AI i HRW nie chcą orzekać o legalności uderzenia na Syrię
Dwie główne organizacje obrony praw człowieka - Amnesty International i Human Rights Watch - odmówiły orzekania o legalności uderzenia na Syrię, rozważanego przez wiele krajów zachodnich w reakcji na domniemane użycie broni chemicznej przez syryjski reżim.
29.08.2013 18:09
AI "ani nie aprobuje, ani nie potępia międzynarodowej interwencji militarnej i nie wypowiada się na temat legalności czy moralnej podstawy takiego działania" - podała organizacja w oświadczeniu na swoich stronach internetowych. AI podkreśla w nim, że w sytuacjach konfliktu zbrojnego koncentruje się na tym, by strony "szanowały międzynarodowe prawo humanitarne i prawa człowieka".
Powołując się na "badania i analizy przeprowadzone przez ekspertów", AI ocenia, że "jest bardzo prawdopodobne, że chemikalia skaziły kilka miejsc przyległych do Zamalki i Ajn Tarma na wschodniej części terenów Guta na wschód od Damaszku".
Organizacja jednak "nie ma dostatecznych informacji, aby określić, kto użył środków chemicznych w skażonych nimi rejonach w Zamalce i Ajn Tarma, które są pod kontrolą sił opozycyjnych".
"AI nie była też w stanie przeprowadzić dogłębnych badań w sprawie ataku z użyciem broni chemicznej, który - jak się uważa - miał miejsce w Moadamii na zachód od Damaszku 21 sierpnia" - głosi oświadczenie. Organizacja wyraża obawę, że również ta miejscowość została skażona podobnym środkiem chemicznym.
Także Human Rights Watch nie zajmuje stanowiska za czy przeciw interwencji militarnej. HRW w oświadczeniu przypomina, że "wszelka zbrojna interwencja powinna zostać oceniona pod katem tego, jak dobrze ochroni wszystkich syryjskich cywilów przed dalszymi okrucieństwami".
Gdyby do takiej interwencji doszło, "wszystkie toczące wojnę strony muszą ściśle stosować się do prawa wojny. Prawo wojny zabrania celowych ataków na cywilów (...), które powodują nieproporcjonalne szkody cywilom w porównaniu do oczekiwanych zysków militarnych".
"Cierpieniem cywilów w Syrii, które obecnie osiągnęło niespotykany dotąd poziom" i którego końca nie widać, jest zaniepokojony Czerwony Krzyż. "Ludność cierpi od miesięcy na poważny brak istotnej pomocy medycznej, środków do życia i wody w wielu regionach, do których MKCK i syryjski Czerwony Półksiężyc nie mają dostępu" - podał Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża (MKCK).
MKCK apeluje do stron konfliktu o "umożliwienie i ułatwienie szybkiego i swobodnego przepływu pomocy humanitarnej dla ludności cywilnej w potrzebie". "Dalsza eskalacja spowoduje dalsze przemieszczenie się ludności oraz zwiększy i tak już ogromne potrzeby humanitarne" - zaznaczył w oświadczeniu szef delegacji MKCK w Syrii Magne Barth.