Afera w łódzkim szpitalu - placówka traci miliony na umowie
Znaczna część majątku łódzkiego szpitala im. Mikołaja Kopernika nie należy już do placówki, a do międzynarodowego konsorcjum firmy Lux Med. Jak wynika z informacji, do których dotarły Radio Łódz i "Gazeta Wyborcza", dotyczy to przede wszystkim wysokospecjalistycznej aparatury medycznej.
13.03.2006 | aktual.: 13.03.2006 09:29
Sprawę szpitala im. Kopernika bada prokuratura i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Stanisław Olas z zarządu województwa mówi, że prowadzona od wielu miesięcy kontrola ujawniła wiele nieprawidłowości. Wykazały one, między innymi, że szpital w ciągu tylko ostatnich dwóch lat na tylko jednej umowie stracił 14 mln złotych. Tych umów było 55.
Najwięcej zastrzeżeń kontrolerów budzi umowa zawarta pomiędzy szpitalem, a spółką Kopernik, w której placówka miała ponad 80% udziałów. Bez kontraktu z ówczesną kasą chorych szpital zakupił w spółce wysokospecjalistyczne procedury z kardiologii interwencyjnej. Zobowiązał się za nie płacić miesiączny ryczałt w wysokości 1,2 mln złotych.
Waldemar Podhalicz z urzędu marszałkowskiego podkreśla, że rok później szpital sprzedał swoje udziały w spółce prywatnej firmie Lux Med. W ten sposób aparatura i narastający dług placówki należą dziś do międzynarodowego konsorcjum.
Zdaniem doktora Podhalicza, takie decyzje poprzedniej dyrekcji szpitala noszą znamiona niegospodarności. Po pierwsze powstały zobowiązania, które mogą być w każdej chwili sprzedane jakiejś firmie trzeciej, po drugie - w sytuacji, kiedy szpital nie będzie wywiązywał się ze swoich zobowiązań, może to doprowadzić do upadłości spółki. To spowoduje zabranie sprzętu, który służy do wykonywania świadczeń medycznych.
Józef Tazbir odwołany w grudniu ze stanowiska dyrektora szpitala twiedzi, że umowa zawarta ze spółką Kopernik nie była niekorzysta, a sprzedaż udziałów w spółce konieczna. Zaznacza, że jest to umowa wieloletnia, a efekt ekonomiczny w medycynie liczy się w ilości uratowanych istnień ludzkich. Tutaj nie liczy się układ ekonomii, tylko zagrożenia życia - podkreśla były dyrektor szpitala im. Kopernika w Łodzi.