Afera w Hali Kondratowej. Turyści pisali donosy do TPN w związku z kotami ze schroniska
W Tatrach trwa zamieszanie w związku z zaginięciem kotów, które od dłuższego czasu mieszkały w schronisku górskim. Gdy pracownicy schroniska ogłosili apel z powodu zaginięcia jednego z kotów, w internecie rozpętała się burza. Doszło do tego, że TPN zaczął otrzymywać donosy o nielegalnym przetrzymywaniu kota w terenie chronionym.
W jednym ze wpisów na Facebooku pracownicy schroniska na Hali Kondratowej wyjaśniali, że zaginiony kot nie został przyprowadzony przez nich, ale sam się tam pojawił kilka miesięcy temu. Mimo że pracownicy wielokrotnie zwozili go do Zakopanego, kot wracał. Nie bał się turystów, a dla wielu wędrowców jego widok, gdy wylegiwał się w słońcu na ławce przed budynkiem, stał się niemal stałym elementem schroniska.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Kocia awantura w Tatrach. W internecie rozpętała się burza
Kilka dni temu Fanta miała wyjść z turystami i widziana była na szlaku prowadzącym w kierunku Kasprowego Wierchu. Ponieważ nie wróciła, pracownicy zaapelowali na Facebooku do turystów, którzy widzieli kota w górach. Przy okazji dodali do wpisu informację, że w schronisku pojawił się drugi kot - Filemon - który czeka na Fantę. Wówczas w komentarzach rozpętała się burza między przeciwnikami i obrońcami tych zwierząt.
Ze względu na awanturę oficjalny fanpage schroniska usunął oryginalny post, ale komentujący zachowali screeny.
Dyrekcja Tatrzańskiego Parku Narodowego miała otrzymywać pytania od turystów ws. nielegalnego przebywania kotów w schronisku oraz posługiwania się nimi do kłusownictwa. Pod presją komentujących, schronisko oddało Filemona do adopcji poza Tatry.
Listy do świętego Mikołaja. Jedno dziecko ma wyjątkową prośbę
- Powolutku zostanie wdrożone zapoznanie kota z nowym właścicielem. Jednocześnie dziękujemy wszystkim, którzy wierzyli w nas od początku do końca, że kotom u nas nie działa się żadna krzywda. To one wybrały nasze schronisko do zamieszkania. Gdyby było im tak źle, nigdy by do nas nie wracały. Miejmy nadzieję, że Fanta się znajdzie, a może już ktoś ją przygarnął. Natomiast wszystkim życzliwym, którzy rozpętali tą wojnę - nigdy wam tego nie zapomnimy - kwitują pracownicy schroniska na Kondratowej.
Afera w Tatrach. "Wszystkie zwierzęta domowe są zabronione"
Paulina Kołodziejska, przedstawicielka Tatrzańskiego Parku Narodowego zaznacza, że według przepisów ochrony przyrody, w Tatry nie wolno wprowadzać zwierząt domowych. Przepisy te dotyczą głównie psów, które mogą szkodzić tatrzańskiej faunie i florze, bo są obcym gatunkiem. Tyczy się to jednak także innych zwierząt domowych, w tym kotów.
- Koty może i są mniejsze od psów, ale za to są skuteczniejszymi łowcami. Tak jak i psy, zostawiają swój zapach, mogą płoszyć zwierzęta. Mogą także przenieść ze sobą jakąś chorobę zwierzęcą, która następnie przeskoczy na inne zwierzęta tatrzańskie - wyjaśnił Marek Kot, główny edukator Tatrzańskiego Parku Narodowego w rozmowie z "Gazetą Krakowską".
Trwa ładowanie wpisu: facebook
W środę popołudniem jeden z turystów poinformował na Facebooku, że odnalazł Fantę na Hali Goryczkowej. Nie wiadomo jednak, czy kot wróci na Kondratową, czy również — śladem Filemona — będzie musiał zostać adoptowany przez kogoś spoza Tatr.
Źródło: Gazeta Krakowska / Facebook