"Agent" i "chory człowiek" spotkali się w sądzie
Przed Sądem Okręgowym w Gdańsku zakończył się proces o naruszenie dóbr osobistych z powództwa Lecha Wałęsy przeciwko byłemu działaczowi "Solidarności" i wolnych związków zawodowych Krzysztofowi Wyszkowskiemu. Wyrok zapadnie po południu.
Przed zakończeniem rozprawy sąd odrzucił wszystkie wnioski dowodowe Wyszkowskiego, w tym dotyczące przesłuchania ponad stu świadków. Po zakończeniu rozprawy w sali sądowej Wałęsa podszedł do Wyszkowskiego, uścisnął mu rękę i powiedział: Krzysztofie, przegrałeś jeszcze raz, ale zgoda. Wyszkowski na to odpowiedział: Zgody nie ma, uważam cię za agenta. Były prezydent odparł na to: A ja ciebie za chorego człowieka, który ma manię prześladowczą. Wyszkowski zakończył tę rozmowę słowami: Swoimi kłamstwami zniszczyłeś dorobek "Solidarność" i jesteś człowiekiem nieuczciwym.
Lech Wałęsa powiedział przed Sądem Okręgowym w Gdańsku, że oskarżenia o agenturalną przeszłość, jakie wysuwa pod jego adresem b. działacz "Solidarności" Krzysztof Wyszkowski, podrywają jego autorytet w oczach całego świata.
Poważni politycy tego nie słuchają, bo znają fakty i efekty mojej pracy. Ale różnego typu słabsi ludzie, którym się nic nie udaje, wyciągają to na otwartych spotkaniach i psują atmosferę - zeznał Wałęsa.
Sprawa dotyczy telewizyjnych wypowiedzi Wyszkowskiego z 16 listopada 2005 r. o agenturalnej przeszłości byłego prezydenta. W tym samym dniu Wałęsa otrzymał od Instytutu Pamięci Narodowej status pokrzywdzonego. Zapowiedział wówczas, że będzie od tego momentu pozywał do sądu osoby, które nadal będą twierdzić, iż był tajnym współpracownikiem SB.