Afganistan: 11‑godzinne bombardowanie Kabulu
(AFP)W Afganistanie doszło do kolejnych, ciężkich nalotów lotnictwa USA. Co najmniej 20 bomb spadło w sobotę nad ranem na stolicę kraju, Kabul. Według afgańskiej agencji AIP, samoloty amerykańskie bombardowały też Kandahar na południe od Kabulu, który jest główną siedzibą rządzących Afganistanem talibów oraz Dżalalabad na wschodzie kraju i Herat - na zachodzie. USA miały też zaatakować cele wzdłuż linii frontu.
27.10.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Agencja France Presse podała natomiast, że były to największe naloty od rozpoczęcia amerykańskiej operacji antyterrorystycznej w Afganistanie 7 października. Korespondent AFP relacjonował, że bombardowanie Kabulu trwało 11 godzin.
Według niektórych doniesień, w mieście eksplodował skład amunicji. Talibowie odpowiadali sporadycznymi strzałami obrony przeciwlotniczej.
AIP podała, że od piątkowego wieczoru nad lotniskiem w Heracie miało miejsce co najmniej sześć nalotów. W ich wyniku miała zginąć jedna osoba, a sześć odniosło rany. Dwie osoby zginęły w Kandaharze.
Tymczasem Sojusz Północny poprosił amerykańsko-brytyjską koalicję o wysłanie doradców wojskowych. Korespondent CNN w Afganistanie przyznał jednak, że afgańska opozycja zarzuciła koalicji małą skuteczność nalotów na pozycje talibów, którzy nadal wykazują znaczną aktywność militarną.
Pentagon w sobotnim oświadczeniu odrzucił jednak spekulacje, jakoby amerykańskie działania zbrojne przeciwko talibom i terrorystom w Afganistanie były zbyt powolne i nieskuteczne. Kontradmirał John Stufflebeem powiedział, że prowadzone obecnie działania mają złożony charakter i dlatego muszą potrwać dłużej.
W piątek Pentagon potwierdził, że samoloty wojskowe USA zarzuciły bomby ma magazyny Czerwonego Krzyża w Kabulu i sąsiednie rejony mieszkalne. Po raz drugi od czasu rozpoczęcia 7 października przez USA nalotów na Afganistan, samoloty zrzuciły bomby na magazyny używane przez Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża w Kabulu. Każdy z dwóch samolotów amerykańskiej marynarki wojennej F/A 18C Hornet zrzucił na wspomniany rejon po 900 kg ładunków wybuchowych.
W tym samym czasie bomba o wadze 220 kg spadła na tereny mieszkalne w odległości 200 m od magazynów. Jak twierdzi centralne dowództwo najwyraźniej zepsuł się system sterowania pocisku.
W piątek rano także dwa bombowce B-52 zrzuciły trzy bomby po 900 kg w ten sam zespół magazynów. W tym samym oświadczeniu wyrażono ubolewanie z powodu omyłkowych bombardowań.
Talibowie ogłosili w sobotę, że stracili pięciu dowódców antytalibańskiej opozycji schwytanych na północy kraju - podała AIP. Pięciu dowódców wraz z piętnastką żołnierzy dostało się w ręce talibów po odparciu ofensywy wojsk opozycji w północnoafgańskiej prowincji Samangan. Według afgańskiej agnecji, jeden z powieszonych dowódców nazywał się Mohammed Bilal.
Dowódcy zostali powieszeni. Do egzekucji doszło dzień po schwytaniu i rozstrzelaniu Abdula Haqa, bohatera walk z oddziałami Armii Radzieckiej w Afganistanie w latach 80. i jednego z przywódców opozycji antytalibańskiej.
Prezydent Pakistanu Pervez Muszarraf powiedział, że amerykańskie działania zbrojne muszą być kontynuowane aż do osiągnięcia zamierzonego celu. W wywiadzie dla brytyjskiej gazety Daily Telegraph gen. Muszarraf uznał jednak, że działania zbrojne przeciwko talibom nie powinny trwać zbyt długo ponieważ grozi to wzrostem protestów przeciwko Zachodowi w społecznościach muzułmańskich.
Pakistan, w którym dochodzą do głosu sprzyjający talibom fundamentaliści islamscy, współpracuje ze Stanami Zjednoczonymi podczas operacji zbrojnej przeciwko talibom. Pakistański wywiad udziela Amerykanom informacji a amerykańskie samoloty korzystają z pakistańskiej przestrzeni powietrznej.
Muszarraf uważa, że w skład nowych władz w Kabulu, po wyeliminowaniu "twardogłowych" talibów i arabskich terrorystów działających na terenie Afganistanu, powinni wejść umiarkowani talibowie, przedstawiciele opozycyjnego Sojuszu Północnego i zwolennicy przebywającego na emigracji króla Zahira Szaha. (mag)