ŚwiatABW bada związek katastrofy norweskiej ze smoleńską

ABW bada związek katastrofy norweskiej ze smoleńską

Za treści rozpowszechniane w internecie mogące być instruktażem dla terrorystów będzie kara do pięciu lat więzienia - przewiduje nowelizacja kodeksu karnego, którą zajmuje się sejm. ABW po zamachach w Oslo weryfikuje treści zamieszczane w sieci wiążące ten atak z Polską. Agencja zainteresowała się między innymi materiałem, który wiązał wydarzenia norweskie z katastrofą smoleńską.

23.07.2011 | aktual.: 23.07.2011 14:58

W związku ze strzelaniną na wyspie Utoya oraz bombą w Oslo policja zatrzymała 32-letniego Norwega, którego media zidentyfikowały jako Andersa Behringa Breivika. Gdy strzelał do młodych ludzi na wyspie, przebrany był za funkcjonariusza.

Jak podała "VG" Anders Behring Breivik na portalach społecznościowych prezentował skrajnie prawicowe poglądy, sprzeciwiał się polityce wielokulturowej Norwegii. Określał siebie jako konserwatystę i chrześcijanina. Mężczyzna jest miłośnikiem gry komputerowej "World of Warcraft".

Media cytują też wpis z twittera zatrzymanego Norwega. "Jedna osoba, która w coś wierzy, jest warta tyle, co 100 tys. takich, którzy mają tylko interesy" - napisał Behring Breivik 17 lipca w swoim pierwszym i jedynym wpisie na Twitterze.

W Polsce po sobotnich atakach w Norwegii Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego sprawdza doniesienia w sieci, gdzie pojawiły się "informacje o możliwych śladach polskich (...) to, że ktoś w Polsce mógł wcześniej wiedzieć coś na temat ataków".

Szef Centrum Antyterrorystycznego ABW płk Zbigniew Muszyński poinformował, że materiały w tej sprawie pojawiły się w serwisie Youtube i - jak zapewnił - podjęte zostały działania weryfikujące.

Jak poinformowała Agencja, w internecie pojawił się filmiki, które tytułami nawiązywały do piątkowej masakry w Norwegii. Między innymi miał się pojawić film o chomikach, którego właściciel "dla podbicia oglądalności" zmienił tytuł na łączący z zamachem. Agencja zainteresowała się też materiałem, który wiązał wydarzenia norweskie z katastrofą smoleńską. - Podjęliśmy działania wyjaśniające - poinformowała ABW.

Muszyński wyraził zadowolenie, że sejm zajmuje się nowelizacją kodeksu karnego, który będzie karał za umieszczanie w internecie materiałów, które stanowiłyby instruktaż dla działalności ekstremistyczno-terrorystycznej. - Cieszy nas fakt, że taki przepis wejdzie - powiedział.

Nowelizacja kodeksu karnego, którą w ubiegłym tygodniu sejm skierował do dalszych prac w komisji, przewiduje do pięciu lat więzienia za publiczne prezentowanie i rozpowszechnianie, np. w internecie, treści mogących być instruktażem dla terrorystów.

Zgodnie z propozycją zmian w kk, "kto rozpowszechnia lub publicznie prezentuje treści mogące ułatwić popełnienie przestępstwa o charakterze terrorystycznym w zamiarze, aby przestępstwo takie zostało popełnione", będzie podlegał karze od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.

Na początku czerwca, gdy rząd przyjął projekt, CIR wyjaśniał, że w proponowanej regulacji chodzi nie tylko o materiały instruktażowe adresowane do określonej grupy osób, ale również o informacje umieszczone na stronach internetowych, a przez to dostępne dla nieograniczonej liczby osób.

W uzasadnieniu projektu wskazano bowiem, że prowadzenie szkoleń na potrzeby terrorystów oraz dostarczanie im instrukcji na podstawie obecnego prawa może być ścigane jako "pomocnictwo" lub "branie udziału w zorganizowanej grupie". "Problem powstaje w przypadku, gdy zachowanie sprawcy nie jest ukierunkowane na konkretną osobę czy grupę osób, np. materiały instruktażowe dotyczące popełniania przestępstw o charakterze terrorystycznym umieszczone są w internecie; takie zachowania pozostawałyby w obecnym stanie prawnym bezkarne i lukę tę zapełnia proponowana zmiana" - napisał w uzasadnieniu projektu resort sprawiedliwości.

We wrześniu 2008 roku głośno było o zamachowcu, który w internecie zamieszczał filmy, na których strzelał. Później 22-letni Matti Saari otworzył ogień w szkole zawodowej w miasteczku Kauhajoki w zachodniej Finlandii, zabijając dziesięć osób. Następnie popełnił samobójstwo.

Po strzelaninie minister spraw wewnętrznych Finlandii Anne Holomlund poinformowała, że sprawca był dzień wcześniej przesłuchiwany przez policję w związku z zamieszczeniem na portalu Youtube filmów, prezentujących go podczas strzelania. Zwolniono go jednak, gdyż nie było podstaw prawnych do zatrzymania, oddano mu też pozwolenie na broń. Według służb i internautów trzy tygodnie wcześniej na portalu ukazały się krótkie nagrania wideo, które potem szybko zniknęły. Na jednym z nich zamachowiec powiedział: "Umrzecie następni", a potem oddał cztery strzały.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (183)