Akcja "LOT do domu". Już 18 tys. Polaków zadeklarowało powrót do kraju
18 tys. osób zgłosiło za pośrednictwem LOT i MSZ swoją chęć powrotu do kraju. Zorganizowana przez rząd we współpracy z narodowym przewoźnikiem operacja "LOT do domu", pozwala wrócić do Polski obywatelom przebywającym za granicą. Pierwszy samolot przyleciał do Warszawy z Londynu.
Wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz poinformował, że już 18 tys. Polaków zadeklarowało chęć powrotu do kraju w obliczu pandemii koronawirusa i zamknięcia granic w Polsce. W przypadku osób, które znajdują się w odległych krajach na innych kontynentach poradził, aby postarali się oni wrócić do Europy.
- Skala problemu jest gigantyczna. Tysiące osób, domagają się interwencji. Konsulaty pracują w trybie całodobowym, na najwyższych obrotach - powiedział wiceminister Przydacz w rozmowie z TVN24. Zapewnił, że akcja będzie prowadzona do odwołania, czyli ewakuacji wszystkich obywateli do Polski lub wyczerpania zasobów LOT.
W niedzielę sześć samolotów LOT-u poleci po Polaków do USA, Kanady, Wlk. Brytanii, Portugalii i na Sri Lankę. Ambasada RP w Singapurze poszukiwała jeszcze chętnych do powrotu do kraju. Były jeszcze wolne miejsca.
Wcześniej Michał Dworczyk, szef KPRM informował, że w akcji "LOT do domu" zadeklarowało udział 12 tys. osób. Następne okazało się, że liczba ta szybko rośnie. - Pierwsze samoloty za ocean wylatują już dzisiaj. To głównie USA, ale nie tylko. Na bieżąco informacje proszę śledzić na stronie LOT-u - powiedział.
Akcja "LOT do domu". Pierwszy samolot wrócił
W nocy z soboty na niedzielę weszło w życie rozporządzenie zakazujące lądowania na polskich lotniskach samolotów rejsowych wykonujących loty międzynarodowe. Wyjątkiem są samoloty wyczarterowane przez rząd do przywiezienia do kraju Polaków pozostałych za granicą. W niedzielę przed 14 pierwszy samolot z Polakami wracającymi do kraju przyleciał z Londynu.
Takich kursów może odbyć się ponad 60. LOT podstawił do akcji samoloty typu Dreamliner, mogące pomieścić 294 pasażerów, tymczasem udział w akcji zadeklarowało 18 tys. Polaków. Tłoczno zrobiło się również na granicach.
- Na kilku przejściach, na granicy z Niemcami, utworzyły się kolejki. One, jesteśmy przekonani, stopniowo będą rozładowywane, będą się zmniejszały. Namawiamy też do zapoznania się z informacją na stronach Straży Granicznej, na której właśnie jest informacja i będzie podawana informacja, na których przejściach ten ruch jest mniejszy, a na których większy - dodał minister Michał Dworczyk.
Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl