ŚwiatAfganistan: Talibowie nie chcą wojny

Afganistan: Talibowie nie chcą wojny

Mułła Abdul Salam Zaeef (AFP)
Afgańscy Talibowie zaapelowali w środę o ponowne nawiązanie rozmów w sprawie ukrywającego się w Afganistanie saudyjskiego terrorysty Osamy bin Ladena, a także zadeklarowali, iż nie chcą wojny ze Stanami Zjednoczonymi.

03.10.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29

Oświadczenia takie złożyli równolegle: ambasador Talibanu w Islamabadzie - mułła Abdul Salam Zaeef oraz najwyższy przywódca Talibów - mułła Mohammad Omar. Obaj potwierdzili, że samobójcze ataki w Nowym Jorku i Waszyngtonie nie były "islamskie" oraz zasugerowali, że mogą wydać bin Ladena, jeśli dowiedziony zostanie jego udział w zamachach w USA.

Omar dodał jednak, iż naród musi zachować jedność w obliczu amerykańskiego ataku oraz obiecał, iż osobiście nigdy nie zawiedzie swych rodaków.

Z kolei ambasador Talibanu w Islamabadzie w swoim wystąpieniu dla stacji CNN, utrzymanym w jeszcze bardziej pojednawczym tonie oświadczył: Wolimy negocjacje od wojny - negocjacje są sposobem rozwiązywania problemów.

We wtorek na nadzwyczajnym posiedzeniu Rady NATO w Brukseli sojusznicy USA, w tym Polska, uznali dowody odpowiedzialności siatki bin Ladena za zamachy 11 września w Nowym Jorku oraz Waszyngtonie. Uznając, że ten atak jest atakiem na wszystkie państwa, NATO po raz pierwszy odwołało się formalnie do zasady wzajemnej obrony, zawartej w artykule 5 Traktatu Waszyngtońskiego.

USA zgromadziły już w regionie Zatoki Perskiej i Morza Arabskiego ok. 29 tys. żołnierzy, 350 samolotów i dwadzieścia kilka okrętów wojennych.

Zaalarmowani wiadomościami, że Zachód rozważa możliwość powrotu do władzy obalonego w 1973 roku króla Zahira Szacha, Talibowie zabiegają o przychylność tzw. królewskich plemion. Pisze o tym w środę pakistańska gazeta The News - jedno z najlepiej poinformowanych źródeł w sprawach afgańskich.

Według dziennika, Talibowie rozpoczęli działania mające zapewnić im poparcie ze strony związku plemiennego Durrani oraz wchodzącego w jego skład plemienia Popalzai. Z Popalzai wywodzili się wszyscy monarchowie rządzący krajem od 1747 do 1973 roku, w tym panujący przez 40 lat Zahir Szach.

86-letni dziś Zahir to - według Zachodu - główny kandydat na szefa rządu jedności narodowej, który miałby powstać po obaleniu Talibów. W poniedziałek król porozumiał się z antytalibańską opozycją, w tym walczącym przy granicy z Tadżykistanem Sojuszem Północnym.

Opozycja sprzeciwia się jednak restauracji monarchii. Twierdzi, że kraj powinien pozostać republiką islamską.

Rzecznik afgańskiego opozycyjnego Sojuszu Północnego Abdullah Abdullah poinformował w środę, że opozycja prowadzi rozmowy ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie "koordynacji działań wojskowych".

Tymczasem rosyjski resort obrony kategorycznie zaprzeczył w środę informacjom "pewnych źródeł", jakoby rosyjskie oddziały specjalne znajdowały się już na północy Afganistanu, dokąd miały przejść z Tadżykistanu. (mk as)

Zobacz także
Komentarze (0)