Afera ucichła. Ksiądz Jacek Stryczek wyznaje: czas wziąć się za siebie
Przez wielu został medialnie zlinczowany. Księdzu Jackowi Stryczkowi zarzucono mobbing w Szlachetnej Paczce, której był prezesem. Zrezygnował z funkcji i niejako schował się w cień. Teraz zamieścił wpis w mediach społecznościowych, w którym odnosi się do swojej sytuacji.
25.01.2019 | aktual.: 28.03.2022 08:17
Kiedy Onet opublikował tekst z wypowiedziami pracowników Szlachetnej Paczki, którzy oskarżyli prezesa fundacji o mobbing, sprawy szybko się potoczyły. Mimo że duchowny nie przyznaje się do winy, zrezygnował ze stanowiska, a na jego miejsce znaleziono następczynię. W rozmowie z Wirtualną Polską mówił, że "od pewnego czasu jako ksiądz nie ma szans na to, żeby być pozytywnym bohaterem w mediach". W końcu zabrał głos.
"Czasami czuję się jak łupinka na oceanie" - tak zaczął swój najnowszy wpis na Facebooku. Post nie jest jednak pesymistyczny. Już w drugim zdaniu ks. Stryczek podkreślił: "czas jednak wziąć się za siebie".
Ujawnił, co skłoniło go do napisania posta. Mowa o tekście "Sprawa księdza Stryczka" z najnowszego numeru "Gościa Niedzielnego". Duchowny zamieścił zdjęcie strony artykułu.
"Wreszcie kogoś interesuje prawda"
Zwrócił uwagę, że przed powstaniem artykułu Piotr Legutko skontaktował się z Państwową Inspekcją Pracy, która nie potwierdziła zarzutów pod adresem Stryczka. Duchowny zauważył też, że w puencie tekstu zacytowano fragment wywiadu jednej z byłych współpracownic księdza, która całą sprawę nazywa "wygraną wojną".
"Pozostaje mi podziękować za rzetelność dziennikarską. I za to, ze wreszcie kogoś interesuje prawda..." - zaznaczył ks. Stryczek.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl