Afera mailowa w policji? Chodzi o zabezpieczenie wizyty Bidena
Mundurowi z warszawskiej Ochoty mieli przesyłać sobie dokumenty dotyczące zabezpieczenia wizyty Joe Bidena w Polsce na prywatne skrzynki mailowe. Wobec dwóch policjantów wszczęto postępowanie dyscyplinarne.
23.02.2023 | aktual.: 23.02.2023 12:28
Do tych nieoficjalnych informacji dotarli dziennikarze Radia ZET. Z ich ustaleń wynika, że funkcjonariusze Komendy Głównej Policji wychwycili wiadomości przesyłane z szyfrowanej skrzynki mailowej na prywatną pocztę elektroniczną innego policjanta. Przekazane informacje miały dotyczyć wizyty Joe Bidena w Warszawie i jej zabezpieczenia.
Rzecznik stołecznej policji przekazał dziennikarzom rozgłośni, że nie było tam wrażliwych informacji. "Wiadomości nie zawierały dokumentów poufnych, choćby ze względu na to, że plan zabezpieczenia wizyty prezydenta USA miał charakter niejawny i nie był on wysyłany drogą mailową" - napisano w oświadczeniu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Znają Rosję od podszewki. Mówią o "wstrząsie" na Kremlu
Z ustaleń Radia ZET wynika jednak, że przesłano dokumenty dotyczące zabezpieczenia wizyty i prawdopodobnie doszło jednak do naruszenia procedur. W sprawę zamieszani są policjanci średniego szczebla z komendy policji na warszawskiej Ochocie. Ma się toczyć wobec nich postępowanie dyscyplinarne. Przekazane dane miały dotyczyć trasy przejazdu Joe Bidena z lotniska Chopina do centrum stolicy.
Joe Biden w Polsce
Rzecznik stołecznej policji nadkom. Sylwester Marczak przekazał, że podczas działań związanych z ochroną dwudniowej wizyty prezydenta Stanów Zjednoczonych i innych głów państw zatrzymano 27 osób. Jednak żadne z zatrzymań nie miało związku z zagrożeniem bezpieczeństwa wizyty amerykańskiego prezydenta.
- Zadania wykonywali funkcjonariusze z całego kraju. I to nie tylko mundurowi, ale także np. operacyjni, którzy sprawdzali każdy niepokojący sygnał - mówił Marczak. Wspominał też m.in. kontrole prowadzone przez policjantów ruchu drogowego.
- Podczas tych działań zatrzymano 27 osób - przyznał rzecznik stołecznej policji. Dodał, że jedną z nich był kierowca, któremu samochód zepsuł się na jednej z zamykanych ulic. - Policjanci chcieli pomóc mu z pojazdem, ale najpierw, zgodnie z procedurami, wylegitymowali go. Okazało się, że był poszukiwany - relacjonował rzecznik.
Podkreślił, że żadne z zatrzymań nie miało związku z bezpieczeństwem wizyty. -Chodziło przede wszystkim o narkotyki i o używanie dronów - uzupełnił. Dodał, że większość zatrzymanych już zwolniono, osoby poszukiwane zostały zaś przetransportowane do stosownych aresztów i zakładów karnych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To musi widzieć Putin. Biden "podkreślił świętość"
Źródło: Radio ZET/PAP/WP