Agata Buzek lepiej znana w Unii od Jerzego Buzka?
- Jeszcze przed wyborami w Parlamencie Europejskim pytali mnie czy mam jakieś związki z tą słynną aktorką niemiecką Agatą Buzek. Pewnie teraz w Unii Europejskiej bardziej znany jest przewodniczący Parlamentu Europejskiego, ale jeszcze pół roku temu to Agata Buzek była bardziej znana - powiedział Gość Radia Zet Jerzy Buzek.
: A gościem Radia ZET jest profesor Jerzy Buzek, przewodniczący Parlamentu Europejskiego, wita Monika Olejnik, dzień dobry. : Dzień dobry. : Pana wybór był jednym z najważniejszych wydarzeń według badań CBOS i Radia ZET, a dla pana co było najważniejsze w zeszłym roku? : No na pewno ten wybór, ale jeszcze przedtem wynik wyborów, no bo jednak dla polityka zawsze to sprawdzenie się z ludźmi, wobec ludzi jest najważniejsze i ten wynik na Śląsku naprawdę był czymś, co w życiu zdarza się pewnie raz, dwa razy, no góra trzy. Więc miałem taki moment rzeczywiście wielki. : A jak wybór pana na przewodniczącego Parlamentu Europejskiego - zmienił pana życie. : Ja pracuję tyle samo ile pracowałem. Wtedy miałem mało osób do pomocy, teraz mam trzydzieści parę osób w gabinecie, także tutaj w kraju sporo ludzi mi pomaga, więc jest znacznie szersza, szerszą ławą idziemy. Pracuję tyle samo właściwie ile pracowałem. Tyle, że wyjeżdżam, jest 27 krajów członkowskich Unii Europejskiej i wszędzie powinienem być i już byłem co
najmniej w połowie z nich, z oficjalną wizytą, w ciągu zaledwie trzech, czy czterech miesięcy. To naprawdę jest wielki wysiłek plus te wszystkie obowiązki wewnątrz, bo jest Rada Europejska, jest Komisja Europejska, spotkania. : A zaskoczony jest pan tym, że Polacy to docenili, pana wybór w sondażach. : Wie pani to strasznie miłe osobiście. Oczywiście dla polityka to jest strasznie miłe, ja nie będę udawał, ale jeszcze bardziej mnie cieszy to, że Polacy docenili Unię Europejską, że zauważyli Unię Europejską, to jest coś niesłychanego. Bo mnie nie chodziło o to żeby Unia Europejska była projektem polityków, żeby to politycy tworzyli Unię. Jeśli dzisiaj Polacy mówią, że wybór kogoś z Polski na przewodniczącego Parlamentu jest wielkim wydarzeniem, jednym z największych w tym roku, znaczy, że dostrzegli, jak ważna jest dla nas Unia, bo rzeczywiście jest ważna. My dzisiaj na Unii możemy budować silną, niepodległą, naprawdę znaczącą w świecie wiele Polskę. : A ja panu przeczytam, panie przewodniczący, co mówi mama
braci Kaczyńskich w alfabecie, w tygodniku "Wprost” na temat Europy: "Nie powiem żebym była zachwycona całą tą Europą, Unią, wszystkim co się tam dzieje. Spodziewałam się więcej, Europa powinna być bardziej zjednoczona, a Polska powinna w niej być na równych prawach z innymi, a nie jest”. : No tak, no jeśli bardziej,,, : "Mam dosyć tego, że Polska zawsze trochę mniej się liczy” - ma rację pani Jadwiga Kaczyńska. : Nie, nie ma racji, ale ja bardzo się wsłuchuję w takie głosy. Według mojej opinii nie ma racji, według opinii pani Kaczyńskiej pewnie to jest racja i to dobrze, że mamy różne opinie. Większość Polaków dzisiaj uważa, że Unia to naprawdę był niezły interes, niezależnie od wszystkiego, ale proszę pamiętać, że my również zdobyliśmy równowagę pewną, taki polityczny balans, który dzisiaj jest bardzo ważny w świecie. : Lepiej być w Unii niż poza nią, na pewno, to jest, nie ma... : No właśnie o to chodzi, o to chodzi. Natomiast, że mogliśmy mieć więcej. Zawsze można mieć więcej, to samo mogą powiedzieć
Niemcy, Francuzi, Brytyjczycy, czy nie wiem, Estończycy, każdy z nas chciałby więcej. Na tym polega genialność Unii, że ona wszystkim daje sporo, nie może dać wszystkiego, bo mamy jednak często rozbieżne interesy, ale naprawdę jest dobra dla zdecydowanie większości krajów unijnych. : Jeszcze raz Jadwiga Kaczyńska, "B”, jak Buzek: "Buzek Jerzy, w ogóle mi się podoba, choć nie wiem, czy nie jest przeceniany jako polityk". : No, to jest opinia, która mnie właściwie cieszy. Podobam się matce naszego prezydenta, to fajnie. To, że ma jakąś opinię nieco na dystans, to też dobrze. Pani redaktor, zawsze, jak są ludzie, którzy myślą inaczej niż my myślimy, albo niż większość myśli, to dobrze. Także ci, którzy są sceptyczni wobec Unii są naszą, naprawdę cenną wartością. Słuchajmy co nam mówią, bo nas przed czymś ostrzegają, może będziemy dzięki temu lepsi, będziemy lepiej działać, że słuchamy tych, którzy się nie zgadzają z naszym unijnym uczestnictwem. : Pani przewodniczący czy oburzyło pana orzeczenie Trybunału w
