Afera Banasia. Interes braci K. kwitnie nadal, na tyłach słynnej kamienicy
Jak ustaliła Wirtualna Polska, interes braci K., którzy wynajmowali kamienicę w Krakowie od prezesa NIK Mariana Banasia kwitnie w najlepsze 150 metrów dalej. Na tyłach słynnej kamienicy jest hotel, w którym również można skorzystać z pokoju na godziny. Zdaniem okolicznych mieszkańców, działa na takich samych zasadach jak słynna "kamienica pancernego Mariana".
Po wybuchu afery z krakowską kamienicą Mariana Banasia, rezydencja na ul. Krasickiego zamknięta jest nadal na cztery spusty. Szyld zaklejony taśmą, zasunięte rolety. Podobnie na tyłach kamienicy. Zasłonięte okna, zgaszone światła. Wystarczy jednk przejść dosłownie kilkanaście kroków, by z ulicy dostrzec szyld z napisem "Pokoje Gościnne”. Działalność prowadzą te same osoby, które wynajmowały kamienicę od prezesa NIK. W lokalu znajduje się "15 urządzonych stylowo pokoi”. Można je wynająć na dobę za 110 zł (1–osobowy) bądź 130 zł (2-osobowy), ale także na 3 godziny (80 złotych) i 2 godziny (70 złotych).
Pod tym samym adresem zarejestrowana jest jednoosobowa działalność gospodarcza prowadzona przez jednego z braci.
Przypomnijmy, jak ujawnił "Superwizjer" TVN w kamienicy wynajmowanej przez Banasia braciom K. prowadzono podobny interes. Jak wykazali dziennikarze stacji, działalności na tzw. godziny nie rozliczano na podstawie paragonów fiskalnych, a gotówkę przyjmowano bez żadnego rachunku. Według ustaleń WP, w oddalonym o 150 metrów lokalu podobny proceder kwitnie w najlepsze.
Przez ostatnie dwa dni byliśmy na miejscu w okolicach słynnej kamienicy oraz drugiego lokalu braci K. Pod "Pokojami Gościnnymi” ruch zaczynał się wieczorem. Kilka zaparkowanych samochodów, w pokojach zapalone światło.
Rozmawiamy z jednym z taksówkarzy krakowskiej korporacji. – Woziłem towarzystwo do tych dwóch przybytków. A to same panienki na telefon, a to para jechała na godzinę i zamawiała kurs z powrotem. Każdy taryfiarz tu w okolicy wiedział, że te pokoje to nic innego tylko taka ukryta agencja towarzyska – mówi nam jeden z taksówkarzy krakowskiej korporacji.
- Najgorzej to zawsze było tu w weekendy. Piątek i sobota. I jak było ciepło. Wszystkie okna pootwierane. Nie dało się tego słuchać – mówi nam starszy mężczyzna, który mieszka w okolicach ul. Krasickiego.
W podobnym tonie wypowiadali się rozmówcy "Gazety Krakowskiej”. - Moja córka mieszka niedaleko i mówiła, że raz jakaś dziewczyna krzyczała w nocy na ulicy, żeby jej dowód oddali - mówi mieszkaniec osiedla przy ul. Krasickiego.
- Pracuję tutaj 18 lat i zdarzało mi się widzieć czasem podjeżdżające nocą wozy policyjne pod hotel - twierdzi pracownik sklepu Iglotech, mieszczącego się obok kamienicy. - Raz było widać ludzi biegających w samych ręcznikach po ulicy. Typowe prostytutki się tu nie kręcą, raczej coś na zasadzie szefa z sekretarką - dodaje.
Z kolei na Facebooku w grupie "Kraków dla Wszystkich" użytkowniczka Aleksandra N. pisała (pisownia oryginalna): "Pamiętacie jak pisałam Wam o pokojach na godziny i o scenach, których chcąc - nie chcąc jestem świadkiem? (...) Ps. W "Superwizjerze" pokazują kamienicę przy Krasickiego, ale są jeszcze pokoje na godziny w kamienicy przy Spiskiej, w których działa regularny burdel, dochodzi do burd, a awantury, pijackie wyzwiska i "odgłosy" są na porządku dziennym. Urzędników nie obchodzą jednak problemy mieszkańców, ważniejsze było postawienie szeregu słupków na Orawskiej, uniemożliwiających parkowanie" - napisała Aleksandra N.
Hummer parkował pod rezydencją
Jak ustaliliśmy, jeden z braci K. pojawiał się pod swoimi lokalami charakterystycznym białym Hummerem z rejestracją, na której widniało jego nazwisko. Auto pojawiło się nawet na aukcji internetowej w znanym i popularnym serwisie aukcyjnym.
"Samochód w ciągu kilku lat można było zobaczyć na paru zlotach w różnych miejscach Polski (...) Samochód w perfekcyjnym stanie wizualnym jak i mechanicznym” – reklamował auto jeden z braci K.
Auto nie znalazło nabywcy. Aukcja zakończyła się w kwietniu 2018 r. To samo auto w ubiegłym roku reklamowało na Krakowskich Targach Auto Moto Show rezydencję braci K. Zdjęcie z targów bez trudu można znaleźć w internecie. Rezydencja była reklamowana jako "pokoje na godziny”.
Przypomnijmy, rezydencją w kamienicy Mariana Banasia zarządzał niejaki "Paolo” – jeden z braci K. Drugi "Simon” miał mu pomagać w interesie. Obaj mężczyźni mieli być w przeszłości członkami mafii sutenerskiej. Obaj zajmowali się prowadzeniem domów publicznych i uczestniczyli w porachunkach sutenerów. Uzbrojeni w niebezpieczne przedmioty bandyci starli się w rejonie krakowskiego Kazimierza, a w wyniku walki ranny został policjant. Obaj zostali prawomocnie skazani za udział w pobiciu z użyciem niebezpiecznego narzędzia.
Banaś się nie interesował
Jak ujawnił "Superwizjer" TVN, w kamienicy przy ul. Krasickiego w Krakowie, która do sierpnia 2019 roku należała do szefa NIK Mariana Banasia, działał hotelik z pokojami na godziny. Trwało to od 2014 roku. To wtedy Banaś wynajął kamienicę Dawidowi O., pasierbowi wspomnianego Janusza K., karanego w przeszłości za udział w bitwie "wpływy na krakowskim rynku agencji towarzyskich”.
W wywiadzie dla TVP Info Banaś bronił się, że kamienicę dostał od znajomego, nie miał czasu interesować się, co się w niej działo i w ogóle od kilku lat chciał się jej pozbyć. Kilka dni temu złożył przeciwko autorom materiału sądowy pozew.
- Nie zarządzałem pokazanym w materiale "Superwizjera” hotelem, a teraz nie jest nawet właścicielem nieruchomości. Materiał odbieram jako próbę manipulacji, szkalowania i podważania dobrego mojego imienia, ale również kierowanych przeze mnie instytucji - napisał w oświadczeniu Marian Banaś.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl