Agata Duda to idealna pierwsza dama. Udowodniła to w Nowym Jorku
Dziwne, zaskakujące, skandaliczne – tak komentatorzy określają zachowanie Agaty Dudy, która zaczęła dyrygować grupą manifestantów skandujących - na widok prezydenckiej pary - słowo konstytucja. Skąd to zdziwienie? Pierwsza dama, zawsze powściągliwa, wreszcie spontanicznie pokazała, po której stoi stronie.
27.09.2018 | aktual.: 27.09.2018 12:17
Jednym z najczęściej powtarzanych pytań w debacie na temat roli pierwszej damy jest to, dlaczego Agata Duda uparcie milczy, gdy w Polsce dzieją się rzeczy pogłębiające podział społeczeństwa. Na przykład, gdy ludzie wychodzą na ulicę protestować przeciwko forsowanym przez PiS zmianom w Trybunale Konstytucyjnym, które prezydent Andrzej Duda usankcjonował. Gdy tysiące obywateli oburzają się na ówczesną premier Beatę Szydło, odmawiającą publikacji niewygodnych dla partii rządzącej wyroków TK, a prezydent Duda – strażnik konstytucji - nie reaguje. Gdy ludzie zbierają się na demonstracjach, by powstrzymać zmiany w sądownictwie i sprzeciwić się prezydentowi Dudzie, który kwestionuje prawo Sądu Najwyższego do realizacji przysługujących mu kompetencji.
Wytłumaczenie jest dość proste: etykieta, o czym wspominają znawcy protokołu dyplomatycznego, wymaga od pierwszej damy powściągliwości. Pierwsza dama nie może być jawną liderką antyprezydenckiej opozycji. A przecież w tym przypadku wpływ na Agatę Dudę ma również małżeńska lojalność. Więc pierwsza dama zachowuje się po prostu godnie: milczy w tych chwilach, gdy mogłaby wybuchnąć.
Jest przecież córką Juliana Kornhausera, poety, który konsekwentnie głośno krytykuje władzę, gdy uznaje jej działania za szkodliwe. W 1975 r. był sygnatariuszem listu uderzającego w PZPR. W 2016 r. podpisał list podważający decyzję ministra kultury z PiS, który odwołał dyrektora Instytutu Książki.
Jest siostrą Jakuba Kornhausera, który dwa lata temu powiedział, że jest rozczarowany prezydenturą szwagra i nie zdziwi się, jeśli za łamanie konstytucji „prezydent Duda stanie przed Trybunałem Stanu”.
Agata Duda, żyjąca w rozdarciu między działaniami męża, a poglądami rodziny, która przecież musiała mieć wpływ na jej światopogląd, przyjęła jedyną możliwą strategię. Nie zabiera głosu, by nie stawiać męża i Polski w niekomfortowej sytuacji. Czasem tylko, jak w Nowym Jorku, jej spontaniczność bierze górę.
Proszę państwa, oglądamy serial lepszy niż „House of Cards”!