Strasburgu na temat wieszania krzyży? : To było orzeczenie instytucji, która jest związana z Radą Europy, a nie z Radą Unii Europejskiej, a więc to jest inna instytucja. : Ale jako człowieka, przewodniczącego Parlamentu. : Na pewno jako Polaka wychowanego w Polsce i związanego z Polską, bo wie pani, ja w tej chwili reprezentuję Unię, ale ciągle jednak wnętrze pozostaje na zawsze polskie, to jest oczywiste. Ja się muszę często sprężać do tego żeby zachowywać się jak Europejczyk tylko a nie przede wszystkim jako Polak. Ale wie pani, w naszym kraju to jest rozwiązanie praktycznie nie do przyjęcia. My mamy inny sposób myślenia, na szczęście w Unii Europejskiej jest inaczej. Proszę pamiętać, że Traktat Lizboński, o którym tyle mówimy, między innymi dzisiaj dekretuje i mówi wyraźnie, że Unia Europejska, wszystkie instytucje mają dialog z Kościołami prowadzić, mamy na bieżąco interesować się tym czego właściwie oczekują Kościoły. : No tak, ale jako Polaka wzburzyło pana to orzeczenie? : No tak, no tak, odpowiadam,
że tak, ale mało tego w Unii Europejskiej pod tym względem jest nieco inaczej niż w Radzie Europy czy w Trybunale. : Polscy biskupi mówią, że Europa zmierza ku laickości, są oburzeni tym orzeczeniem. : No tak, ja też. Ale pani redaktor mówię o tym, że w Unii Europejskiej, w której jesteśmy jest inaczej. : Ale to nie jest tak, że ktoś nam każe zdejmować krzyże. : Nie, nie, nikt nie każe, dlatego w Unii Europejskiej dbajmy o to, co jest napisane w traktatach unijnych. Niejako obowiązkowy w tej chwili dialog pomiędzy Kościołami a instytucjami Unii Europejskiej, my mamy w Polsce rozwiązane to w sposób idealny, bo mamy konkordat i naprawdę ta autonomia obydwu instytucji, państwa i Kościoła sprawdza się. Bo to nie znaczy, że one na siebie nie oddziaływają, one są autonomiczne, każda z nich, to jest bardzo ważne. Natomiast mają mieć synergię działań i mają w wielu działaniach. My się wsłuchujemy w to, co mówi Kościół, to nie znaczy, że Kościół rządzi, w żadnym przypadku. Ale oddziaływanie Kościoła ma ogromne
znaczenie dla Polaków. : No, chciałby rządzić, chciałby rządzić na przykład w sprawie metody in vitro, Kościół w Polsce chce zakazać tej metody, biskupi grzmią, że to są najgorsze czasy teraz dla przyszłego pokolenia, dla dzieci, dla rodzin. : Kościół dyskutuje, Kościół dyskutuje, przedstawia... : Nie, właśnie nie dyskutuje, nie dyskutuje tylko walczy. : Ja uważam, że dyskutuje, przedstawia swoje stanowisko w sposób żarliwy, w sposób żarliwy, bo to jest jedna z głównych spraw etycznych, które dotyczą Kościoła, pewnej duchowości, którą każdy z nas ma. Więc tutaj się nie ma czemu dziwić, decyzje podejmują władze cywilne i Kościół o tym wie i nigdy nie uzurpuje sobie prawa do podejmowania decyzji. Natomiast walczyć, to znaczy prezentować swoje stanowisko można, a to jest szczególnie ważna sprawa dla Kościoła. Pani redaktor bądźmy naprawdę szczęśliwi w Polsce, akurat tym się możemy pochwalić dzisiaj te relacje, autonomia po wprowadzeniu konkordatu, to było w czasie, kiedy ja byłem w polskim rządzie i ksiądz
biskup Pieronek, pani minister Kamińska w ciągu czterech lat wprowadzili konkordat, to się w żadnym kraju nie udało. Wszystkie rozwiązania, 95 proc. rozwiązań konkordatu. : No Leszek Miller też się bardzo do tego przyczynił, premier Leszek Miller, Sojusz Lewicy Demokratycznej, bo nie protestowali, także wszystkie ugrupowania... : No w czasie, jak była większość AWS i Unii Wolności to te procesy, gdyby nawet były to byłyby słabe, wcześniej nie doprowadzili do konkordatu, a mieli cztery lata czasu. Mieli cztery lata czasu od czasów pani Suchockiej, aż do czasu, kiedy my... : No, ale nie spodziewał się pan chyba, panie premierze, że lewica będzie doprowadzała do... : Nie, ale nie protestowali, ma pani rację, ja przyznaję pani rację, tak jest, odbyło się to w sposób bardzo cywilizowany, ma pani stuprocentową rację. : Gazociąg północny, budowa gazociągu północnego to jest klęska Polski, klęska Unii Europejskiej. : To jest klęska Polski na własne życzenie, bo nie należało rezygnować w roku 2002 z budowy rurociągu
