PublicystykaAdamczyk: "Taśmy Kaczyńskiego” – kompromitacja "Gazety Wyborczej" (OPINIA)

Adamczyk: "Taśmy Kaczyńskiego” – kompromitacja "Gazety Wyborczej" (OPINIA)

Jeśli "Gazeta Wyborcza" chciała zapowiadaną - niczym odkrycie Arki Noego - medialną "bombą" uderzyć w wizerunek Jarosława Kaczyńskiego, to zrobiła to nieudolnie. Przejdzie to do historii polskiego dziennikarstwa – przyznają dziennikarze po wtorkowej publikacji "Gazety".

Adamczyk: "Taśmy Kaczyńskiego” – kompromitacja "Gazety Wyborczej" (OPINIA)
Źródło zdjęć: © East News | PIOTR MOLECKI

29.01.2019 | aktual.: 29.01.2019 18:02

Na pierwszej stronie zdjęcie zatroskanego prezesa PiS z komórką przy uchu. Pod tym mocny tytuł "Taśmy Kaczyńskiego". Dalej – historia, w której nie ma niczego złego i pewnie gdyby nie bohater, nikt by o niej nie wspomniał. No może wspomnianoby w dodatku stołecznym do "Wyborczej" – że spółka Srebrna (szef PiS jest w radzie fundacji Srebrnej) chciała wybudować w Warszawie biurowiec.

Budowlę miał zaprojektować Austriak, powiązany rodzinnie z Jarosławem Kaczyńskim (prawo nie widzi przeszkód), ale do inwestycji nie doszło, bo prezes słusznie uznał, że władze stolicy kontrolowane przez PO budowę skutecznie utrudnią czy wręcz zablokują.

Temat inwestycji nie wypalił, a Austriak poczuł się oszukany. Chciał pieniędzy. Jarosław Kaczyński zamierzał wszystko załatwić uczciwie, za całą spółkę Srebrna decydować nie mógł, więc zaproponował, jak czytamy w "Wyborczej", że "jedyny sposób wypłacenia (Austriakowi) pieniędzy to roszczenie sądowe z jego strony".

W konsekwencji nastąpił atak.

Niezwykła promocja: "koniec z Kaczorem" i "skandal"

Raptem w "GW" pojawiły się podsłuchy z centrali PiS na Nowogrodzkiej (!), a prawnicy Austriaka zawiadomili o domniemanym przestępstwie (!) prokuraturę.

We wtorek wielki materiał w "GW", ale na koniec tekstu jego autorzy sami zdają się przyznawać, że część tekstu to odgrzewany kotlet, gdyż – cytujemy – "o inwestycji Srebrnej (…) Wyborcza jako pierwsza pisała w październiku 2018 r".

Od poniedziałku trwała swoista "promocja" tekstu "Gazety". Wśród haseł towarzyszącej tej przewalającej się przez social media akcji znajdowały się m.in. sformułowania "koniec z Kaczorem" i "skandal".

Owszem, doszło do skandalu. Ale ten skandal to nie jest niezrealizowana inwestycja, ale nagranie i publiczne rozpowszechnienie rozmów Jarosława Kaczyńskiego, jak pisze "GW", w "szczególnej, nowej roli" – biznesmena (tak jak by był wyjęty spod prawa i nie mógł robić interesów). Skandalem jest też atak na prezesa Pekao SA Michała Krupińskiego – "GW" twierdzi, ale nie powołuje się już na nagrania, bo i nie może – że w inwestycji "pomóc" miał Krupiński, "złote dziecko PiS", poprzez kredyt do 300 mln euro z Pekao SA.

Prawda jest jednak taka, że prezes PiS o finansowaniu inwestycji z kontrolowanego przez państwo banku Pekao SA nie rozmawiał. O tym gazeta nie wspomina, co nie dziwi, bo wysłała – jak wiadomo od poniedziałku – pytania do publikacji właściwie tuż przed jej ukazaniem się, narzucając wręcz prezesowi PiS limit godzinowy na odpowiedź. I odpowiedzi nie dostała, co od razu wyjaśnił w poniedziałek szef biura prasowego PiS Krzysztof Wilamowski.

Jak celnie podkreślił w komunikacie, "dziennikarz jest zobowiązany zachować szczególną staranność i rzetelność przy zbieraniu i wykorzystaniu materiałów prasowych (…)”, a skierowanie pytań do prezesa PiS "z wyznaczeniem kilkugodzinnego terminu na udzielenie odpowiedzi, w przededniu zapowiedzianej publikacji, w istocie sprowadza się do działania prowizorycznego i pozornego".

Sama "Gazeta" prawidłowo ocenia działania prezesa

Właściwie należy uznać, że Jarosław Kaczyński odpowiadać nie musiał, bo i nie miał obowiązku się z czegokolwiek tłumaczyć, skoro nie zrobił niczego złego, zabronionego czy etycznie wstydliwego. W nagranych rozmowach jakoś nie słychać, by przeklinał, ubliżał, zamawiał ośmiorniczki, poniżał kogokolwiek, umawiał się na cmentarzach czy w innych dziwnych miejscach.

