Akt oskarżenia ws. porwania wrocławskiej prawniczki
Akt oskarżenia w sprawie porwania
prawniczki we Wrocławiu w listopadzie 2002 r. trafił do
wrocławskiego sądu. O porwanie i żądanie okupu oskarżono dwóch
Ukraińców, ojca i syna, którzy nielegalnie przebywali na terenie
Polski.
30.04.2003 16:28
Do porwania doszło 12 listopada 2002 na jednym z parkingów w centrum miasta. Kobieta, współwłaścicielka kancelarii radców prawnych, ok. 20.30 wsiadała do swojego auta. Wtedy podszedł do niej mężczyzna i grożąc bronią zmusił ją do wejścia do swojego samochodu. Później Sergiej M. i jego syn Aleksandr, który prowadził auto, wywieźli kobietę na peryferie Wrocławia, gdzie przez cztery dni przetrzymywali ją w jednym domków.
Według oskarżenia porywacze za uwolnienie prawniczki zażądali od jej rodziny 50 tys. euro. Grozili siostrze porwanej, że jeśli nie dostarczy pieniędzy w odpowiednim terminie, kwota dwukrotnie wzrośnie. Zapowiedzieli też, że jeśli pieniądze nie zostaną im wypłacone, "Annie P. wycięte zostaną nerki".
Zdaniem prokuratury porwanie zaplanował Sergiej M. Mężczyzna zauważył prawniczkę, gdy ta robiła zakupy w ekskluzywnym sklepie z porcelaną. W dniu porwania Sergiej M. czekał na kobietę na parkingu, gdzie stało jej auto. Gdy zauważył kobietę, przez telefon telefon komórkowy wezwał na miejsce swojego syna. Mężczyźni porwali prawniczkę i wywieźli do wynajętego wcześniej domu.
Kobietę skuto kajdankami i przywiązano do rury w łazience, gdzie była więziona. Porywacze kazali jej skontaktować się z rodziną mieszkającą w Niemczech. Kobieta przekazała też najbliższym, jakiej kwoty domagają się bandyci. To właśnie rodzina z Niemiec powiadomiła o wszystkim policję niemiecką, a ta przekazała sprawę policji wrocławskiej.
Porywacze telefonicznie wskazali siostrze porwanej miejsce, gdzie ma zostawić pieniądze. Zapakowane w foliowy worek miała podrzucić pod murkiem w pobliżu jednego z wrocławskich stadionów. Pieniądze zabrał Sergiej M., po czym udał się do domu, gdzie przetrzymywano kobietę. Zauważył jednak, że w pobliżu budynku zaparkowano dużo aut. Sergiej M. odjechał. Później porzucił samochód i udał się do centrum Wrocławia, gdzie mężczyźni wynajmowali jeszcze jedno mieszkanie. Tam został zatrzymany.
Tymczasem porwanej udało się uwolnić z kajdanek, jednak zauważył to drugi z porywaczy. Aleksandr M. przystawił jej broń do głowy. W tym czasie do budynku wkroczyła policja. Funkcjonariusze obezwładnili porywacza i uwolnili kobietę.
Oskarżeni przyznali się do winy. Za porwanie grozi im do 10 lat więzienia.