PolskaAkcja ratunkowa po zerwaniu liny w kopalni "Bielszowice"

Akcja ratunkowa po zerwaniu liny w kopalni "Bielszowice"

Przez ponad pięć godzin dwaj pracownicy kopalni "Bielszowice" w Rudzie Śląskiej czekali w zawieszonej 300 metrów pod ziemią windzie na możliwość wyjazdu na powierzchnię. Aby ich wydostać, sprowadzono specjalny wyciąg ratowniczy. Górnikom nic się stało.

10.08.2008 | aktual.: 10.08.2008 12:43

Pracownicy nie mogli wyjechać na powierzchnię, bo windę, która jechali, unieruchomiono ze względów bezpieczeństwa. Wcześniej będąca w trakcie wymiany lina sąsiedniej windy wymknęła się z zaczepów i w niekontrolowany sposób spadła na dół.

Na miejsce sprowadzono tzw. przewoźny wyciąg ratowniczy - umieszczoną na wysięgniku kapsułę, która została opuszczona na dół. Obaj pracownicy zostali w niej wyciągnięci na powierzchnię. Po ponad pięciu godzinach przebywania w szybie byli wychłodzeni; pojechali na kontrolne badania do szpitala.

Adam Mirek z Wyższego Urzędu Górniczego (WUG) w Katowicach podkreślił, że choć winda, gdzie przebyli górnicy, była odrębna od tej, której lina spadła, obie obsługiwane były przez tę samą maszynę wyciągową.

Dlatego po upadku liny windę zatrzymano i zdecydowano o wydostaniu obu pracowników w sposób awaryjny. Nie było bowiem całkowitej pewności, że przy upadku liny drugiej windy (tzw. skipoklatki, do przewozu ludzi, węgla i materiałów) nie doszło do jakichś uszkodzeń także windy z górnikami.

Do incydentu doszło przy rutynowej wymianie lin. Zdecydowano o niej w piątek, kiedy standardowa kontrola wykazała zerwanie jednego ze splotów liny i korozję innych jej elementów ok. 1050 metrów od zawieszenia. Wymianę zaplanowano na weekend, kiedy kopalnia nie wydobywa węgla.

Wymianę kompletu lin rozpoczęto w nocy z soboty na niedzielę. W tym celu windę zatrzymano na dole kopalni, stopniowo opuszczając na głębokość kilometra nowe liny. Ich prawidłowe opuszczanie kontrolowali dwaj pracownicy, jadący obok niezależną windą. Ok. 5.30 nad ranem, z nieznanych dotąd przyczyn, lina wymknęła się z zaczepów i w niekontrolowany sposób spadła na dno szybu.

Wówczas zatrzymano i drugą windę, decydując o wydostaniu jadących nią pracowników na zasadzie akcji ratowniczej. Na miejsce przyjechali ratownicy z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego (CSRS) w Bytomiu z niezbędnych sprzętem.

Montaż nowych lin może zająć nawet kilka dni. Po zakończeniu akcji ratowniczej konieczne będzie zabezpieczenie lin i urządzeń, a także opracowanie technologii, pozwalającej ekspertom na zbadanie wszystkich przyczyn awarii. Następnie specjaliści opracują sposób naprawy systemu wyciągowego.

Na miejscu, oprócz służb kopalnianych i ratowniczych, akcję nadzorowali przedstawiciele urzędów górniczych: okręgowego w Gliwicach i wyższego w Katowicach, a także inspektorzy Urzędu Górniczego do Badań Kontrolnych Urządzeń Energomechanicznych, który zajmie się ustaleniem przyczyn awarii.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)