z Norwegii, on był, on był niemal, niemal gotowy, leżało to na... : Tak, ale czy teraz premier Donald Tusk mógł coś zrobić, gdyby Polska bardziej protestowała to nie byłoby gazociągu północnego. : Nie bardzo, nie bardzo pani redaktor. Ten gazociąg odsunięto od polskich wód, od Polski na tyle daleko, na ile się dało i przechodzi przez wody szwedzkie, fińskie, duńskie bo to jest Bornholm, także mieliśmy na to mały wpływ. : A baronessa Ashton mówi na pytanie: "Gazociąg północny? Mało jest mi znany ten temat”. : Zajmowała się czym innym dotąd. : I o tym porozmawiamy za chwilę. : Bardzo proszę. : Premier Jerzy Buzek, były premier Jerzy Buzek przewodniczący Parlamentu Europejskiego jest gościem Radia ZET, zapraszam na www.radiozet.pl, Monika Olejnik. : Ale czy baronessa Ashton przygotuje się, bo na pytanie odpowiadała tak: "Gazociąg północny, mało mi znany temat, na pytanie o... : Polecimy z tym wszystkim, polecimy z tym wszystkim ja pani to wszystko opowiem, mogę to wszystko pani opowiedzieć. : Tak, tak. : Już
możemy lecieć? : Lecimy. : Tak? Każdemu trzeba dać szansę, szczególnie w tym przypadku wybór nie był łatwy. Ja się cieszę, że to jest kobieta, proszę mi wierzyć, bo uważam, że powinniśmy najwięcej kobiet mieć w polityce, wykorzystać ich potencjał, to jest istotne. Zajmowała się dotąd czym innym pani Ashton, więc to akurat nie jest jej bliskie. Miała, teraz ma sześć tygodni czasu do pierwszego przesłuchania, to jest bardzo dużo czasu, jest otoczona ekipą, która jej na pewno pomoże. Brytyjczycy mają świetną tradycję dyplomacji, ona jest Brytyjką, proszę o tym pamiętać, to jest jedna z najlepszych dyplomacji na świecie i tak będzie także w przyszłości. Był taki nikomu nieznany w zasadzie urzędnik, nazywał się Jacques Dellors i został przewodniczącym Komisji Europejskiej i wszyscy uważali, że to jest jakiś bezsensowny wybór, nawet nie polityk. To był najlepszy, jak dotychczas przewodniczący Komisji Europejskiej, został na dwa sezony, czyli na w sumie 10 lat, a wydawało się na początku, że wybór jest wyjątkowo
mało trafiony. Proszę o tym pamiętać, że tacy ludzie się nagle sprawdzają. I ja wierzę, że tak może być w przypadku Rady Ashton, zobaczymy. : Bo prasa, politycy nabijają się z tego wyboru, mówiąc kolokwialnie i pani Ashton i przewodniczącego Komisji Europejskiej. : Przewodniczącego Komisji Barroso nie, pani mówi o przewodniczącym Rady Europejskiej. : Tak, Rady Europejskiej, przepraszam. : To jest inaczej, prezydent Rady Europejskiej, czy przewodniczący Rady Europejskiej. : Tak, tak, prezydent Rady, prezydent. : Co do tego drugiego stanowiska, prezydenta Rady Europejskiej to na pewno nie mają racji, bo to jest człowiek, który zjednoczył Belgię, to było wyjątkowo trudne. On był od roku premierem Belgii, to się już nie udawało poprzednim premierom, tam jest wyjątkowo trudna sytuacja. My pracujemy w Brukseli, czyli w Belgii, my parlamentarzyści europejscy i my wiemy doskonale, jak trudno było utrzymać Belgię jako jednolite państwo, on sobie z tym naprawdę poradził. A taka jest jego rola. On musi dzielić
sprzeczne interesy, musi kierować – proszę pamiętać 27 premierami, prezydentami i kanclerzami to naprawdę trudne zadanie. To musi być taki człowiek. I on został właściwie wybrany, będzie reprezentował Unię na zewnątrz, on to potrafi robić. Ma świetną dotąd historię działań politycznych. : Trzeba mu dać szansę. : Ja uważam, że on się sprawdzi, on się już sprawdza. Ja z nim rozmawiałem na dwugodzinnej rozmowie, jako przewodniczący Parlamentu już dwukrotnie, mieliśmy pewne ustalenia. I rozpoznaję, że on się świetnie porusza w tej materii i zaczyna to świetnie organizować, zresztą mnie się też bardzo dobrze z nim rozmawia. Prywatnie z nim latałem samolotem, tak się złożyło, wtedy jeszcze nie był przewodniczącym Rady Europejskiej, ale tak się akurat złożyło, więc ja mam o nim jak najlepszą opinię, przyznam szczerze. : Pan jest za parytetami, 50 proc. dla kobiet? : Tak. Kiedyś nie byłem. : 50? : Może 40, może 50, to jest sprawa drugorzędna. Wie pani, ja nie byłem za tym, ale ja się jednak przekonałem, że to nie