Jak przyznaje sama "GW", prezes PiS w rozmowach ujawnił "twarz biznesmena twardo stąpającego po ziemi". To źle? Że negocjował uczciwie, nie po pijanemu i nie w atmosferze słownej niczym w koszarach? Że pokazał klasę i udowodnił swą uczciwość?

Po pierwsze - wycofał się z inwestycji, gdy zorientował się, że w rządzonym przez Hannę Gronkiewicz-Waltz mieście nie pokona "układu urzędniczego". Po drugie, gdy powstały roszczenia w związku z przygotowanymi już analizami, był gotów w swoim imieniu potwierdzić udział wykonawców w tych pracach (bo w imieniu spółki Srebrna, jak zaznaczył, pozostając w zgodzie z prawem nie mógł decydować o zgodzie na akceptację tych roszczeń). Po trzecie, co będzie jasne dla każdego, kto odsłucha udostępnione przez "GW" nagrania, Jarosław Kaczyński nie chciał "pójść na żadną lewiznę", "interes pod stołem" czy "rozliczenia na gębę". Taka jest w istocie lista "win" Kaczyńskiego, ułożona przez autorów tekstu w "GW".

Gazeta próbuje jednak "podbić" te wątpliwej jakości oskarżenia kolejnymi "ciosami", które w rzeczy samej świadczą o tym, że redaktorzy na Czerskiej sami uwierzyli w taki obraz prezesa PiS, jaki sami przez lata wykreowali.

Tak więc czytamy, że dziwią się, iż Kaczyński jest "świetnie obeznany ze skomplikowaną siecią fundacji i spółek". Dalej odkrycie: "to biznesmen, boss, negocjator" i nie "wolny od pokus asceta". To po prostu straszne – wynika z materiałów we wtorkowej "GW" – że prezes PiS jest inteligentny, biegły w sprawach prawnych, że myśli racjonalnie, że negocjuje, że się zna na tym, co planuje, a nie jest to przecież jakiś "przekręt", a duża, owszem, ale nie powalająca Polski ni Europy na kolana inwestycja.

Nawet na Czerskiej krytykują materiał

Nawet proszący o anonimowość dziennikarze z "Agory" przyznawali we wtorek, że sprawa sporu Austriaka ze Srebrną to jedno, a robienie sensacji z tego, że Jarosław Kaczyński myśli jak światowej klasy menadżer, to drugie. I to drugie posunięcie, podniesione do rangi ataku, ośmiesza w istocie tylko "Wyborczą". "Najlepiej, gdybyśmy pisali tylko o jego kocie, rzucanych mu do zabawy przez prezesa winogronach, o tym, że nie kobiety, auta, porządnego domu, że ubrać się nie umie jak człowiek" – przyznali. – A teraz nagle się dziwimy, że to osoba, która umie liczyć pieniądze, prowadzić negocjacje, coś wielkiego planować. Cała wieloletnia narracja robienia z prezesa dziwaka od razu poległa, a na kretynów to wyszliśmy my – wskazali.

Wkrótce po publikacji "GW" na portalu WirtualneMedia.pl pojawiły się też pierwsze opinie dziennikarzy "z nazwiska", krytyczne wobec materiału.

"Po lekturze tego kapiszona, mogę powiedzieć tak. Tytuł tekstu 'GW' powinien być nieco dłuższy: 'Legalnie działająca spółka chce legalnie wybudować wieżowiec. Członkiem rady fundacji (która jest właścicielem spółki) jest Jarosław Kaczyński, dlatego musimy koniecznie to uwalić" - napisał Samuel Pereira z TVP.info.

"Kaczyński chciał wybudować biurowiec na działce Srebrnej, powiązany z rodziną Austriak, który miał go zaprojektować, w końcu tego nie zrobił, bo władze Warszawy zablokowały inwestycje. Nie dostał zapłaty od PJK, który zawiesił projekt, teraz czuje się oszukany. Naprawdę, BOMBA - ironizował Marcin Makowski z "Do Rzeczy".
- Fantastyczna sprawa z tymi taśmami. Teraz już nielegalne podsłuchy są legalne i nie ważne, kto nagrywał i gdzie z tym poszedł, tylko kogo nagrali i co ten ktoś powiedział” – wskazał Makowski.

Jeśli "GW" chciała swoją medialną bombą wpłynąć negatywnie na wizerunek prezesa PiS, to zrobiła to tak nieudolnie, że przejdzie to do historii dziennikarstwa. Tak naprawdę pokazali go jako prawdziwego człowieka, z krwi i kości, z wizją, silnego i mądrego, uczciwego, przy okazji przyznając się, że sami deprecjonowali go i ośmieszali przez całe lata. Więcej na tym stracili, niż ugrali. Strzał w stopę – m.in. takimi komentarzami i ocenami podzielili się z nami dziennikarze po wtorkowej publikacji.

Uważni czytelnicy "GW" z pewnością zwrócą uwagę, że dopiero w połowie materiału na pierwszej stronie, na górze trzeciej kolumny "dziennikarskiej bomby" pojawia się odredakcyjne stwierdzenie: "Co wiemy na pewno: (…)". To nie wymaga już jakiegokolwiek komentarza.

Michał Adamczyk jest dziennikarzem TVP Info

Źródło artykułu:WP Opinie
Jarosław Kaczyńskipistvp
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)