Abramowicz - rosyjski Rockefeller
Historia jego życia to typowa droga od zera do milionera, choć bardziej na miejscu byłoby określenie miliardera bo jego majątek na dzień dzisiejszy szacowany jest na ponad trzynaście miliardów dolarów. Lider listy pięćdziesięciu najbogatszych ludzi Europy Środkowej i Wschodniej, właściciel angielskiego klubu piłkarskiego Chealsea Londyn, który kupił za sto czterdzieści milionów funtów wprawiając w osłupienie nie tylko futbolowy świat, gubernator Czukotki, regionu o powierzchni większej niż terytorium Ukrainy.
06.06.2005 | aktual.: 06.06.2005 17:25
Roman Abramowicz, bo o nim jak łatwo się domyślić, jest mowa mimo że nie przekroczył jeszcze „czterdziestki” w roli potentata finansowego funkcjonuje już od czasów prezydentury Borysa Jelcyna. Określano go wtedy mianem „bankiera Kremla”, a opinie że państwem tak naprawdę kieruje trio: „Roma”, „Tania” i „Wala” czyli Abramowicz, Tatiana Diaczeno, córka Borysa Jelcyna i Walentin Jumaszew, ówczesny szef kremlowskiej administracji, były na porządku dziennym.
Trudne dzieciństwo na którym cieniem położyła się przedwczesna śmierć rodziców i straszna bieda, przygotowało „Romę” do walki z przeciwnościami losu. Dążący z uporem do wyznaczonego celu młody Abramowicz ukończył znany i ceniony Moskiewski Instytut Ropy i Gazu. Gdy rozpadł się Związek Radziecki doskonale się odnalazł w realiach wolnego rynku, zakładając jedno po drugim przedsiębiorstwa, co w sumie dało ponad czterdzieści firm. Wielka kariera Romana Abramowicza zaczęła się od momentu gdy zaczął robić interesy z Borysem Bierezowskim.
Działając wspólnie przejęli kontrolę nad wielką syberyjską spółką naftową Sibnieft. „Roma” ponadto inwestował w udziały Rospromawto (producent samochodów marki Wołga), Aerofłotu a także wraz z Olegiem Dieripaską Rosyjskiego Aluminium. Ta ostania inwestycja spowodowała że kontrolował około siedemdziesięciu procent produkcji tego surowca w kraju. Kiedy w 2000 roku Borys Bierezowski uciekł z Rosji „Roma” wykupił należący do niego pakiet akcji Sibnieftu. Z tak pokaźnym kapitałem stał się bardzo poważnym aktorem na rosyjskiej scenie. Jego pozycję wzmacniały dodatkowo powiązania z otoczeniem prezydenta Jelcyna. Od 1999 roku Abramowicz był deputowanym do rosyjskiej Dumy, wybranym z obwodu Czukotki, północno – wschodniego regionu Federacji Rosyjskiej. Dobrze poinformowani mówili wtedy, że kupił głosy, fundując każdemu wyborcy po butelce wódki, którą na Daleki Wschód przerzucił odrzutowcami. Jeśli tak, to wiele nie wydał. Na Czukotce prawo wyborcze ma tylko pięćdziesiąt tysięcy osób. Szybko zrezygnował jednak z
mandatu stając do następnych wyborów, tym razem na gubernatora tej zimnej krainy.
Oczywiście wygrał w cuglach otrzymując dziewięćdziesiąt procent głosów. Na Czukotce powstała wówczas strefa bezcłowa, dzięki czemu Abramowicz mógł zarejestrować tam swoją spółkę naftową i czerpać z niej niebagatelne zyski. Nie byłoby to możliwe bez przychylności Kremla, na którym wówczas najważniejszą personą był już Władimir Putin. W opinii niektórych aby takową przychylność zyskać wyzbył się części swoich aktywów, w tym między innymi akcji Sibnieftu, Rosyjskiego Aluminium i nieistniejącej już telewizji ORT, na rzecz brytyjskiego holdingu Millhouse Capital. Jednakże były to tylko pozorne ruchy gdyż osobą w której rękach znajduje się kontrola nad Millhouse Capital jest on sam.
„Roma” dba o region nad którym sprawuje pieczę. Wypłacił zaległe pensje, pobudował szkoły, dał ludziom pracę. Dzisiaj średnia pensja Czukcza to grubo ponad sześćset dolarów. Wielu obywateli Federacji Rosyjskiej nawet nie marzy o takiej sumie. I nic dziwnego, że kiedy niedawno socjolodzy zapytali się mieszkańców Czukotki, kim jest Abramowicz, dziewiętnaście procent z ankietowanych odpowiedziało, że "Bogiem". Wydaje się że działania podejmowane przez Abramowicza są dobrze widziane w Moskwie. W grudniu tego roku upływa jego kadencja gubernatora, ale obserwatorzy rosyjskiej sceny politycznej prawie jednogłośnie twierdzą że prezydent Putin „namaścił” „Romę” na następną „pięciolatkę”. Roman Abramowicz funkcjonując w politycznych kuluarach Rosji od wielu lat, wie jak się ustawić by nie „płynąć pod wiatr”. Jednocześnie zdaje sobie sprawę że włodarze Kremla muszą się z nim liczyć ze względu na jego nie do końca dla nich jasną pozycję. Ale „Roma” ma też inną twarz, bardziej prywatną. Znany z zamiłowania do zbytku i
uwielbienia dla futbolu, kursuje między Moskwą a Londynem. Z oboma metropoliami wiążą go interesy i kluby piłkarskie które wspomaga finansowo.
Zawód który Chelsea sprawiło swemu dobroczyńcy przegrywając Ligę Mistrzów, zmniejszył sukces w Pucharze UEFA moskiewskiego CSKA którego Abramowicz jest głównym sponsorem. Swego czasu chciał mieć ten klub na własność ale uprzedził go inny miliarder, a zarazem jego przyjaciel Jewgienij Giner. Łożąc spore kwoty na wojskową drużynę „Roma” chciał przypodobać się Rosjanom którzy byli oburzeni faktem że wspiera obcy klub zamiast promować rodzimy futbol.
Małomówny i skromny „Roma” święci tryumfy korzystając z koniunktury ekonomicznej i przychylności prezydenta Putina. Wydawałoby się że osiągnął wszystko i nie pozostaje mu nic innego jak tylko korzystać z tych dobrodziejstw, ale on doskonale zdaje sobie sprawę że w mgnieniu oku można z milionera przeistoczyć się w „pucybuta”, o czym dobitnie świadczą losy kilku jego „kolegów po fachu”. Dlatego cały czas trzyma „rękę na pulsie” a przy okazji zastanawia się czym by tu jeszcze zaskoczyć „widownię”. Bez wątpienia „Roma” nie da o sobie zapomnieć i już niedługo może być o nim głośno z powodu, który mało kto jest w stanie teraz przewidzieć.
Rafał Skórski