Adriana droga po sprawiedliwość - orzecznik uznał go za zdrowego
17-letni Adrian Rohra z ulicy Podgórnej rok temu został cudownie „uzdrowiony” przez lekarzy orzeczników. Po miesiącach stukania do sądowych drzwi, ma szansę na dojście sprawiedliwości. Trwało to tak długo, bo biegli sądowi okazali się bardzo zapracowanymi ludźmi.
Chłopiec jest bezradnym, chociaż prawie dorosłym dzieckiem, które potrzebuje stałej opieki rodziców. Orzecznicy zdecydowali jednak, że poprawił mu się stan zdrowia. Ta poprawa ma konkretny wymiar finansowy: rodzicom zabrano 418 złotych stałego zasiłku.
– Adrian zachowuje się jak 5-6-latek – opowiada jego mama Elżbieta. – Z trzyletnim bratem kłóci się o klocki, nie bardzo dba o higienę, gdy sam się ubiera – w środku lata zakłada zimowe ubranie.
Adrian urodził się już z licznymi wadami i chorobami. Jest znacznie opóźniony w rozwoju psychicznym i fizycznym. Tak było od zawsze. Chodzi do „Szkoły Życia”, gdzie przebywają szczególnie upośledzone dzieci.
– Syna odwożę do szkoły i przywożę do domu. Z mężem staramy się go nie zostawiać samego, by nikomu nie zrobił niechcący krzywdy.
Chłopak ma ogromne kłopoty z prostymi czynnościami. Gdy nie mówi, stoi i kiwa się jak dziecko z chorobą sierocą.
– Odwołaliśmy się od decyzji orzeczników i czekaliśmy na sprawiedliwość. Przychodziła wolno – opowiadają rodzice Adriana. Siedemnastolatek z umysłem 5-6-latka, po wniesieniu przez rodziców pozwu do sądu zaskarżającego opinię orzeczników, trzy miesiące czekał na wizytę u biegłego psychiatry, kolejne miesiące na wizyty u biegłego psychologa...
– Miało go przebadać jeszcze dwóch specjalistów, ale sąd się zlitował i wreszcie wyznaczył termin rozprawy, która odbędzie się w najbliższych tygodniach. Mama i tata Adriana wierzą, że sąd sprawiedliwie rozstrzygnie. Czy ktoś im jednak zwróci stracony rok i pieniądze, jakie dziecku odebrano?