Afera szpiegowska na Ukrainie. Rosyjski szpieg na spotkaniu z Tuskiem?
Tłumacz i doradca premiera Ukrainy Wołodymyra Hrojsmana został aresztowany pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji. Podejrzany towarzyszył Hrojsmanowi w jego zagranicznych podróżach - również wtedy, kiedy spotykał się z Donaldem Tuskiem i Beatą Szydło.
22.12.2017 | aktual.: 22.12.2017 15:37
Stanisława Jeżowa można było spotkać wszędzie tam, gdzie pojawiał się ukraiński premier Wołodymyr Horjsman. Nic dziwnego, bo Jeżow był zastępcą szefa ds. protokołu dyplomatycznego premiera, a podczas zagranicznych podróży służył też jako tłumacz. Problem w tym, że według Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, był też szpiegiem działającym na rzecz Rosji.
Jak poinformował doradca ministra spraw wewnętrznych Anton Heraszczenko, tłumacz był agentem Moskwy od dwóch lat, choć SBU wiedziała o jego współpracy od kilku miesięcy. Od tego czasu służba zbierała dowody na współpracę. Jeżow miał używać "specjalnych urządzeń" do zbierania informacji i przekazywania ich Rosjanom. Przed objęciem funkcji jako doradca Hrojsmana, Jeżow, którego żona jest Rosjanką, pracował wcześniej w administracji prezydenta Poroszenki oraz ambasadzie Ukrainy w Waszyngtonie. To właśnie tam miał zostać zwerbowany.
Dzięki swojej funkcji, Jeżow miał dostęp do oficjalnych i zakulisowych rozmów prowadzonych przez ukraińskiego premiera. Wiadomo, że tłumaczył m.in. rozmowę Hrojsmana z wiceprezydentem USA Joe Bidenem w 2016 roku oraz brytyjską premier Theresą May w czerwcu. Ale na zdjęciach widać, że był obecny także przy spotkaniach z przewodniczącym Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem oraz na Forum Ekonomicznym w Krynicy, podczas którego doszło do spotkania Hrojsmana z premier Beatą Szydło. Szefowie rządów poruszali wówczas kwestie wzajemnej współpracy w energetyce i infrastrukturze. Nie wiadomo jednak, czy Jeżow uczestniczył w tym spotkaniu. Przedstawiciele rządu nie odpowiedzieli dotąd na pytania WP w tej sprawie.
- Jeżow z pewnością miał dostęp do wrażliwych informacji, choć niekoniecznie oznacza to, że tajnych - mówi były funkcjonariusz kontrwywiadu jednego z państw NATO.
- SBU i Grojsman musieli wiedzieć o jego współpracy, ale uznali, że lepiej poczekać z aresztem, zapewne po to, by obserwując jego działalność wyciągnąć maksymalnie dużo informacji. Teraz najwyraźniej stwierdzono, że "wycisnęli" z niego już wszystko. Trzeba uznać to za sukces służby - dodaje.
Ale aresztowanie szpiega wskazuje też na duży problem Ukrainy: stopień zinfiltrowania aparatu państwa przez rosyjskie służby. Jeszcze tego samego dnia, w którym aresztowano Jeżowa, zatrzymany został też oficer SBU. Jemu również postawiono zarzut współpracy z Rosją. Oficer w randze podpułkownika miał przekazywać Rosjanom tajne informacje i pomagać w rosyjskich akcjach dywersyjnych na Ukrainie. Łącznie w tym roku aresztowano 16 oficerów służby.
- Służba Bezpieczeństwa Ukrainy nadal jest głęboko zinfiltrowana przez Rosję. Śledząc ukraińskie media, co chwila można przeczytać o oficerach SBU zatrzymanych za służbę na rzecz Rosji lub zamieszanych w korupcyjne intrygi - powiedział WP Robert Cheda, były oficer Agencji Wywiadu. - Z jednej strony to pokazuje, że jakieś działania są podejmowane, ale z drugiej świadczy o wielkiej skali problemu - tłumaczy.