jest cel sam w sobie, to jest pewne narzędzie, które powinniśmy wykorzystać. Tak zrobili Szwedzi 20 lat temu, w tej chwili nie mają żadnych parytetów, a jednak się okazało, że po tej serii wyborów z parytetami dzisiaj mają około połowy pań w parlamencie, mają w wielu innych urzędach, na bardzo wysokich stanowiskach. To po prostu poszło w tą stronę. Panie nagle zorientowały się, że rzeczywiście mogą, że nie mają blokady, ale trzeba to połączyć z problemem wychowania dzieci, bo nie chcemy obniżać naszego przyrostu naturalnego, który jest bardzo mały, jednak no kobiety są za niego w jakiś sposób biologicznie bardziej odpowiedzialne, ze względu na to, że ... : No to co zrobić? : No trzeba i żłobki, przedszkola. Proszę pani, jest taka firma L`Oreall, wszyscy o niej wiedzą, razem z UNESCO taki program wprowadzają – "kobiety w nauce”. Ja patronowałem temu przedsięwzięciu, bo zajmowałem się programem ramowym Unii, badań, rozwoju, zajmowałem się tym przez dwa lata w poprzedniej kadencji Parlamentu, jeździłem do
Paryża w tej sprawie, w każdej, w każdym budynku LOreall na świecie praktycznie, na dole jest żłobek. I okazało się, że w nauce, w najważniejszych przedsięwzięciach, w biznesie w firmie L
Oreall jest 70% kobiet. One wybierają L`Oreall, tą firmę dlatego, że na dole mają żłobek. Mogą spokojnie rodzić dzieci, schodzą w ciągu dnia pracy na dół, no to jest takie rozwiązanie, które daje paniom naprawdę sto procent szans. : Żłobki w Unii Europejskiej powinny też być. : Tak, zdecydowanie, właśnie myślimy o tym żeby był w Parlamencie. : Znaczy w Parlamencie. : Tak, w Parlamencie. Wie pani, to naprawdę jest wielka szansa dla kobiet. Ja mam takie doświadczenia w nauce kończy więcej pań, dziewczyn więcej kończy studia niż mężczyzn, 52% kobiet, 48 mężczyzn, a profesorów jest jeden do dziesięć, to znaczy panie, które rodzą dwójkę dzieci powiedzmy i wracają do pracy na stałe, pracy naukowej w wieku 32, 33 lat to jej koledzy, tej pani są już dawno po doktoracie, po wielu konferencjach, ona zaczyna od zera, ona praktycznie
nie ma prawa zacząć. To jest naprawdę obciążające kobiety, musimy coś zmienić. Dlatego ten parytet, tam gdzie to się da zrobić, to daje nam takie narzędzie przynajmniej w polityce, ja jestem dzisiaj mocno za parytetem. To czy 40%, czy 50 to się trzeba zastanowić, ale trzeba wprowadzić parytet. : Panie przewodniczący, bracia Kaczyńscy bardzo źle oceniają politykę zagraniczną premiera Donalda Tuska, że jest kliencka, że nie mamy dobrych relacji z Ameryką, nie mamy dobrych relacji z Rosją, a jesteśmy bardziej ulegli wobec Rosji, zarzuciliśmy nasze partnerstwo z krajami wschodnimi. : To nie jest prawda. Ja mówię to z przykrością dlatego, że chciałbym żeby polityka zagraniczna, tak jak kiedyś to było, 10 lat temu doskonale pamiętam, sprzeczaliśmy się i mieliśmy różne opinie w zaciszu gabinetów, ale na zewnątrz mówiliśmy to samo i wyrażaliśmy się w sposób podobny dlatego nie można nas było z zewnątrz rozgrywać, mówię o czasach, kiedy prezydentem był pan Aleksander Kwaśniewski. To była trudna współpraca, ale jednak
skuteczna, dzięki temu, że się zawsze porozumiewaliśmy w tej sprawie. Ja myślę, że rząd dzisiaj prowadzi dobrą politykę, Polska się naprawdę liczy, mówię to bardzo poważnie, nie dlatego, że akurat jestem w jakiś sposób związany z Platformą, bo to jest oczywiste, ale mówię to bardzo, myślę, że bardzo obiektywne, zresztą to wszyscy czują, również na zachodzie, że jest pewien oddech w tych stosunkach Polski ze światem, z Unią Europejską i odnosimy autentyczne sukcesy. : Więcej traktować jak parnasi Europy. : Ależ w żadnym przypadku. Pani redaktor, partnerstwo wschodnie to jest nasz pomysł razem ze Szwedami my go wprowadziliśmy w życie. Jak można mówić o tym, że my tu cokolwiek zaniedbujemy. : Wobec Niemców wrócił klientyzm, wobec Rosji nierozumna gra... : Ja nie widzę żadnego klientyzmu wobec Niemiec. To, że Angela Merkel przyjeżdża na uroczystości na Westerplatte, przeprasza, mówi wielkie słowa o tym, co Polacy robili w czasie wojny, a co robili jej rodacy i wyraźnie jest to rozróżnienie pomiędzy zachowaniem
Niemiec i Polski w czasie wojny, ona przecież jest Niemką to jest wielkie wydarzenie. To, że przyjeżdża Putin, mówi rzeczy dla nas nie do przyjęcia, ale przyjechał na taką rocznicę to jest niezwykłe osiągnięcie obecnej Polski, ja mówię szerzej, nie tylko rządu, ale przede wszystkim rządu, Polski. To, że – proszę pani – my zmieniliśmy kompletnie zapatrywanie, my w pojedynkę, Polska, zapatrywanie Europy na problem zmian klimatycznych, energetyki, my to wywalczyliśmy sami, bo na początku przez wiele miesięcy nie mieliśmy nikogo do pomocy, czyli posłuchano nas. : To znaczy to jest frustracja prezydenta Kaczyńskiego, jego brata : Nie wiem, nie wiem. : Bo to jest wywiad z "Wprost” : Nie wiem, może tak, ja powiem tak. Panowie Kaczyńscy, czy pan prezydent Kaczyński, bo nie wiem czyj to wywiad jest, czy to jest wywiad pana przewodniczącego, czy pana prezydenta. : I z panem prezydentem i z panem przewodniczącym. : Rozumiem, z obydwoma braćmi. : Tak. : Mają swój punkt widzenia, no i ja, on specjalnie mi nie
