"Afera wehrmachtowa" bez wpływu na sondaże
Tusk utrzymał przewagę - 10-procentowa różnica między kandydatami na urząd prezydencki.
Według sondażu PBS dla "Gazety Wyborczej", przeprowadzonego 14-15 października, poparcie dla Donalda Tuska w II turze wyborów prezydenckich wynosi 55 proc., a dla Lecha Kaczyńskiego 45 proc.
Większość wywiadów została przeprowadzona w sobotę. Wówczas Polacy mieli za sobą pięć dni "afery wehrmachtowej" - już wiedzieli, że dziadek kandydata PO był wcielony do Wermachtu, choć nie jako ochotnik.I z tego, i z poprzednich badań wiadomo, że wysoka frekwencja w II turze będzie korzystna dla Tuska. Jego 10-punktowa przewaga jest po części zasługą dużego poparcia wśród wyborców, którzy nie głosowali w I turze, a chcą głosować w II.
Jeśli jednak te osoby zostałyby w domach, to kandydat PO i tak wygrywa, ale z nieco mniejszą przewagą: 54 proc. do 46 proc.
"Gazeta Wyborcza" przypomina, że w sondażu TNS OBOP robionym dla "Wiadomości" TVP w tych samych dniach, też metodą wywiadu bezpośredniego, na próbie 1500 osób przewaga Tuska nad Kaczyńskim była wyższa: 58 do 42 proc.
Również w sondażu TNS OBP dla "Faktu", Donald Tusk utrzymuje stałą przewagę nad Lechem Kaczyńskim.
W badaniu kandydat PO uzyskał 57 procent, a kandydat PiS 43 proc. Tak więc obu rywali nadal dzieli różnica 14 punktów procentowych.
"Fakt" zaznacza, że wyniki przeprowadzonego w niedzielę 16 października sondażu są dokładnie takie same jak poprzedniego badania, które przeprowadzono przed weekendem.
Dziennik przypomina, że w połowie zeszłego tygodnia Donald Tusk wyraźnie zwiększył swoją przewagę nad Lechem Kaczyńskim. Stało się to po tym, jak Jacek Kurski, wówczas z PiS, zaatakował Donalda Tuska, sugerując, że jego dziadek był żołnierzem Wehrmachtu. Kaczyński przeprosił Tuska. Kurskiego wyrzucono z PiS, ale w piątek media ujawniły, że dziadek Tuska faktycznie należał do tej formacji. Lider PO utrzymuje, że o tym fakcie nie wiedział.
Najwyraźniej informacja ta nie zaszkodziła jego wyborczym notowaniom, które utrzymują się na niezmienionym poziomie - podkreśla "Fakt".