Afera FOZZ: Klemba nie przyjedzie do Polski?
Pułkownik Jerzy Klemba - jeden z bohaterów filmu "Dramat w trzech aktach", któremu w poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie przyznał list żelazny - powiedział radiowej Trójce, że raczej nie przyjedzie do Polski.
List żelazny oznacza, że jeżeli Klemba przyjechałby do Polski nie zostałby aresztowany i odpowiadałby przed sądem z wolnej stopy. Musi jednak wpłacić na konto sądu poręczenie w wysokości 50 tys. zł. Ma na to miesiąc.
Klemba w wypowiedzi dla radiowej "Trójki" oświadczył, że nie ma takiej sumy pieniędzy. Podkreślił, że dochodzą do tego koszty podróży (od 9 lat przebywa w Wenezueli).
Pułkownik twierdził wcześniej, że jest gotów zeznawać w procesie FOZZ, ale swój przyjazd do Polski uzależniał od wydania mu listu żelaznego. Na filmie, nakręconym przez TVP stwierdził, że był świadkiem wręczenia Jarosławowi Kaczyńskiemu 10 tys. dolarów.
Tymczasem były minister sprawiedliwości Lech Kaczyński powtórzył we wtorek w "Trójce", że Klemba kłamie, mówiąc, że na początku lat 90. przekazywał Porozumieniu Centrum (partii braci Kaczyńskich), pieniądze pochodzące z Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego.
Kaczyński oświadczył, że próba powiązania Porozumienia Centrum z FOZZ jest prowokacją, nie powiedział jednak, kto mógł jej dokonać. Celem tej prowokacji jest - według lidera ugrupowania "Prawa i Sprawiedliwości" - zniszczenie polityków, którzy zajęli się inwigilacją prawicy, prowadzoną nielegalnie przez służby specjalne, a także zamieszanie prawicy w sprawę FOZZ. (mag)