przeszkadza, bo on pewnie też zwraca uwagę na pewne słabości, bo zawsze są słabości jakiejś polityki, obojętne czy zagranicznej, czy wewnętrznej, natomiast to jest wyraz ich stylu, bo jednak taki styl żeby no bić pięścią w stół i mówić: my tu mamy rację, to jest styl, który się dzisiaj nie przyjmuje, i którym nie można odnosić sukcesów. Ja mówię bardzo poważnie na ten temat w tej chwili. Trzeba raczej umieć negocjować i budować koalicje, my właśnie budujemy koalicje. Myśmy to partnerstwo wschodnie zrobili ze Szwedami, a to, że zmieniliśmy pakiet klimatyczny w sposób bardzo korzystny dla Polski, on nadal jest trudny, nadal nas będzie wiele kosztował, będziemy go dalej prawdopodobnie zmieniać, to zebraliśmy razem dziewięć krajów, które powiedziały to samo, co Polska. To jest dzisiaj sztuka. Gdybyśmy mówili zbyt ostro o tym, gdybym ja się upominał w Parlamencie Europejskim w 2008 roku, półtora roku temu, gdybym ja się upominał w sposób twardy i złorzeczył temu, co proponowano, ja przez trzy miesiące
powtarzałem, że takie rozwiązania dla wielu krajów są nie do przyjęcia i mówiłem dlaczego, bardzo spokojnie, zadecydujemy wspólnie – mówiłem, przegłosujemy, ale posłuchajcie koleżanki i koledzy z Parlamentu Europejskiego co mówię. : Czyli trzeba koncyliacyjnie, a nie walić. : Bardzo proszę, to jest taka sytuacja. I po paru tygodniach, po paru wystąpieniach w końcu jeden, drugi, trzeci, jedna, druga, trzecia zaczęła do mnie przychodzić i pytają o co ci chodzi Jerzy? No więc ja usiadłem, tłumaczyłem, to naprawdę wyszło. A potem polski rządu stworzył naprawdę silną koalicję. Tak musimy działać, to wcale nie jest klientyzm, to wprost przeciwnie, to jest mądrość dyplomatyczna. : A chciałby pan żeby Lech Kaczyński rządził drugą kadencję? : Proszę mnie o to nie pytać w ten sposób, to zadecydują o tym Polacy, to nie będzie decydował żaden pojedynczy Polak, żaden pojedynczy obojętnie jakie ma stanowisko. : Ale co Jerzy Buzek, no a co Jerzy Buzek? : Zastanowimy się, jak będą kandydaci na liście, to będziemy wtedy
dyskutować na ten temat. : A pan nie będzie kandydatem Platformy Obywatelskiej? : Nie, nie, nie pani redaktor, ja mam teraz jeszcze dwa lata, bo tyle jest dwa i pół roku się jest przewodniczącym Parlamentu, a potem jeszcze dwa i pół roku normalnego mandatu, tam się co dwa i pół roku zmienia przewodniczący i to jest taka sytuacja bardzo ciekawa. Nie można tego przedłużyć, czyli nie można przegrać po tej kadencji, więc cała uwaga musi być skupiona na to żeby naprawdę coś wygrać. Przewodniczący Parlamentu Europejskiego naprawdę może bardzo wiele wygrać dla Unii Europejskiej, czyli dla swojego kraju także, bardzo, bardzo wiele. : To po co politycy z Platformy Obywatelskiej mówią, że brani są trzej kandydaci pod uwagę – Jerzy Buzek, Bronisław Komorowski, Donald Tusk. : To miłe, że wymieniają moje nazwisko, ale to oczywiście jest niemożliwe, bo to byłoby w jakiś sposób, no wie pani, trochę by to było kompromitujące, że kogoś wybrano na przewodniczącego Parlamentu i po paru miesiącach on się rozmyślił i chce być
prezydentem Polski nie, nie, to w ogóle nie wchodzi w rachubę, w żadnym przypadku. : Czy oglądał pan "Rewers”? : Tak, oglądałem. : I? : Wie pani pierwszy raz było tak, pierwszy raz rzeczywiście, a moja córka jest już aktorką sześć czy siedem lat, więcej nawet – dziewięć, że nie miałem do niej uwag, a zawsze mam bardzo dużo uwag. Ale też powiedziałem, że dwie kwestie, czy trzy kwestie wymówiła mało wyraźnie i nie wszyscy rozumieli na sali, co mówi, tak więc nawet tutaj miałem uwagi. Rzeczywiście zagrała wspaniale, brawurowo, no najważniejsze dla niej i dla mnie było to, że zagrała w takim filmie. Wie pani, to jest film o przeszłości, o tych dramatycznych okresach... : Lat 50... : Komunizmu, takiego najgorszego, takiej straszliwej komuny, bo ta późniejsza była zupełnie inna, była taka miękka, smętna, szara, bez perspektyw, ale no ludzi nie mordowano, przynajmniej na większą skalę, bo zdarzały się przypadki jakieś szczególne Pyjas itd., nie chcę o tym zapominać, ale to był straszny okres. : Ksiądz Popiełuszko.
