Abp Gocłowski: nie ma żadnego terminu w sprawie ks. Jankowskiego
Metropolita gdański, abp Tadeusz Gocłowski,
powiedział, że nie wyznaczył proboszczowi parafii św.
Brygidy w Gdańsku, prałatowi Henrykowi Jankowskiemu, żadnego
terminu podjęcia przez niego decyzji o rezygnacji z pełnionej
funkcji.
To wyście wyznaczyli taki termin, ja tego terminu nie wyznaczałem. Nie ustalałem żadnej daty 30 października, a w kółko piszecie o trzydziestym. Nie wiem, skąd to bierzecie - z rękawa, kapelusza? - powiedział dziennikarzom w Gdańsku arcybiskup Gocłowski.
Zapytany, jak dalej będzie przebiegać sprawa związana z ks. Jankowskim, hierarcha odpowiedział: Nie widzę powodu, żeby tak szczegółowo mówić o sprawach, które się toczą (...) Wyobrażam sobie mądre i pozytywne załatwienie sprawy.
Poinformował też, że zamierza spotkać się z ks. Jankowskim. Biskup z kapłanem często się spotyka, dlatego myślę, że i z księdzem Jankowskim też - powiedział.
Abp Gocłowski w ogłoszonym w ubiegły czwartek liście do kapłanów Archidiecezji Gdańskiej wezwał ks. Jankowskiego do zrzeczenia się probostwa parafii pw. świętej Brygidy. "Nie sądzę, by miało się to stać na drodze administracyjnej dekretu biskupa, który jest odpowiedzialny za powierzony jego trosce Kościół Diecezjalny" - napisał arcybiskup.
Jednocześnie metropolita gdański zaproponował ks. Jankowskiemu podjęcie pracy w Centrum Ekumenicznym św. Brygidy w Gdańsku- Oliwie. Współzałożycielem tego ośrodka religijnego, prowadzonego przez siostry brygidki, jest proboszcz parafii św. Brygidy.
Metropolita w liście wypomniał ks. Jankowskiemu uczynienie z ambony "trybuny politycznej" oraz wygłaszanie poglądów, które "nie odzwierciedlają stosunku Kościoła do niektórych ważnych problemów istniejących w relacjach między ludźmi". Zaznaczył jednocześnie, że zawsze odrzucał podnoszony przez media zarzut o "przestępczym zachowaniu" prałata, gdyż niczego w tej mierze nie udowodniono.
"Natomiast wiem, że zachowanie młodych, tolerowane przez księdza proboszcza Jankowskiego na plebanii, zdecydowanie odbiegało i odbiega od normalnego wpływu duszpasterza" - napisał abp Gocłowski. "Duszpasterz nie może pozostawać pod zarzutem braku respektu dla rodziców, którzy wobec biskupa płaczą, że ich syn, pozostając w bliskich relacjach z kapłanem, ucieka z domu, otrzymuje od kapłana pieniądze, nad którymi oni nie mają żadnej kontroli, że ten syn zagrożony jest narkotykami, że nie chodzi do szkoły" - podkreślił w liście arcybiskup.
W dniu ogłoszenia listu prałat Jankowski wyjechał do Rzymu na zaproszenie Papieskiego Instytutu Polskiego. Mimo starań nie dostał się na audiencję do Jana Pawła II. Wrócił do Polski we wtorek wieczorem i do tej pory nie zajął jeszcze publicznie stanowiska wobec listu abp. Gocłowskiego. Przedtem, w kazaniu wygłoszonym w niedzielę 26 września, powiedział, że nie zamierza zrezygnować z pełnionej funkcji w parafii św. Brygidy. Jednak Lech Wałęsa, który spotkał się z ks. Jankowskim w środę, wyraził przekonanie, że prałat podporządkuje się woli biskupa.
Prokuratura Okręgowa w Gdańsku pod koniec lipca wszczęła dochodzenie w sprawie domniemanego molestowania seksualnego nieletniego, byłego ministranta Bazyliki św. Brygidy, obecnie 16-letniego Sławomira R. z Gdańska. Powiadomił o tym prokuraturę miejscowy sąd rodzinny. Szef nadzorującej śledztwo Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku Janusz Kaczmarek po ponad tygodniu od rozpoczęcia tego śledztwa potwierdził, że zeznania matki jednego z chłopców wskazują na proboszcza parafii św. Brygidy w Gdańsku. Śledztwo dotyczące molestowania trafiło w sierpniu do Elbląga, by uniknąć zarzutów o stronniczość gdańskich prokuratorów.