wszcząć śledztwo w sprawie zaginięcia akt polskich śledztw w sprawach zbrodni hitlerowskich. Akta przez lata wysyłane były do Niemiec, skąd już nie wracały. Doniesienie złożył w czerwcu 2006 r. prezes Instytutu Pamięci Narodowej Janusz Kurtyka.

Akta polskich śledztw przeciwko hitlerowcom trafiały do niemieckich archiwów
Źródło zdjęć: © PAP

07.08.2006 | aktual.: 07.08.2006 18:25

Rzecznik prokuratury Maciej Kujawski powiedział, że już niedługo zapadnie decyzja albo o wszczęciu, albo o też odmowie wszczęcia formalnego śledztwa w sprawie "przestępstwa funkcjonariuszy publicznych, polegającego na przekazywaniu innym organom bez podstawy prawnej materiałów z prowadzonych postępowań karnych".

Od lat sześćdziesiątych w Polsce działała Główna Komisja Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (poprzedniczka pionu śledczego IPN). Dysponowała protokołami przesłuchań świadków, aktami zgonów, danymi o sprawcach, zdjęciami, planami itp. dokumentami dotyczącymi zbrodni hitlerowskich. Wiele z tych dokumentów trafiło do centrali ścigania zbrodni narodowosocjalistyczynych w Ludwigsburgu w Niemczech.

Dlaczego tak się działo ma wyjaśnić właśnie prokuratorskie śledztwo. W gronie osób odpowiedzialnych za nieprawidłowości mogą być kolejni szefowie Głównej Komisji, w tym prof. Witold Kulesza - dzisiejszy szef pionu śledczego IPN.

Sam Kulesza uważa, że zarzut jest absurdalny. Twierdzi, że strona Polska nie mogła liczyć na wydanie przez Niemcy swoich obywateli. Dlatego jedyną drogą do osądzenia zbrodniarzy było przesłanie akt niemieckiemu wymiarowi sprawiedliwości. Kulesza twierdzi, że kopie dokumentów zawsze zostawały w Polsce.

Do Niemiec wysyłano oryginały, ponieważ adwokaci hitlerowskich zbrodniarzy torpedowali procesy, podnosząc, że Polska przesyła niewiarygodne kopie.

Dziś pion śledczy IPN, chcąc zakończyć kilka tysięcy śledztw, których akta wysyłano do Niemiec, musi się każdorazowo zwracać do strony niemieckiej z pytaniem w danej sprawie. Według Kuleszy, nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by w oparciu o informacje z Niemiec np. o śmierci sprawcy danej zbrodni, pion śledczy IPN umarzał śledztwo wobec niego.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)