: I to podany w taki niezwykły sposób, trochę kryminału, trochę takiej czarnej komedii, no więc miałem wielką przyjemność oglądania tego filmu i po raz pierwszy nie robiłem uwag. : A ile razy, ile razy pan oglądał? : Ja widziałem raz niecały, bo to była taka promocyjna, a normalnie spokojnie pojechałem z moimi opiekunami, czyli panami z BOR pojechałem na film tydzień temu i siedzieliśmy we trzech i oglądaliśmy. : I duma pana rozpierała z córki. : Nie, to przesada jest, to przesada. To nie można tak, no wie pani aktor to jest równie trudny zawód, jak polityk, aktor czasami nawet najlepszy czeka przez wiele miesięcy, a nawet parę lat na to żeby dostać rolę. Nie każdemu odpowiada. Także to jest bardzo trudny zawód i trudno tutaj też mówić o takiej, jakiejś nadzwyczajnej euforii. Trzeba się cieszyć, jak jest taki sukces, trzeba się bardzo cieszyć i ja się oczywiście bardzo cieszę. Wie pani, powodzenie... : Myśli pan, że będzie miała szansę... : Powodzenia i sukcesy naszych dzieci cieszą nas bardziej niż własne,
pewnie pani tego też doświadczyła. Znacznie bardziej. A ja wiem, że ja mojej córce bardzo wiele zaszkodziłem, bardzo wiele zaszkodziłem tym, że zostałem premierem. Pan Jan Englert, który był wtedy rektorem Akademii Teatralnej w Warszawie, a moja córka była na trzecim roku, jak ja zostałem premierem, nie dostała się dlatego do Akademii Teatralnej, że ja byłem premierem, bo dwa lata wcześniej się dostała. : Tak, tak ja wiem, ona studiowała. : Ale wszyscy pisali zawsze, że została przyjęta do Akademii Teatralnej, bo tam jest się trudno dostać i jedno miejsce na 30 zgłoszeń, że ja zostałem premierem – to wie pani, to są takie opowieści zawsze. : Ale co Jan Englert. : Powiedział, że pana córka będzie miała trudne lata i musi się na to przygotować. Ja nie rozumiałem o czym on mówi. Jedni nie chcieli jej brać, bo pomyślą, że biorą tylko dlatego, że to córka premiera, inni nie proponowali z jakiś tam innych powodów, na przykład politycznie się ze mną nie zgadzali, różne są powody. Ona wcześniej zagrała w dwóch
filmach, w sztuce teatralnej wcześniej, a potem miała koniec, praktycznie przez wiele lat pan Andrzej Wajda zaproponował jej udział w "Zemście” w wiele miesięcy po tym, jak ja przestałem być premierem, czyli w roku 2002, chyba w rok potem, dostała poważną propozycję, pierwszą przez cały ten czas, jak ja byłem premierem to nie dostawała żadnych propozycji. Więc to, że jej się udało odbić od mojego premierowania to jest osobisty sukces i ja się z tego dlatego tak cieszę, że tak bardzo jej zaszkodziłem. : Niesamowite. A pana córka, jak pan został wybrany na przewodniczącego Parlamentu Europejskiego mówiła, że dziennikarze mówili, że ona jest bardziej znana niż pan. : Tak, to prawda, w Parlamencie Europejskim pytali mnie czy mam coś wspólnego z tą słynną aktorką niemiecką, no ona dość dobrze mówi po niemiecku, więc mogło się wiele osób nie zorientować, szczególnie obcojęzycznych, którzy nie są ani polskimi dziennikarzami, ani niemieckimi, że ona po niemiecku nie mówi jak Niemka, tylko trochę gorzej i pytali czy
to, mam jakieś związki z tą aktorką. : Czy pan jest tatą tej słynnej Agaty Buzek? : Nie, nie, nie czy mam jakiekolwiek związki, nie, nie pytali o to czy jestem, w ogóle nie wyobrażali sobie, że mogę być ojcem, natomiast pytali czy mam jakiekolwiek związki z tą osobą. : A teraz kto jest bardziej znany w Unii, Buzek Agata czy Jerzy Buzek. : Nie, no pewnie przewodniczący Parlamentu już po pół roku być może już jest bardziej znany, trudno mi powiedzieć, ale pewnie pół roku temu było właśnie odwrotnie. : A co jest pana rewersem, a co jest pana awersem w życiu? : Oj, to strasznie trudno powiedzieć, jesteśmy wszyscy bardzo skomplikowani. Ja na pewno najbardziej myślę o tym, żeby w jakiś sposób działać dla ludzi i to często – wie pani – nie dbać o to, co się dzieje ze mną samym, w jaki sposób będzie się układała moja kariera, tak to nazwijmy, to może złe słowo kariera. Mogę przegrać byle coś zrobić. A równocześnie nikt nie lubi przegrywać i to, że zawsze staram się robić jakieś konkretne rzeczy tak żeby, tak samo
było, gdy byłem premierem, to było wiadomo, że jeśli zrobimy te wszystkie przemiany, które były wtedy konieczne i absolutnie bezwarunkowo trzeba było je zrobić to przegramy. Wie pani, to jest trudne podejmowanie decyzji, które są dla polityka właściwie pewnym samobójstwem politycznym na następne parę lat, ale trzeba je podjąć, trzeba je podjąć. : Buzek to jest, Buzek to znaczy pragnący sławy? : Tak mówią, ale ja tego nigdy nie sprawdzałem, ani nie mam pojęcia. : I na koniec muszę zapytać o ważną rzecz, która się wczoraj wydarzyła to jest zabicie Brytyjczyka przez Chińczyków, co może Unia Europejska zrobić. : Za bardzo jesteśmy pragmatyczni w Unii Europejskiej, ja to często wypominam bardzo głośno, zarówno w rozmowach z Rosją, jak i rozmowach z Chinami, tacy sami zresztą są Amerykanie, może kiedyś tacy nie byli pragmatyczni, jak są teraz. Trzeba pamiętać, że to są rzeczy podstawowe, na których zbudowana jest Unia Europejska, właśnie prawa człowieka, wolność, poczucie wolności, odpowiedzialności za drugiego
