Adam Bielan czeka. A PiS wywiady czyta
Afera z wywiadem, którego Adam Bielan udzielił Teresie Torańskiej do książki, by po ponad roku przeczytać jego nieautoryzowane fragmenty w „Newsweeku”, przywołała ponownie pytania o powrót tego dawnego głównego spin doktora i rozgrywającego Prawa i Sprawiedliwości do tej partii - pisze Anna Wojciechowska w dzienniku "Polska The Times".
Co do tego, że sam Bielan wrócić chciałby, wątpliwości nikt raczej nie ma. Jak będzie? Tego z kolei nikt nie potrafi przewidzieć, choć coraz mocniejsze jest przekonanie w samych szeregach Jarosława Kaczyńskiego, że może nie szybko, ale gdzieś przed wyborami prezes jednak drzwi otworzy i powrót „syna marnotrawnego” nastąpi. I sprawa wywiadu dla Torańskiej niekoniecznie, jak przyjęło się sądzić w pierwszych komentarzach, musi staraniom o ponowne przyjęcie do partii Bielanowi zaszkodzić. Na razie eurodeputowany czeka. I wyjątkowo waży słowa, analizując co jakiś czas scenę polityczną.
Oficjalnie Bielan nie odpowiada wprost na pytania o powrót do PiS. Choć nie ukrywa też, że secesja i zakładanie własnego ugrupowania uznaje za błąd. – Mówiłem wielokrotnie, że w przypadku wyjścia z PiS i późniejszej historii z PJN podjąłem kilka decyzji zbyt szybko. Cierpliwość jest w polityce bardzo ważna, czego nauczyły mnie ostatnie dwa lata – mówił Bielan chociażby tydzień temu zagajany o powrót do PiS w wywiadzie dla „Polski”.
Dobrze zorientowany w sytuacji wewnętrznej PiS znajomy eurodeputowanego streszcza jego szanse tak: W polityce trzeba być cierpliwym, Adam akurat jest tego świadom. I czeka spokojnie, dba o kontakty z tymi, co trzeba, czujnie buduje linki i najpewniej przed wyborami, może trochę wcześniej, przyjdzie dobry moment i PiS sięgnie po niego, pokazując powrót syna marnotrawnego. Ale czy tak się stanie na sto procent, nikt dziś nie jest w stanie przesądzić. Decyzja będzie zależała od rozwoju sytuacji, od okoliczności, czy to się partii z jakiegoś powodu opłaci.
Na razie są w PiS tacy, którzy grają na powrót Bielana, i ci, którzy dbają, by go w oczach prezesa pogrążyć. Za jednego z zagorzałych zwolenników powrotu Bielana uchodzi eurodeputowany Ryszard Czarnecki zasiadający w komitecie politycznym partii. W rozmowie z „Polską” swojego stanowiska jednak nie zdradza. – On sam nie zgłosił oficjalnej aplikacji, więc nie będę się wypowiadał. Mogę powiedzieć jedynie, że obserwuję jego wywiady i stwierdzam, że raczej broni PiS. Ale czy ta linia doprowadzi go z powrotem do partii? Nie wiem – ucina Czarnecki w rozmowie z „Polską” pytanie o szanse Bielana.
Tym z kolei, który powrotu dawnego spin doktora sobie nie wyobraża i chętnie dołki pod nim kopie, jest – jak się mówi w partii – rzecznik PiS Adam Hofman. Powód? Bo dziś to Hofman zajął pozycję Bielana. Z Hofmanem nie udało nam się skontaktować, ale rozmawialiśmy z jego partyjnym promotorem, wiceprezesem Adamem Lipińskim, który również uchodzi za przeciwnika powrotu Bielana do PiS. – To nieprawda – zaprzecza Lipiński. – Ja akurat jestem jak najbardziej za łączeniem dziś wszystkich, którzy mają serce po prawej stronie – mówi wiceprezes. Z Bielanem włącznie? – Są i wyjątki. Czy Adam Bielan nim jest, na razie musi pozostać słodką tajemnicą partii. Na pewno musimy brać pod uwagę przede wszystkim emocje tych, którzy przez cały czas byli lojalni. Nie może być tak, że powroty będą budzić jakieś napięcia – odpowiada prawa ręka Jarosława Kaczyńskiego.
Napięcia Bielan, który nieraz grał w partii twardo i bezwzględnie, budzi z pewnością. Przede wszystkim jednak Jarosław Kaczyński z pewnością zdaje sobie sprawę, że to właśnie ten europoseł, do dziś będący w komitywie z przeklętym w partii już Michałem Kamińskim, był w istocie mózgiem inicjatywy pod hasłem „Polska Jest Najważniejsza”. To on osobiście zresztą wymyślił, by na czele nowej partii postawić kobietę, a konkretnie Joannę Kluzik--Rostkowską, co okazało się jednym z większych błędów. Z drugiej strony, wielu w PiS zwraca uwagę, że Bielan od początku w odróżnieniu od innych polityków PJN przyjął strategię unikania mocnego atakowania PiS, a przede wszystkim samego Jarosława Kaczyńskiego.
Dlatego też tyle emocji wzbudził wywiad, jaki z nieautoryzowanych wypowiedzi dla Teresy Torańskiej powstał w „Newsweeku”. – Bielan był prominentnym politykiem PJN, kiedy udzielał tego wywiadu, więc wtedy miał zupełnie inny interes polityczny niż teraz. Wtedy chciał budować odrębną tożsamość od PiS, teraz zapewne chętnie smaliłby cholewki, żeby wrócić, i ówczesna perspektywa będzie temu niezwykle przeszkadzać – komentował przeciwnik Bielana z Solidarnej Polski Jacek Kurski w radiu TOK FM.
Ostatecznie te prognozy chyba się jednak nie sprawdzą. Bielanowi sprawa na drodze do PiS nie pomoże, ale też nie zaszkodzi. Tym bardziej że – jak usłyszeliśmy w kierownictwie PiS – Bielan o niej dawnych kolegów uprzedził, zanim zrobiło się głośno. – Nie sądzę, aby o przynależności w partii decydował jeden, drugi czy trzeci wywiad, który rzekomo nigdy nie miał miejsca – kwitował w Radiu Zet Joachim Brudziński z kierownictwa PiS. I wyraźnie podważał wiarygodność wywiadu.