człowieka, solidarności, bez tego nie ma Unii i nie ma naszego rozumienia cywilizacji. Wobec tego to jest dla nas nieprzyjazna, niezrozumiała cywilizacja i powinniśmy to Chińczykom przypominać przy każdej okazji. I to nam również przypomina, że jak trudne to są reżimy, chiński, a także w dużym stopniu rosyjskim, bo pamiętajmy, że – ja jestem przekonany, że w Rosji jest bardzo wielu ludzi, którzy marzą o demokracji, myśmy nagrodzili w Parlamencie Europejskim nagrodą Sacharowa „Memoriał”. To są ludzie, którzy od czasów Sacharowa, od lat 80., walczą o wolną, demokratyczną Rosję, w sensie wolności każdego obywatela, bo Rosja jako kraj jest wolna, to wiemy doskonale, ale obywatele są zniewoleni. Szaleje cenzura, są również mordy polityczne ludzi, którzy mówią inaczej myślą inaczej na dziennikarzach, o tym wiemy doskonale i to, że po 20 latach od czasu jak działał Sacharow i organizował ten sam Memoriał, i że my nagradzamy w Parlamencie Europejskimi za walkę o prawa człowieka w Rosji, ludzi z tej samej organizacji
źle świadczy o demokracji i prawach człowieka w Rosji. A dlaczego na Rosji nam zależy bardziej nawet niż na Chinach, nawet, dlatego że to jest państwo europejskie, to jest nasz sąsiad, sąsiad Unii, sąsiad Polski, sąsiad Węgier, Estonii, Ukrainy... : No dobrze, ale patrząc na Chiny nic nie możemy zrobić, oni mogą zabijać, wykonywać karę śmierci, nie badać człowieka, nie sprawdzać czy był psychicznie chory, organizować półgodzinne procesy, jesteśmy bezradni, bo... : Niewiele, dlatego nie możemy być tacy pragmatyczni, jak jesteśmy. : Bo Europa jest uzależniona gospodarczo i Ameryka jest uzależniona gospodarczo. : Ameryka bardziej, Europa mniej dlatego musimy to weryfikować, musimy o tym myśleć, to nie jest dopuszczalne żeby międzynarodowa organizacja handlu nie brała również pod uwagę pewnych tego rodzaju ograniczeń. My mówimy o dumpingu ekologicznym, dumpingu socjalnym, nie chcemy kupować niektórych chińskich towarów, bo one się opierają na głodowych pensjach obywateli w Chinach, albo wręcz na niszczeniu
środowiska, a my dbamy o środowisko, jesteśmy drożsi, oni z nami wygrywają na rynku. To samo musi dotyczyć problemu praw człowieka. Jeśli mamy działać we wspólnym świecie a wszystko dzisiaj jest globalne, od zmian klimatycznych po kryzys, od energetyki aż po sprawy migracji, w globalnym świecie to musimy mieć podobne zasady. Musimy być kompatybilni, jak mówią komputerowcy, jak nie jesteśmy kompatybilni to nie da się współpracować. Europa musi być mniej pragmatyczna, a bardziej opierać się na systemie wartości a jeszcze bardziej Ameryka, która o tym jeszcze bardziej o tym zapomina. Dzisiaj się mówi o takim dipolu, o takich dwóch krajach USA i Chiny, którzy zaczynają rządzić gospodarką, światem, to jest bardzo groźne, bo to wynika, że Amerykanie zaczynają się utożsamiać w jakimś sensie działaniami chińskimi. To jest groźne. Ja za to także biorę odpowiedzialność na przyszłość, nie za to, co się stało, jestem już umówiony z panią Nancy Pelosi, to jest szefowa Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych, trzecia
osoba w państwie i będziemy na ten temat rozmawiać pod koniec kwietnia, m.in. o tym, bo spotkałem się już z nią dwa razy na krótko, m.in. o tym, w jaki sposób organizować się w skali świata. Dzisiaj już nie wystarczą Stany Zjednoczone i Unia Europejska żeby zarządzać światem, tak jak to było jeszcze 20 lat temu, G8, te osiem państw najbardziej uprzemysłowionych przestało się liczyć, G20, dzisiaj są nowe potęgi, nawet Republika Południowej Afryki dzisiaj jest ważna, Arabia Saudyjska, nie mówiąc o Chinach i Indiach, to jest oczywiste. A więc mamy dzisiaj zupełnie nowy układ na świecie i musimy o tym porozmawiać, nie po to żeby Amerykanie i Europejczycy mogli sobie uzurpować prawa do rządzenia światem, to już minęło. W XXI wieku będzie wielopolarny system zarządzania. Do jednych spraw będą nam potrzebni na przykład Republika Południowej Afryki, czy Arabia Saudyjska, na przykład piractwo wokół Somalii. W przypadku Iranu potrzebna nam będzie Rosja, w przypadku Północnej Korei Chiny i Japonia, w tym sensie
potrzebni żeby rozwiązać konflikty i miejsca wielkich napięć, to musimy działać wspólnie. Muszą się włączyć Hindusi, Brazylijczycy, nie rozwiążemy problemów klimatycznych bez Brazylii, jak będziemy dalej wycinać lasy tropikalne to nasze ograniczenia w emisji CO2 nie mają znaczenia, bo te lasy pochłaniają więcej nawet niż my produkujemy, jeśli będą naprawdę niewycinane. Więc to są wszystko problemy, które musimy rozwiązywać w najbliższym czasie. Chiny są dzisiaj bardzo ważnym punktem na mapie świata. Ale m nie możemy zapominać, że mamy nadal swoją siłę i swoje przekonania, Europejczycy i Amerykanie. My mamy wspólną historię. : Tak, ale są, ale trzeba pamiętać o tym, że są barbarzyńcami. : Tak, o tym mówię, ponieważ my mamy wspólną historię, która też była trudna, bo Europejczycy i Amerykanie 300 czy 500 lat temu nie zachowywali się w sposób cywilizowany w normach dzisiejszych. : Wobec, tak : W normach dzisiejszych, prawda. Myśmy to już przeszli i my chcemy bardzo, aby podobne zasady obowiązywały wszędzie, bo
wiemy ile one znaczą. Dlaczego one wiele znaczą, bo one znaczą wiele dla obywateli, chińskich obywateli, bo ci chińscy obywatele przecież są mordowani w procesach, które są zupełnie niecywilizowanymi procesami. Mówi się o tysiącach wyroków, a ile osób tam cierpi w więzieniu. Tam cierpią Chińczycy, akurat w tym przypadku to był Europejczyk, dlatego podnosimy większy krzyk, to jest oczywiste, bo to jest nas obywatel. Ale proszę pamiętać, że tam tysiące Chińczyków są poddawani torturom, giną. : Mordom. : Giną, mordom, my się upominamy o nich, to o to chodzi, że my w Unii Europejskiej... : O nich, a nie tylko o tego Europejczyka. : Oczywiście my w Unii Europejskiej nagradzamy „Memoriał” w Rosji, Rosja nie jest członkiem Unii Europejskiej, ale my tu dbamy niejako o naszych sąsiadów, o naszych partnerów. Jestem przekonany, że w Rosji jest tysiące, dziesiątki tysięcy ludzi, którzy myślą o demokratycznej, takiej Rosji, która będzie pasowała do Europy, będzie kompatybilna z resztą Europy. : Czego pan życzy, panie
przewodniczący, Polsce w Nowym Roku? : Żeby nie było gorzej, pani redaktor, niż w roku, który minął, bo to był dobry rok dla Polski, myśmy się wywinęli z tego kryzysu, który opanował Europę, a nie mówmy o Węgrzech, czy o Łotwie, czy o Irlandii, czy o Hiszpanii, gdzie naprawdę kryzys jest potężny, Hiszpanie mają 20 proc. bezrobocia, myśmy się wywinęli, więc niech ten następny rok na tle europejskich działań będzie taki sam, albo lepszy – to wystarczy, żeby nie był gorszy niż ten poprzedni. Jeśli będzie właśnie taki, to będziemy nadal w czołówce europejskiej. Jednak gospodarka bardzo się liczy. : A czego pan sobie życzy? : Żeby mi się udały akcje, które już przygotowaliśmy z grupą 30 paru członków mojego gabinetu i z tymi ludźmi, którzy są w Polsce, to jest w sumie tam jest 10, 12 Polaków, a narodowości różnych jest 17, bo mamy 17 różnych i również jest Ukrainka jedna wśród nas. Przygotowaliśmy program, między innymi wspólna polityka energetyczna, albo inaczej wspólnota energetyczna, europejska wspólnota
energetyczna, to jest jeden wielki program. Drugi prawa człowieka, wielka, to jest taka sieć powiązań pomiędzy tymi laureatami nagrody Sacharowa, którzy mogliby się wypowiadać w takiej właśnie sprawie, jak się odbyła w Chinach, żeby było ich słychać na całym świecie. Ja zaprosiłem Sudańczyka, dwa tygodnie temu do Parlamentu Europejskiego, było spotkanie byłymi członkami Parlamentu i przewodniczącymi Parlamentu Europejskiego, bardzo piękne spotkanie, właśnie o tym mówiliśmy, jak zawalczyć o prawa człowieka w skali świata. Chcemy to robić. Bardzo ważna sprawa na przyszły rok, chcemy dokończyć reformę Parlamentu, bo ma zupełnie nowe zadania, nieporównanie większe niż dotąd. Mamy również zadania w partnerstwie wschodnim będziemy je realizować. : Strasznie dużo pracy. : No i wspaniała rzecz, perspektywa budżetowa. Perspektywa budżetowa na następne siedem lat 2014-2020, fantastyczna rzecz, bo z jednej strony chcemy podciągać te słabsze regiony europejskie i Polsce na tym zależy, to jest oczywiste i musimy je
podciągnąć żeby naprawdę Europa stała się konkurencyjna w skali świata, ale równocześnie musimy w tych lepszych, które są już lepsze ośrodkach dofinansowywać konkurencyjność polegającą na badaniach, na innowacyjności w Polsce, na Węgrzech, w tych słabszych regionach także musimy to robić. To jest problem wyważenia pomiędzy tak zwaną konkurencyjnością, a nadrobieniem zaległości w poszczególnych regionach europejskich. : Ale tak krótko, panie premierze, żeby mi się wszystko udało, tak? : Jak mi się uda jedna lub dwie rzeczy z tego pani redaktor, wystarczy, jedna lub dwie rzeczy. Ja planuję pięć, sześć razem z zespołem, bo to się nie da samemu zrobić, zresztą wielu posłów do parlamentu jest tym zainteresowanych, nie uda się sześć rzeczy, ja nie mam wątpliwości. Jak się udadzą dwie, w przyszłym roku i naprawdę zaistniejemy jako Parlament Europejski, jako Unia Europejska, także to zarządzanie w skali świata, o którym pani mówiłem, spotkanie z Amerykanami, potem na pewno z Japończykami czy z Hindusami, Hindusi
mają demokrację i rozmawiałem z szefową parlamentu hinduskiego, jest bardzo zainteresowana współpracą z Parlamentem Europejskim, chcemy to rozwijać, bo to jest naprawdę demokracja. Oczywiście, że to nie jest taki ustrój, niełatwo zarządzać krajem, który ma miliard osób i nie wiem, koło 500 różnych narzeczy i sposobów wyrażania się, więc to jest bardzo trudny kraj, ale mają demokrację i z nimi nam będzie łatwiej niż z Chińczykami. Nie ma żadnych wątpliwości. Więc to są wszystko takie wizje na następny rok i jestem przekonany, że wszystko się nie uda, jak zwykle w życiu : Dziękuję bardzo, gościem Radia ZET był przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, dziękuję : Dziękuję.